Najgroźniejszy grzech na świecie. Towarzyszy ludzkości od czasu Adama i Ewy
Psycholog Kevin Vost, obierając za przewodnika św. Tomasza z Akwinu, wziął pod lupę i zbadał siedem grzechów głównych. Sprawdził, jak zakorzeniają się one w ludzkiej duszy i odpowiedział na pytanie, który i grzech i dlaczego jest najgroźniejszy na świecie.
Dzięki uprzejmości wyd. W drodze publikujemy fragment książki Kevina Vosta "Siedem grzechów głównych. Pokonywanie wad i słabości ze św. Tomaszem z Akwinu", która ukazała się niedawno na polskim rynku.
Który grzech jest najgroźniejszy na świecie?
Odpowiedź na to pytanie może nie być wcale taka łatwa. To nie to samo, co znalezienie najgorszego dowcipu na świecie. W latach sześćdziesiątych ekipa Monty Pythona podjęła się tego zadania w swoim komediowym skeczu "Najzabawniejszy dowcip na świecie". Nie ujawnili, jaki to był dowcip, w każdym razie nie po angielsku, ale gdy rozwijała się akcja, dowcip, napisany podobno w latach czterdziestych dwudziestego wieku, był tak zabawny, że okazał się śmiertelny. W rzeczy samej sprowadził śmierć na swego autora oraz funkcjonariuszy policji prowadzących śledztwo w sprawie jego śmierci. Każdy, kto się na niego natknął, przeczytał go lub usłyszał, ginął w niepohamowanych konwulsjach śmiechu. Zespół brytyjskich ekspertów wojskowych przetłumaczył dowcip na język niemiecki i potem wykorzystywano go jako skuteczną broń przeciwko nazistom. Po zakończeniu drugiej wojny światowej pochowano go na zawsze dla bezpieczeństwa ludzkości.
Obejrzyj skecz Monty Pythona o śmiertelnie zabawnym kawale:
Taki jest koniec tej niedorzecznej historii. Oczywiście dobrze wiemy, że dowcipy, nawet śmiertelnie nudne, nie są tak naprawdę śmiertelne. Dowcipy, po których można boki zrywać, tak naprawdę tych boków nie zrywają. Co zatem wspólnego mają dowcipy z grzechami śmiertelnymi?
Ten wstęp nie dotyczy śmiertelnie nudnych ani nawet grzesznych dowcipów, lecz grzechów, które naprawdę mogą być śmiertelne dla naszej duszy. Niestety są to właśnie te grzechy, z których współczesny świat stroi sobie żarty, uważając, że wykształcony, świecki, "postchrześcijański" człowiek nie powinien uznawać ich za coś grzesznego. Niektórzy nawet opowiadają się za nimi jako za czymś naprawdę dobrym.
- Lenistwo? "Zejdź na ziemię. Pracuj mądrzej, a nie ciężej". Lenistwo to grzech? "Jeśli wierzyć tradycji chrześcijańskiej, to zwykły akt lenistwa może posłać cię do piekła!"
- Czy zazdrość nie jest dobra dla równości i sprawiedliwości społecznej? Dlaczego nie możemy być smutni, kiedy inni są od nas bogatsi i mają coś, czego my nie posiadamy? Dlaczego nie mamy być szczęśliwi, gdy oni tracą swe bogactwa lub im się je odbiera wbrew ich woli?
- Co jest złego w chciwości? Zwycięża ten, kto umiera, mając najwięcej zabawek, prawda? Pamiętacie tę kwestię z filmu "Wall Street", głoszącą, że "chciwość jest dobra"?
- Pycha? Gdzie bylibyśmy bez swojej dumy? Słyszeliśmy wszyscy o czarnej dumie, dumie gejów, dumie zespołu, a każdego studenta uczy się, by rozwijał w sobie wysokie poczucie własnej wartości.
- Czy ostatnio słyszeliście jakieś kazanie na temat łakomstwa? "Poproszę Big Maca – ale szybko! Muszę zdążyć do domu na program na Food Channel (a może Network?)"
- Myślenie, że pożądliwość to grzech, jest strasznie staroświeckie, skoro od pięćdziesięciu lat mówi się nam: "Jeśli to ci sprawia przyjemność, zrób to!". Przecież wreszcie jesteśmy wyzwoleni seksualnie, prawda?
- No i powiedz mi, co złego jest w gniewie? "Mili faceci kończą jako ostatni". Czyż matki nie powinny być WŚCIEKŁE na pijanych kierowców? Czy mamy stać się narodem mięczaków?
(…)
Święty Tomasz, idąc za św. Grzegorzem Wielkim, dowodził, że jeden z grzechów jest w pewien sposób najgroźniejszy ze wszystkich, bardziej skłonny do wywoływania innych grzechów, bardziej bezpośrednio przeciwstawiający się dobru Boga niż inne grzechy główne. Wszystkie grzechy główne mają coś wspólnego z tym grzechem, jeśli nie jest ich bezpośrednią przyczyną, to jest pośrednią konsekwencją. A grzechem, o którym tu mówimy, jest pycha we własnej osobie.
Królowa wad
Wszystkie grzechy polegają na zwróceniu się ku mniejszemu dobru lub przyjemnościom i odwróceniu się od dóbr wyższych i w konsekwencji od Boga. Niektóre grzechy można popełnić z niewiedzy albo słabości i nie muszą być bezpośrednio zamierzone jako obraza Boga. Pycha niekoniecznie jest źródłem każdego grzechu, który człowiek popełnia, ale może dawać początek każdej formie grzechu.
Ktoś może mieć poważne problemy na przykład z pożądliwością lub gniewem, ale jest świadomy, że one obrażają Boga, i dąży usilnie do ich opanowania. Osoba przepełniona wadą pychy może nie odczuwać wyrzutów sumienia i otwarcie postępować wbrew Bogu w swoich grzesznych uczynkach.
Nazwa pychy w języku łacińskim to superbia, i Tomasz twierdzi, że "pochodzi stąd, że ktoś wolą swoją dąży wyżej (supra) tego, czym jest". Pycha jest nieuporządkowanym pragnieniem własnej wyższości i robienia wszystkiego po swojemu, a nie zgodnie z wolą Boga. Pycha towarzyszy nam, odkąd Adam i Ewa postanowili pójść za swoimi pragnieniami, a nie za wolą Boga. Od tamtej pory grzechy główne były zawsze z nami i nieodmiennie wiązały się z walką duchową.
Dzisiaj jednak pycha wywiera bardzo potężny wpływ tam, gdzie kultury dawniej chrześcijańskie w coraz większym stopniu stają się świeckie. Człowiek wciąż bardziej rozmyślnie wybiera siebie ponad Boga, intronizując własną wolę i odrzucając Boga jako nieważnego i nieistniejącego. Żądza na przykład, wywodząc się z naturalnych popędów do prokreacji gatunku, zawsze była z nami i zawsze wymagała samokontroli i powściągliwości. Teraz jednak, jak nigdy dotąd, kultura popularna i media, a nawet niektóre wyznania chrześcijańskie, gloryfikują żądzę i dążą do promowania i sprzedawania wszelkich form grzechu seksualnego jako właściwego wyrazu naszej płciowości. Nie zważają na szkodę dla wielu rodzin i niszczenie milionów nienarodzonych dzieci przez przemysł aborcyjny, który czerpie korzyści z grzechów przeciwko czystości, pobierając opłaty za przekraczanie piątego przykazania. Swoją rolę odgrywają tu bez wątpienia niewiedza i słabość, dlatego należy edukować przyszłe młode matki i ojców, stojących wobec nieplanowanej ciąży, wspierać ich, kochać i pokazywać wartość każdego życia. Rezultatem ich niewiedzy i słabości nie byłaby śmierć, gdyby nie wykształceni i silni dostarczyciele aborcji, którzy ochoczo przyznają, że oni, nie Bóg, są arbitrami wartości życia ludzkiego lub jej braku. Cała współczesna kultura śmierci, jak nazwał ją papież Jan Paweł II, nie mogłaby przetrwać bez pychy tych, którzy ją promują i z niej korzystają.
