Kobiet piszących kryminały/thrillery kryminalne jest co najmniej tyle, co mężczyzn uprawiających ten szczególny – bo niby nie tak ambitny, za to bardzo poczytny – gatunek literatury. Wydawać by się mogło naturalne, że będą one miały tendencję, by obsadzać w rolach głównych osoby własnej płci, i rzeczywiście, wcale nietrudno natrafić na zestaw lektur, który nas w tym mniemaniu utwierdzi.
Aleksandra Marinina i jej Nastia Kamieńska, Liza Marklund i Anika Bengtzon, Tess Gerritsen i Jane Rizzoli & Maura Isles, Patricia Cornwell i Kay Scarpetta, Ingrid Hedström i Martine Poirot, Åsa Larsson i Rebecka Martinsson, Katarzyna Bonda i Sasza Załuska czy wreszcie niezapomniana Joanna Chmielewska ze swoją imienniczką, która co prawda nie prowadzi śledztw osobiście, nie jest nawet detektywem-amatorem w typie panny Marple, ale i tak osiągi w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych ma niezłe). Jeśli jednak sprawę zbadamy, poczynając ab ovo, czyli od Agathy Christie i współczesnych jej, a u nas cokolwiek mniej popularnych Dorothy Leigh Sayers i Josephine Tey, stwierdzimy, że kobiety stworzyły również pokaźną liczbę detektywów i policyjnych śledczych płci męskiej, by wymienić tylko niezrównanego Poirota lady Agathy, popularny i sympatyczny duet Barnaby & Troy (Caroline Graham), Adama Dalgliesha (Phyllis D.James), Conny’ego Sjöberga (Carin Gerhardsen), Andersa Knutasa (Mari Jungstedt). Również i poznanianka Joanna
Opiat-Bojarska w jednym z rozpoczętych przed kilku laty cykli powierzyła rozwiązywanie trudnych zagadek kryminalnych parze policjantów: podkomisarzowi Przemysławowi Burzyńskiemu i aspirantowi Michałowi Majewskiemu. Przyjrzyjmy się, jak ci dwaj prowadzą śledztwo w świeżo wydanym „Bestsellerze”, który jest trzecim tomem serii z ich udziałem.
Sprawa, którą mają rozwiązać, jest nie tylko trudna, ale i wyjątkowo budząca publiczne zainteresowanie. Ofiarą morderstwa padła bowiem pisarka, niedawna laureatka telewizyjnego „talent show”, bardziej znana dzięki tej wygranej niż swojej książce (choć i ta ponoć była niezła). Wydaje się, że to tylko nieszczęśliwy zbieg okoliczności: gdyby nie wróciła z pracy wcześniej niż zwykle, nie zastałaby w mieszkaniu włamywaczy, nie doszłoby do szamotaniny, w następstwie której uderzyła głową o ostry kant półki i straciła życie. Wykaz przedmiotów, które z mieszkania zginęły, również nie nasuwa podejrzeń innego niż rabunkowe tła zbrodni. Policjanci jednak sumiennie sprawdzają wszystkie ślady i wszystkich krewnych i znajomych denatki, w tym jej partnera, który wydaje się bardziej przygnębiony stratą drogiego aparatu fotograficznego, niż śmiercią kobiety, z którą dzielił życie. Tymczasem do mediów docierają z nieznanych źródeł materiały, jeszcze bardziej komplikujące przebieg dochodzenia i sugerujące związek zabójstwa
Emilii Sienkiewicz z inną zbrodnią, popełnioną przed kilku laty. Tym, kto ostatecznie pchnie śledztwo na właściwe tory, nie będzie jednak żaden z prowadzących je policjantów, lecz ktoś, bez kogo praca policji niejednokrotnie utknęłaby w martwym (nomen omen) punkcie, mianowicie osoba pracująca w zakładzie medycyny sądowej…
Jak w prawie każdym współczesnym kryminale, również i w „Bestsellerze” wątek śledztwa przeplata się z wątkami z życia osobistego głównych bohaterów. Burzyński, przez młodszych kolegów zwany „Burzą”, wpisuje się w dobrze sprawdzony stereotyp doświadczonego „gliny” po przejściach. Jego pierwsze małżeństwo rozpadło się przez pracę, a drugie jest na najlepszej drodze do tego samego finału. Niepowodzenia, czy to zawodowe, czy osobiste, są dla niego bodźcem do topienia frustracji w alkoholu. Na domiar złego nie zawsze potrafi powściągnąć negatywne emocje i nie wiadomo, czy nie będzie się musiał rozstać z policją w niezbyt przyjaznej atmosferze. Majewski, czyli „Młody”, takich zmartwień nie ma, bo po pierwsze, nie jest żonaty (a obecna jego partnerka – z którą romans trwa wyjątkowo długo, jak na jego dotychczasowy modus operandi – pracuje we współpracującej z policją instytucji i dobrze wie, o co nie powinna swojemu mężczyźnie czynić wyrzutów; w końcu jednego męża już przez to straciła…), po drugie zaś podchodzi do
rzeczywistości ze znacznie większą beztroską, niż jego starszy kolega. Ich charaktery, postawy wobec życia i sprawy pozazawodowe w widoczny sposób rzutują na wykonywane przez nich czynności śledcze, co napotyka na zrozumiałą reakcję przełożonych, ale sprzyja wzbudzeniu w sercu czytelnika iskierki sympatii; miło wszak mieć świadomość, że nikt nie jest doskonały…
Kreowaniu realistycznej scenerii sprzyjają umiejętnie wplecione w główny wątek scenki rodzajowe, z których najlepsza rozgrywa się podczas przesłuchiwania pracowników firmy, gdzie pracowała denatka.
Konstrukcja wątku kryminalnego nie pozostawia nic do życzenia; jak to powinno być w rasowym kryminale, gromada podejrzanych jest niemała, a zanim wszystkie ślady poszlaki poskładają się w spójną całość, muszą się pojawić jakieś błędne tropy; naprowadzenie, dzięki któremu czytelnik może sam dociec przynajmniej części prawdy, jest bardzo subtelne i dopiero z czasem zaczyna ewoluować w konkretną koncepcję. Kompozycja narracji, ukazującej bieg zdarzeń z punktu widzenia nie tylko obu prowadzących śledztwo, ale i kilku innych osób zaangażowanych w sprawę, byłaby również bez zarzutu, gdyby tylko autorka zdecydowała się jakoś – choćby kursywą – wyodrębnić fragmenty, które do właściwej narracji nie należą (czego czytelnik, początkowo skonsternowany obecnością na planie domniemanej postaci z zaświatów, musi się sam domyślić, bo otwarcie zostanie to powiedziane dopiero w ostatnich partiach tekstu, chyba, że się wcześniej domyśli, w czym rzecz).
Pewną słabość stanowi natomiast język – konkretnie język poszczególnych postaci, którego zbyt słaba indywidualizacja z tendencją do nadmiernej literackości rzuca się w oczy zwłaszcza w zeznaniach świadków i podejrzanych; nawet gdyby przyjąć, że spisujący zeznania policjant nadał im trochę własnego szlifu, styl wypowiedzi powinien wykazywać jednak nieco większe różnice osobnicze, biorąc pod uwagę środowiska, z jakich dane osoby się wywodzą. Podobne nazbyt literackie frazy trafiają się również i w dialogach (prości ludzie, jakimi są Krawczykowie, sąsiedzi denatki, obok wyrażeń z poznańskiej gwary używają w rozmowie ze sobą takich zwrotów, jak: „przeciętny czytelnik”, „potwarz, upodlenie i porażka życiowa”, „szkoda, że ten ‘sukces’ jest ostatnią rzeczą, jaką osiągnęła”). Nie powinno to jednak przeszkodzić wielbicielowi literatury kryminalnej, który szuka lekko napisanej, barwnej i emocjonującej lektury, osadzonej w rodzimych realiach.