Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:02

Muszkieterowie w dwadzieścia lat później, czyli rzecz o wyborach

Muszkieterowie w dwadzieścia lat później, czyli rzecz o wyborachŹródło: Inne
d3pyl97
d3pyl97

Co cztery lata odbywają się mistrzostwa świata w piłce nożnej.
Co cztery lata mają miejsce mistrzostwa Europy w tejże dyscyplinie.
Co cztery lata w TV możemy oglądać zmagania zimnolubnych sportowców podczas zimowej olimpiady.
Co cztery lata emitowane są letnie igrzyska olimpijskie.
A jak na złość cyrk, który dostarcza o wiele więcej rozrywki, niż wszystkie mundiale i olimpiady razem wzięte gości na szklanym ekranie co pięć lat – gdzie tu sprawiedliwość?

Owe wydarzenie znane jest pod szumną nazwą „wyborów prezydenckich w III RP” – cóż tam się dzieje! Kiedyś ponury jegomość wymachiwał czarną teczką i wieszczył, że przy zawartości tego neseseru pewne blaszane opakowanie należące do niejakiej Pandory jest niegroźne niczym puszka śledzi w zalewie pomidorowej. A cóż to się miało dziać, jak już tę teczkę otworzy! Istna Sodoma i Gomora – wszystkie elity miały siedzieć. Nie dane mu było jednak ukazać zawartości teczki i tajemniczy pan zniknął równie szybko, jak się pojawił. Inny jegomość, wielce obrażony, wykrzykiwał, że swojemu politycznemu przeciwnikowi może podać jedynie nogę. Co ciekawe, przez całą swoją kadencję właśnie lewą nogę najgorliwiej wspierał (miast amputować). Przeciwnika politycznego pana od podawania nogi dopadła nagle demencja i miał ogromne problemy z przypomnieniem sobie, czy aby posiada tytuł magistra, czy też nie... Doprawdy, podczas kampanii wyborczej śmiechu i zabawom nie ma końca – i tylko człowiek żałuje, że ów kabaret ma miejsce
jedynie raz na pięć lat. Trochę smutniej się robi, gdy przychodzi czas podsumowania kadencji tych wesołków i zaczyna się konfrontować obietnice przedwyborcze z dokonaniami... Pozostańmy jednak przy samej walce o stołki, bo właśnie o niej traktują Umoczeni Andrzeja Horubały – a jako że autor brał udział w kampanii Mariana Krzaklewskiego, mamy więc niejako relację z pierwszej ręki (tym bardziej przerażającą).

Przygotowania do posadzenia na tronie prezydenta wywodzącego się z kręgów postsolidarnościowych trwały pełną parą. W sztabie harowali w pocie czoła ludzie mający za sobą walkę o wolność w latach osiemdziesiątych – bohaterowie tamtych czasów. Niestety, owi herosi stanu wojennego w XXI wieku bardziej przypominali muszkieterów „dwadzieścia lat później”, o których śpiewał Jacek Kaczmarski:

Muszkieterowie - już nie ci sami -
Dojrzałości pożółkli goryczą
Zaczęli liczyć się z realiami.
Choć realia się z nimi nie liczą...

d3pyl97

Niektórzy ówcześni idealiści, walczący z komuną i obiecujący bogactwo, słowa dotrzymali – rzeczywiście dziś pławią się w dobrobycie. Ci, którzy zdążyli się nauczyć, czym jest społeczeństwo, naród, pieniądz i polityka, mogą się pochwalić ekskluzywną willą, drogim samochodem czy pokaźnym kontem. Reszta zniknęła na śmietniku historii na pocieszenie mając wzniosłe hasła i ulatniające się z każdą chwilą poczucie, że zwyciężyli.

Piotr – szef sztabu wyborczego - nie miał zamiaru gnić na owym śmietniku, jego zdaniem polityka to ostra, brutalna gra, w której nie ma miejsca na wielkie ideały, a zawodnicy muszą być twardzi i bezpardonowi. W przeciwnym wypadku pozostaje im dreptać przy boisku, od czasu do czasu podawać piłki i patrzeć, jak silniejsi grają, coraz bardziej pokrywając się błotem. Dla niego zryw, który nastąpił w latach osiemdziesiątych był rewolucją za amerykańskie dolary, a buntownicy, zazwyczaj będący jedynie pionkami, nie mieli w zasadzie pojęcia, o co walczą – ot, ruszyli do boju na zasadzie: „materia nie stawiła oporu, to robiło się zadymę, no bo była kasa, były te jawne prawie struktury, to trzeba szumieć”. Czekali na pałające rządzą krwi potężne demony – Sowietów, znienawidzonych komunistów, czerwone tanki – byli gotowi, by w walce z nimi zginąć za wolność ojczyzny. A jeśli nie stracić życie, to chociaż splunąć nań z pogardą. Nie zdawali sobie sprawy, że byli słabi, a do ludzi maluczkich wielkie diabły się nie
fatygują, wszak można ich stłamsić przy pomocy niepozornych diablików – chciwości, złości, pijaństwa, żądzy władzy, zaślepienia mamoną... Zadyma się skończyła i Panna S. wkroczyła na polityczne salony – ideały trzeba było zostawić za drzwiami, tutaj zastępuje je skuteczność, za wszelką cenę. Bowiem gdy styropian zamieni się na mięciutkie fotele, należy porzucić skrupuły i sentymenty, wszak mariaż z polityką oznacza, że człowiek automatycznie staje się umoczony. Piotr zrozumiał, że młodzieńczy zapał, wzniosłe idee jako broń w walce o Polskę to domena naiwnych, a z naiwnością jest jak z dziewictwem - traci się ją tylko raz.

Maciek był najmłodszym członkiem sztabu i może dlatego nie pojmował konformizmu Piotra. Nieopierzony idealista dość histerycznie reagował na wyczyny kolegów z branży, burząc się na wszelkie przejawy niegodziwości. Trzeba przyznać, że miał się na co burzyć – kampania wyborcza przepełniona była brudnymi gierkami, zakulisowymi machlojkami, w których na porządku dziennym były kamery w domach publicznych odwiedzanych przez persony z pierwszych stron gazet. Maćkowi bardzo się to nie podobało, wszak „kampania wyborcza to nie może być takie publiczne pranie brudów (...) przecież powinno chodzić o dobro wspólne!”. Na domiar złego związał się z „kociakiem” rodem z reklam ekskluzywnej bielizny – a utrzymanie takiej niewiasty przy sobie wymaga czasem dość sporej sumki na koncie. Jak wiemy, aby mieć duże pieniądze z polityki, zazwyczaj należy się bardzo zeszmacić – czy jednak naiwny Maciek będzie do tego zdolny? Piotr miał szczęście załapać się na czas wielkich, szybkich karier raczkującego kapitalizmu. Jego młodszy
kolega nie zdążył, przypadła mu rola szczura w straceńczym wyścigu po stanowiska i awanse. I to właśnie pomiędzy tymi dwoma bohaterami zaogni się konflikt pokoleń, idei, przekonań – konflikt, który doprowadzi do efektownego finału.

Do kolekcji brakuje nam jeszcze trzeciego muszkietera – Aramisa. Paweł, podobnie jak i muszkieter z powieści Dumasa wybrał powołanie kapłańskie. Był człowiekiem niepokornym, przeżywającym dość wyraźny kryzys wiary. Nie przepadał za prymasem Glempem („żałośnie bojaźliwy i kiczowaty”), nie wierzył w siłę ruchów oazowych, muzyki gospel – taka religia na pokaz pozostawiała tylko niesmak. Widział, co się dzieje wokół niego i coraz bardziej zaczynał wątpić w posłannictwo boże. Te trzy postaci połączyły osobiste kryzysy trzech ważkich cnót:
- wiary – w misję Kościoła, w duchowe powołanie. Silnej, trwałej wiary, która jest potrzebna zwłaszcza wtedy, gdy Bóg milczy;
- nadziei – na to, że ideały jeszcze cokolwiek znaczą, że warto o nie walczyć. Że mając w sercu wzniosłe hasła, będąc niesiony zapałem i szczerą chęcią, można jeszcze coś w tym kraju zmienić i nie być umoczonym w brudne gierki;
- miłości – tej wieloletniej, tłamszonej rutyną codzienności, marazmu i nudy, gdy dwoje ludzi ma już wiele za sobą i próbuje robić wszystko, by nie pogrążyć się w rutynie i nie dać wygasnąć uczuciu.

d3pyl97

Myślę, że warto sięgnąć po książkę Andrzeja Horubały, choćby po to, by przekonać się, czy bohaterowie poradzili sobie z owymi kryzysami. Bowiem nie jest to li tylko powieść polityczna, o blaskach i cieniach kampanii prezydenckiej, autor również głęboko drąży w psychice bohaterów, usiłując ukazać czytelnikowi ich racje, pobudki, motywy. Nie potępia, nie wydaje wyroków – po prostu opisuje rzeczywistość, przedstawia realny obraz. Owszem, jest to obraz bardzo brutalny, kontrowersyjny, nie budzący zbyt ciepłych uczuć, ale przynajmniej prawdziwy, pozbawiony upiększeń i górnolotnych tez: „przejście przez smugę cienia. Wchodzisz i poznajesz świat, jak jest, a nie jaki się wydaje. I albo jesteś mężczyzną i zachowujesz nerwy, albo mażesz się jak baba i obrażasz na rzeczywistość”.

W warstwie stylistycznej można, niestety, znaleźć kilka mankamentów, gdyż powieść jest dość nierówna. Obok napuszonych, patetycznych zdań znajdziemy wulgarne zbitki słów, których nie powstydziłby się bywalec melin serwujących tanie wino. Szczególnie jest to widoczne przy opisach scen erotycznych, których jest w tej książce niemało. Wydaje mi się, że pan Horubała mógłby jeszcze trochę popracować nad postaciami kobiecymi – te w jego najnowszej powieści są schematyczne, papierowe, potraktowane bardzo pobieżnie. Ów fakt może jednak wynikać z tego, że świat wyłaniający się z kart Umoczonych postrzegamy oczami głównych bohaterów – samców, dla których kobieta jest tylko łupem, swoistym trofeum erotycznym – stąd zapewne taki, a nie inny jest ich obraz. Styl jednak można doszlifować, czego autorowi serdecznie życzę, gdyż warstwa fabularna i sposób prowadzenia narracji bardzo mnie zaciekawiły i z niecierpliwością będę czekał na kolejną książkę Andrzeja Horubały. Udało mu się bowiem w sposób przekonujący
przedstawić portret III RP i bardzo interesująco opisać kulisy naszej rodzimej sceny politycznej. Sceny, nad którą złowieszczo unosi się maksyma Rafała Ziemkiewicza: „Jak się organizuje wybory w chlewie, to trudno aby wygrał w nich orzeł”.

d3pyl97
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3pyl97

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj