Spotkanie z tą autorką było dla mnie prawdziwym zaskoczeniem. Jak dotąd nie miałem do czynienia z jej twórczością, czy to przez może lekką awersję do kobiet piszących o koszmarach, czy też zwykłe zrządzenie losu. Nie czytałem jej innych książek, ale teraz wiem że to nadrobię. Spotkanie z Tess Gerritsen powoduje uzależnienie. Nawet gdy spotkanie naznaczone jest cierpieniem i śmiercią. Książkę pisze kobieta, lecz nazwanie jej powieścią dla kobiet byłoby wielkim nieporozumieniem, choć zakończenie i owszem. Przede wszystkim jest to opowieść o kobietach, które pragną postępować jak mężczyźni.
W klasztorze ktoś napadł na dwie zakonnice, młodą i starszą. Jedna nie żyje, drugiej lekarze nie dają szansy. Jest w śpiączce, więc nie pomoże w rozwikłaniu zagadki. Okazuje się, iż młodsza z zakonnic była w ciąży. Czyżby zemsta kochanka? Jednak w takim razie co z kolejnymi trupami? Zwłoki mężczyzny i kobiety z obciętymi dłońmi i stopami, zdartą skórą z twarzy... nie pasują do układanki, a jednak... Wszystko zaczyna się łączyć w pokręconą całość. A korzenie sprawy tkwią w Indiach. W wiosce trędowatych, która już nie istnieje.
Autorka debiut ma dawno za sobą. Grzesznik to jedna z trzech ostatnich powieści Tess Gerritsen, debiutującej w 1996 roku thrillerem Harvest. Potem przyszły same sukcesy. Jej czwarta powieść, Grawitacja, otrzymała milion dolarów od wytwórni 20thCentury-Fox, za możliwość jej ekranizacji. Skalpel, Sobowtór oraz sam Grzesznik wydane w 2002 roku, od razu stały się przebojami. Autorkę porównuje się z Robinem Cookiem i Michaelem Crichtonem. A ona sama? Jest lekarzem internistą, a to oznacza, iż na cierpienie się napatrzyła, a i z anatomią nie ma problemów.
Gdy czytam książki pisarek, których bohaterkami są kobiety, zastanawia mnie związek, który między nimi się rodzi. Obdarzone na pewno większą wrażliwością, dokładniej oddają cierpienie, jakby w damskie postacie wtapiały swoje przeżycia i odczucia. Tak jak w tej powieści. Kobieta, patolog sądowy, zwana Królową Zmarłych, jest jedną z głównych postaci. Nienawidząca mężczyzn, tak naprawdę woli zmarłych od żywych. Oni nie sprawiają, że cierpi. Policjantka, która chce być twarda jak facet i która też odczuwa kolejne porażki. Ile z ich niepowodzeń, nawet fobii, wyrosło z samej autorki? Nie wiem, ale sama myśl o tym fascynuje i skłania do głębszego zapoznania się ze sztuką tej pisarki. Książkę świetnie się czyta. Fabuła wciąga i intryguje. Podzielona na krótkie rozdziały, nie męczy czytelnika, ale też trudno się od niej oderwać, tym bardziej iż w tej powieści każdy zostanie ukarany za jakiekolwiek przewinienia. Szczypta melodramatyzmu nie niszczy całej powieści. Umiejętnie dawkowany, pozwala się cieszyć historią,
bez względu na płeć. Jednak trudno dopatrywać się tutaj przesłanek „dla świata”, ale za to jest rozrywka.