Trwa ładowanie...
dtnnwr0
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:03

Msza, a potem ciosanie kołków

dtnnwr0
dtnnwr0

Rycerskość – prawa i obowiązki, przywileje i romantyzm, walki i damy, potwory i okrutni panowie. Z tym kojarzą nam się średniowieczni, zakuci w blachę herosi. Spoglądając na tych „idealnych” mężów, często zapominamy o innym wymiarze rycerskości – tym, który wiązał się ze świętym Graalem, w pogardzie mając damy i prywatę. Właśnie te elementy, jako jedne z niewielu, wyróżniają templariuszy, czyli Zakon Rycerzy Świątyni Salomona. Idea narodziła się na początku XII wieku, jednak brak źródeł dotyczących ich początków, skutecznie utrudnia nam dokładne poznanie jego początków. Był to na pewno jeden z pierwszych zakonów rycerskich, który powstał na łonie Kościoła katolickiego. Oczywiście istnieje wiele mitów i legend dotyczących jego założenia, ale w rzeczywistości to jemu, św. Bernardowi z Clairvaux, templariusze zawdzięczają swoja regułę pełną prostoty, modlitwy oraz oddania idei. Pomimo widocznego podobieństwa do takich zakonów jak krzyżacy czy Szpital św. Jana, to oni zyskali największą popularność. To z
nimi związane są największe legendy, oraz wciąż żyjący mit o bogactwie, oraz o nieustraszonych, wiernych Kościołowi, a w końcu, zapomnianych i potępionych rycerzach.

Autorka książki, Helen Nicholson, jest wykładowcą w School of History and Archaeology w Cardiff University. Książka jest efektem jej długoletnich badań, na które wpływ mieli także jej studenci, główni prowodyrzy zmian. Ale samą ideą, było stworzenie „książki o templariuszach dla szerokiej publiczności”. I efekt został osiągnięty, na dodatek otrzymujemy go w świetnej oprawie graficznej, wraz z barwnymi zdjęciami. Autorka oparła się na przekazach źródłowych i dostępnych pracach znanych historyków, ale w swojej pracy, uznała także zasadność mitów, które powstały do XIV wieku. Bazuje na spojrzeniu „naocznych świadków”. Jako nie chronologiczna w układzie, książka o wiele szybciej dociera do czytelnika, zwykłego fascynata tej tematyki – „zwyczajnych ludzi”. Pobożni i biedni, nie uczeni, w większości nie potrafiący nawet czytać, templariusze, którzy mieli tylko zbierać pieniądze na wojnę z muzułmanami, odkrywają przed nami swoje prawdziwe oblicze, odarte z rycerskiej, romantycznej otoczki.

Co o nich opowiada? Wielu twierdzi, iż badanie tej historii to rzucanie się z „motyką na Słońce”, że dokumenty zaginęły. A jednak autorce udało się odnaleźć i wykorzystać nie tylko kroniki i dokumenty, opowieści, ale też przede wszystkim regułę zakonu oraz materiał archeologiczny, który przecież istnieje w sporej ilości i wciąż go przybywa. Ten rozwiązany w 1312 roku Zakon, wydaje się być w pewnym sensie utopią, ale też zgromadzeniem, które nie miałoby sensu istnieć dalej. Bo i po co? Wyobrażacie sobie ich dzisiaj? Jakiekolwiek przyjmiemy powody ich rozwiązania, zmiany polityczne, herezje, czy ludzką zawiść, oni pozostaną formą, która do dzisiaj intryguje i wciąż prowokuje nowe pytania.

W dziewięciu rozdziałach książki, wzbogaconych świetną bibliografią, odnajdujemy wciągającą opowieść o początkach Zakonu Świątyni oraz ich wytycznych, organizacji zakonu i jego władzach, czy służbie; wojnie prowadzonej na Półwyspie Iberyjskim oraz w Europie Wschodniej. Jednak w szczególności odnajdziemy tam ich prawdziwe życie, oparte na religii oraz działalności handlowej i gospodarczej. Procesy i mity, upadek i legendy, które spowiły ich prochy z wciąż dymiących stosów. Koniec tych legendarnych na poły „czarowników” Kościoła, którzy otaczali kultem kobiety, gdyż jako rycerze, by wyzbyć się pragnienia osobistej chwały, życia dla wspólnoty, musieli wybrać sobie za wzór – dziewice. Bo cóż ponad nie lepszego? Od damy, przepełnionej lękiem i wiarą, a nade wszystko, pokorą.

dtnnwr0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dtnnwr0

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj