Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:02

Mówię ci, niezły hoooror...

Mówię ci, niezły hoooror...Źródło: Inne
d2qhfbn
d2qhfbn

Ileż ma w sobie niezaprzeczalnego uroku, przynajmniej dla mnie, górski spieniony potok słów, iskrzący się całym rozkosznym bogactwem języka. I to nie tego gazetowego, wytartego, sprymityzowanego, przypominającego zaśmiecony trawnik przed całodobowym sklepem monopolowym. I nie kolorowego jaskrawymi barwami czasopism dla świadomych zmarszczek, własnego ja i cellulitisu kobiet. Nie, ten język skrzy się tym bogactwem słów, tą zadziwiającą złożonością, która ukazuje jak nieprzebrane są możliwości logicznego ustawiania szeregu liter. Język oparty na subtelnościach, odcieniach, wieloznaczności, które nie wynikają ze znaczenia pojedynczego wyrazu, ale z ich porządku w szeregu. Język cokolwiek rozpasany, ale jakże radosny, pełen życia, uśmiechu, ironii, uszczypliwości, złośliwości. Cech, które w literaturze, i w życiu mają na zawsze swoje trwałe miejsce. Iluż jest takich prestidigitatorów słowa jak Carmen Posadas, nie ogolonych brzytwą (w przypadku pań zaś subtelną, nie podrażniającą golarką) imć pana Ockhama?!
Ta proza wprost zasypuje różnorodnymi dywagacjami starannie unikając nadmiaru akcji. Sypią się jak podsuszone i kolorowe jesienne liście zrzucane setkami przez wiatr na głowy, łby, kapelusze, trawniki, ławki, alejki... (mógłbym wymieniać dalej, ale czas to money). Człowiek może po prostu poczuć się cokolwiek przywalony tymi słowami, które jednakże nie tyle ciążą, co łaskoczą w wyrafinowany znaczeniowo sposób. Rozbawiają, hmmm... może i nie każdego, ale przecież nie jest prawdą, że wszyscy mamy takie samo poczucie humoru. Jedni ubawią się jak pieski preriowe, ledwie stojące na dwóch łapkach, lub jak upiornie chichoczące przegłodzone urocze hieny, a inni nic, posiedzą, popatrzą, powaga, zmarszczenie brwi, głębokie hęęę, przestawienie kubka, zamyślenie, powaga, kon-cen-trac-ja itp. itd.

Wracając zatem do sedna, w tej książce nie ma specjalnie wiele akcji. Przynajmniej nie w tym najbardziej typowym, prawie klasycznym sensie (kłania się Alfred H.), takiej jaką można spotkać codziennie na ekranach dwudziesto i więcej calowych, płaskich jak brzusio nastolatki, telewizorów. Chyba, że ktoś za akcję bierze spacer basseta w kierunku leżaka z piękną, około czterdziestoletnią Mercedes (to nie pomyłka, Mercedes to nie on, to ona), jego powłóczyste spojrzenie na wymoczony plasterek ogórka i odwrót z pyskiem wyrażającym niesmak dla wszystkich tych wegetariańskich, niestrawnych ekstrawagancji dotykających rasową bassetową duszę. Akcję tej powieści można by z powodzeniem zmieścić w małym palcu, niewielkiej komódce w stylu Ludwika estego czy w niewielkim hotelu położonym gdzieś na marokańskiej pustyni. I tak się właśnie dzieje, tam przebywamy przez większość stron, w L'Hirondelle D'or, oazie pośrodku Nicości.

Ale akcja w tej książce nie jest najważniejsza. Doskonały, jak z życia zdjęty i wzięty obraz elity, japiszonów, złotonośnych pampersów, bywalców salooonów czyli salonowych lwów, tygrysków, kociaków różnej maści i świeżości, żeby nie użyć prostackiego słowa „wiek”. Przeeepyszne portrety tych co służą sobą społeczeństwu dniem i nocą, pełniąc funkcje, zasiadając, konferując, decydując, dywagując, przekąszając, wpływając i wykonując tyle odpowiedzialnych czynności kończących się na "ąc". Takich jak mówiący do siebie Rafael Molinet, ponura twarz, z oczami o nieodgadnionym wyrazie, którego w cudowny sposób wyleczył z depresji dr Pertini (depresja ustępuje i nauka nic już nie może zrobić, gdy wysycha źródło gotówki u chorego). Niemłoda, choć ciągle atrakcyjna, niezależna finansowo, świeżutka wdowa Mercedes Algorta. Antonio Sanchez Lopez, "prezenter radiowy, któryś z tych ajatollahów fal ultradźwiękowych (cztery miliony par uszu wiszących u głośników w oczekiwaniu na jego diatryby)", weekendowy partner Any
Fernandez de Bugambilla. Klonowana blondynka Bea spędzająca rozciągający się jak guma do żucia czas w hotelu z niejakim Bernardo Salatem. Superprzystojny scenarzysta Sanatiago Arce, tuż po rozwodzie z oczywiście nieznośną żoną. Współtwórca sukcesu filmu „Pod baobabem”, który jak utrzymują najbardziej nim zauroczone przyjaciółki Fernandy, jest fenomenalny i "czujesz go tak jakby to wszystko było o tobie". Kierująca z ukrycia L'Hirondelle panna Wasp, autorka sukcesu hotelu, mistrzyni kontroli wzrokowej, czuwająca nad każdym nawet najdrobniejszym szczegółem. I na swój sposób ważny, piesek Gomez, o ciekawym imieniu odziedziczonym po służącym ojca Molineta. Rudy basset, długi, smutny pysk i uszy zwisające, jak zmoknięte, na krótkie, koślawe łapy.

Tytuł książki z nieznanych przyczyn okazuje się wyjątkowo trafny i pasujący do cichej, wręcz niespotykanie spokojnej atmosfery książki. Obserwowanie przedstawicieli elity "much", bzyczącej i bzykającej, nieznośnej, natrętnej, znudzonej samą sobą, maszerującej dziarsko przed siebie, do tyłu i na boki. Much, którym inni zazdroszczą skrzydełek, powodzenia, wyglądu, możliwości, otwartych drzwi, wypchanych portfeli, codziennej dawki niezobowiązującego seksu, braku myśli i refleksji, wszechogarniającej nuuudy. Myśli i obserwacje snujące się jak dymy z kominów przyciskane przez niż do podłoża. Podane niewulgarnym, barwnym, rozpasanym i urozmaiconym językiem. Wszechobecna ironia i kpina z dodatkiem kropli gorzkiej refleksji, bez których książki tej po prostu nie dałoby się czytać.

d2qhfbn
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2qhfbn

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj