Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:00

Na zdrowie Śmierci, Magii i Naturze

Na zdrowie Śmierci, Magii i NaturzeŹródło: Inne
d2ve3p7
d2ve3p7

Oto Londyn, a właściwie niezupełnie Londyn, ale Newdon. Świat jakby z innej, magicznej strony lustra, gdzie nie ma tylko świń. Chociaż, jakby spojrzeć na niektórych... Jakby to ująć łagodnie, są tacy, których za świnie można by uznać. Ale co do względów anatomiczno-smakowych, cóż, trzeba się obyć „smakiem”. Przynajmniej obyć się muszą malownicze postacie, które zupełnie nie pasują do soczystych trawników, i pałacu królowej. A są to elfy, krasnale, wszelkiego rodzaju gadziny, ale też gnomy, ghule, czy też żywe trupy o malowniczych strzępkach. Cóż, ten świat przyjmie każdego. Kto tylko zechce tutaj żyć. A może zostanie do tego zmuszony przeznaczeniem?

„Skąd mieszkańcy Newdon czerpali niewidzialną siłę, która dzień po dniu pozwalała im poruszać się i w ogóle stanąć na nogach? Czy nie dostrzegali, że wszystko to nie miało większego sensu? Skąd się wzięły elfy, krasnale, smoki i ludzie? Dlaczego Newdon nie miało wspomnień ani granic, dlaczego nie było innych miast, dlaczego nic nie wiedzieliśmy o naszej przeszłości? Nic. Jak jeden mąż.”

W przeciwieństwie do roślin, drzew, oni, mieszkańcy fascynującego, wciąż mokrego Newdon, nie mają korzeni. Podwalin, które dawałyby im siłę. A jednak żyją, wierząc Trzem Matkom: Magii, Naturze i Śmierci. Dziwnie przypisanym elfom, krasnalom i... ludziom. Bo także ludzie odnaleźli tutaj swoje miejsce. Jednym z nich jest John Moon, trener, a raczej były trener drużyny Quarteku, obecnie coś na kształt Freuda. Człowiek, którego życie tak doświadczyło, że gorzej już być nie może... Chociaż John, chyba nie docenia świata, w którym żyje. I nie docenia swoich przyjaciół. On, w wolnym, elfim tłumaczeniu: „przeklęty stary chytrus”, obarczony został nieudolnym siewcą, krasnalem Gloinem: „cholernym gryzoniem”, oraz elfem, który jako jedyny spośród elfiej braci ma problem z iluzją. Mimo ich dość częstego i zwykle nieznośnego towarzystwa, tak naprawdę gdyby nie pewna karlica, chyba dawno by ze sobą skończył. Choć może?

Wydawać by się mogło, że były trener ma problemy ze Śmiercią, a dokładniej, ze spotkaniem jej oko w oko... do czasu. Nawet nie wie jak blisko jest momentu, gdy Śmierć będzie mu rozkazywała niezgorzej niż jego szalona matka. Gdy nagle cały świat dostanie kręćka, a ci, którzy byli życiowymi nieudacznikami nagle staną się cudem. Wszystko dlatego, że pewien baron uwolni Diabła. A ten zapragnie by Trzy Matki oddały mu hołd. By wprowadziły się na jakiś czas w wybrane przez niego ciała i służyły mu, nie do końca seksualnie. Choć takiej Naturze, pewnie trudno byłoby się oprzeć, a z pewną Śmiercią, Diabeł miał już dość BLISKIE kontakty. Cóż, sam Diabeł też dość poważnie zachwyci się kobiecymi kształtami, niezbyt szczupłymi, a już w szczególności piersiami.

d2ve3p7

Z jednej strony, to można zanucić „ale to już było...”. I wędrujące moce, i śmierć, którą ktoś stara się uwięzić (jak w kości, gdzie goniła za szpikiem), był i Diabeł i... a jednak wszystko zostało jakoś odmiennie pokolorowane. Jakby autor postanowił się pobawić istniejącymi kanonami, a jednocześnie, gdzieś pod grubą kołdrą baśni, starał się nam coś usilnie wytłumaczyć. Zawrzeć mądrość?

Nie jestem zwolenniczką szufladkowania autorów, dlatego powiem, że nie ma tu Pratchetta, jedynego w swoim rodzaju twórcy Świata Dysku, może trochę wszystko pachnie Gaimanem, plącze się też gdzieś aromat Wojny o dąb Emmy Bull. Ale tak naprawdę, to jest to coś ciekawego. Wartego przeczytania, chociażby po to, by mile spędzić czas. Bo to jest książka, przy której można odpocząć. Można się pośmiać, ale jednocześnie nie da się odrzucić od siebie przeświadczenia, że autor głowę ma na karku. Że chce nam coś powiedzieć. Udowodnić to, co wpajają legendy. Wartość mitycznej mądrości.

Wychodzę na zewnątrz i wszędzie wokoło widzę historię. I mimo, że pod moim blokiem, od czasu do czasu, przemknie żywy trup, porządnie zdezynfekowany, to jednak wiem, że posiadam korzenie. A to w dziwny sposób daje poczucie pewności, bezpieczeństwa i wolności. Bo jeżeli było tylu przede mną, to może i ja sobie poradzę? I z naturą i magią, i... śmiercią...

d2ve3p7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ve3p7