Każdy z siedmiu grzechów głównych staje się o wiele cięższy, kiedy się z nim otwarcie obnosimy w pysze. Pycha jest także szczególnie niebezpieczna, ponieważ nawet cnoty, które w sobie rozwijamy, mogą rozpalać jej płomienie. Święty Grzegorz opisuje pewien typ pychy, kiedy to chełpimy się dobrem lub cnotami, których tak naprawdę nie posiadamy, ale opisuje również trzy inne typy pychy, które budują na posiadanych przez nas dobrych cechach. Istnieje pycha arogancji, kiedy to myślimy, że nasze dobro pochodzi od nas samych, a nie od Boga. Jest także pycha, w której uznajemy, że nasze dobro pochodzi od Boga, ale wierzymy, że na nie zasłużyliśmy dzięki własnym wysiłkom.
W jeszcze innej jej postaci ludzie, "pogardzając drugimi, chcą pokazać, że tylko oni coś mają". Musimy zwracać szczególną uwagę, nawet wtedy, gdy dążymy do cnoty, abyśmy zawsze okazywali wdzięczność Bogu za sukces, który udaje się nam osiągnąć. Pycha może czaić się nawet w pozornie bardzo świętych duszach i wszyscy musimy uważać, aby nie przywiodła nas do upadku.
Katolicki psycholog Henri Joly (1839–1925) opowiada historię o dwóch niedoszłych świętych, które potknęły się na prostych uczynkach pychy. Święty Filip Neri został wysłany przez papieża do pewnego klasztoru, aby spotkał się z siostrą, która rzekomo została pobłogosławiona prywatnym objawieniem i ekstazą. Filip wyruszył do klasztoru na mule w niezwykle burzową noc. Kiedy przybył na miejsce i przyprowadzono do niego siostrę, ta "wydawała się pełna słodyczy i namaszczenia". Filip usiadł, wystawił nogi i powiedział: "Zdejmij mi buty". Kiedy dostrzegł, że siostra wyprostowała się i patrzy na niego z pogardą wyraźnie zgorszona, wiedział już wszystko. "Chwycił kapelusz i wrócił do Watykanu, aby powiedzieć Ojcu Świętemu, że zakonnica pozbawiona pokory nie może posiadać łask i cnót, które się jej przypisuje".
Słowem kluczowym tutaj jest pokora. Joly opowiada o podobnym przypadku, kiedy to wezwano księdza, aby przepytał inną młodą kobietę rzekomo pobłogosławioną nadzwyczajnymi łaskami.
"'Jesteś świętą, prawda? – powiedział do niej. 'Tak, ojcze' – padła odpowiedź. I złudzenie natychmiast zostało zdemaskowane". Prawdziwa pokora jest zmorą dla pychy i jest widoczna u prawdziwych świętych. Kiedy ktoś powiedział św. Teresce z Lisieux (na zdjęciu powyżej), że jest święta, rzuciła w odpowiedzi: "Nie, nie jestem święta. Jestem bardzo małą duszyczką, którą Bóg zalał łaskami. Zobaczysz w niebie, że mówię prawdę".
Pokora zatem jest cnotą przeciwstawną zwłaszcza wobec pychy. Uważni i chłonni czytelnicy pamiętają, że zajmowaliśmy się krótko sprawą pokory w rozdziale dziewiątym o pokonywaniu zazdrości. Pokora przeciwdziała zazdrości, która wyrasta z tej postaci pychy, gdy ludzie, jak powiedział św. Grzegorz, "pogardzając drugimi, chcą pokazać, że tylko oni coś mają". Pokora przeciwstawia się wszystkim postaciom pychy. Stawia nas twardo na ziemi i przypomina, kim jesteśmy i skąd pochodzimy.
(…)