Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:06

Najdłuższa bitwa PRL-u

Najdłuższa bitwa PRL-uŹródło: Inne
d1gj4cc
d1gj4cc

Jacek Zygmunt Sawicki jest historykiem pracującym w Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN. Napisał wiele publikacji traktujących o Armii Krajowej, PRL i Powstaniu Warszawskim, m.in. znakomity zbiór dokumentów niegdyś skonfiskowanych przez SB Aresztowane Powstanie. Niedawno ukazała się jego Bitwa o prawdę. Historia zmagań o pamięć Powstania Warszawskiego 1944-1989. Owa batalia uznawana jest za najdłuższą bitwę PRL-u, zryw 1 sierpnia 1944 roku był bardzo niewygodny dla komunistycznych władz, stanowił bowiem symbol suwerenności i niezawisłości – słów bardzo niepopularnych w kraju funkcjonującym „pod patronatem” ZSRR. Ówcześni włodarze z powodzeniem wdrażali w życie termin pamięci oficjalnej – na tyle selektywnej, że nie było w niej miejsca na pakt Ribbentrop-Mołotow, rok 1920, Katyń, 17 września, represje na Wschodzie, rzeź Pragi czy działania NKWD. Jeśli już się o nich wspominało, to jedynie propagandowym slangiem i nowomową, jakiej nawet orwellowskie Ministerstwo Prawdy by się nie
powstydziło. Etos Powstania należało zatem wściekle zaatakować, zmarginalizować, za wszelką cenę zdyskredytować jego symbolikę i przenicować historię, wszak „kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość”. Szeroko zakrojona manipulacja rozpoczęła się już na początku sierpnia 1944 roku, gdy organ PKWN rozpisywał się o sanacyjnych kierownikach obozu londyńskiego, pełnego reakcjonistów i egoistów. Okazało się nagle, że kapitulacja (wybuch zresztą też) Powstania była celowym zabiegiem zaplutych karłów reakcji, wrogów ludu nie baczących na to, że armia radziecka i LWP zadawały Niemcom olbrzymie straty na Pradze, artyleria obróciła w pył nazistowskie lotnictwo, zaś Warszawa roiła się wprost od zrzutów bratniego narodu.

Tezy te będą kanonem, wykładnią dla ówczesnej historiografii, w zasadzie niezmienione przetrwają cały PRL. Na straży takiej zakłamanej wersji będzie stał przez wiele następnych lat komunistyczny aparat kontroli i represji, doskonale zdający sobie sprawę, jak potężną siłą i zagrożeniem może być pamięć i prawda o Powstaniu Warszawskim. Orężem jej będą prymitywne hasła, puste slogany, ulotki, afisze, pełne jadu artykuły w reżimowej prasie, a celem nadrzędnym dowiedzenie, iż nie mylił się Goebbels mówiąc, iż „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”. Za wszelką cenę należało zohydzić wysiłek zbrojny AK, skompromitować decydentów i zawłaszczyć legendę Powstania przez legendę Armii Ludowej. Jednym z najbardziej znamiennych przejawów owego procesu była „wojna o groby” – zmuszanie rodzin poległych akowców do grzebania ich w kwaterach AL. I LWP, by zachować odpowiednie (vulgo: pasujące władzom) proporcje.
Spadkobiercy komunistów z PKWN z zapałem kontynuowali to dzieło, utożsamiając Armię Krajową (potem jeszcze NSZ i WiN) z nazistowskimi zbrodniarzami „ideologicznie spokrewnionymi z hitleryzmem”. Po wygranych wyborach, kiedy już opadła maska dobrotliwych władz dbających o budowę jedności narodowej, nie dość, że powrócili do języka oszczerstw, rozpoczęli zakrojoną na szeroką skalę kompromitację, a wręcz eksterminację działaczy Podziemia. Uruchamiając lawinę terroru, podczas której brutalne tortury były na porządku dziennym, dali pole do popisu licznym ubeckim katom. Równolegle do represji toczyła się indoktrynacja i przewartościowanie historii od najmłodszych lat, poprzez próby wychowania w duchu marksizmu-stalinizmu, wpajanie prymitywnych szablonów myślowych i nauczanie z podręczników pisanych podług ścisłych wytycznych KC. Mimo że system ulegał powolnej erozji, beton zaczynał pękać, zaś za cenę utrzymania stołków rezygnowano z jawnej represji, Armia Krajowa nadal uważana była za wroga ludu, którego należy
infiltrować. Wyrywanie paznokci i jadowitą propagandę zastąpiła wszechobecna cenzura, z zapałem ingerująca w politykę wydawniczą, zgłaszając rozliczne pretensje: a to, że wydawnictwa rezygnują z krytycznych wstępów, a to, że nie zauważają olbrzymiego wkładu AL/GL i nie dość eksponują przyjaźń polsko-radziecką lub po prostu nie odpowiadają „socjalistycznemu charakterowi celów wychowania patriotycznego”.

Autor, opierając się na licznych protokołach i dokumentach PKWN, KCPPR, PZPR, GUKPPiW, raportach pionu bezpieczeństwa MO oraz relacjach i wspomnieniach uczestników wydarzeń, znakomicie naświetla powyższe próby zdyskredytowania wagi Powstania Warszawskiego. Opisuje przebieg kolejnych uroczystości rocznicowych, mechanizmy manipulacji, presji propagandowej oraz ukazuje formy walki ze społeczeństwem i meandry polityki władzy wobec AK. Jego praca podzielona jest na rozdziały odpowiadające kolejnym etapom „bitwy”: od sierpnia-listopada 1944, aż do przedziału 1982-1989. Książka zawiera również syntetyczny opis wyników badań nad świadomością historyczną Polaków, przykład manipulacji pamiętnika Alfreda Paczkowskiego (wreszcie możemy przeczytać, jak naprawdę kończy się „Ankieta cichociemnego”) oraz opis casusu Franciszka Niepokólczyckiego, jednej z wielu prób dezintegracji środowiska akowskiego. Opatrzona jest obszerną bibliografią, licznymi przypisami, indeksem osób oraz ciekawymi fotografiami – wśród nich
znajdziemy zdjęcia operacyjne SB.
Władze przegrały najdłuższą bitwę PRL-u, zaś społeczeństwo nie dało się omamić propagandystom i rodzimym politrukom działającym wedle dyrektywy nakreślonej już przez jednego z ojców partii bolszewickiej: „trzeba przekuć świadomość mas, a przekuć ich świadomość może tylko agitacja i propaganda”. Podczas kolejnych rocznic wybuchu Powstania Warszawskiego odbywały się obchody oficjalne i niezależne, zaś pomiędzy grobami na Powązkach krzątały się rozliczne postaci, niebaczące na to, że będą głównymi bohaterami fotoreportażu jakiegoś smutnego pana przyczajonego w krzakach. Wreszcie o Powstaniu można bez obaw swobodnie dyskutować poznając argumenty zarówno przeciwników, jak i zwolenników decydentów, wreszcie mogą się ukazać publikacje o takim charakterze, jak te pana Sawickiego (jednak bardzo martwi mnie liczba 500 przy informacji o ilości wydrukowanych egzemplarzy). W końcu można powszechnie zaznajomić się z faktami nie ograniczając do jedynie słusznej wersji.

Jednak mimo, że bitwa została wygrana, trzeba teraz robić wszystko, by nie zmarnotrawić wysiłku patriotów walczących o prawdę i pamięć. Ta walka również nie będzie łatwa: w 1965 roku znajomość daty wybuchu Powstania osiągała 77,9%, w 1965 82,3%, zaś w roku 2004 – 23%. Nie wolno dopuścić, by to, co nie udało się peerelowskim włodarzom, zostało osiągnięte na skutek obojętności oraz pogoni za lepszym jutrem, z którego wynika brak czasu na oglądanie się za siebie i poznawanie dziejów tych, którzy umierali za niepodległy kraj. Przekazywanie z pokolenia na pokolenie pamięci „tego, co władza skazała na niepamięć” nie jest już formą oporu społecznego, a stało się „naszym wielkim, zbiorowym obowiązkiem”.

d1gj4cc
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1gj4cc

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj