Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:05

Mole jeszcze raz

Mole jeszcze razŹródło: Inne
d2gos13
d2gos13

Dobrze wiedzieć, że w ciągle zmieniającym się i pędzącym do przodu świecie jest coś (a raczej ktoś) stały i niezmienny – mam na myśli oczywiście Adriana Mole’a. Z pryszczatego, przedwcześnie dojrzałego, powszechnie lekceważonego i mającego problemy z rodzicami nastolatka o nadmiernie wybujałym poczuciu własnej wartości przeobraża się w trochę mniej pryszczatego, ale z pewnością nie mniej lekceważonego przez społeczeństwo młodego mężczyznę, który wciąż ma problemy rodzinne i manię wielkości. Nie polecam rozpoczynania znajomości z Adrianem od tej książki, będące kompilacją jego listów, fragmentów pamiętnika i próbek jego twórczości. Jest to bowiem pozycja zdecydowanie dla tych, którzy mieli już okazję poznać tego bohatera i zawiłe meandry jego psychiki. Szczere wyznania można potraktować tylko jako dodatek do wydanych już książek Sue Townsend. Znajdziemy tu typowe dla Adriana zaangażowanie w „większą sprawę”, jego potyczki z dorosłym już życiem, śmiertelnie poważne filozoficzne podejście do świata i
zmagania z piętrzącymi się na drodze do osiągnięcia sławy i chęci pokazania światu swojego geniuszu przeszkodami.

W tej niewielkiej książeczce swoimi szczerymi wyznaniami raczy nas nie tylko Mole, ale również Margaret Hilda Roberts, która zdecydowanie powinna stać się bohaterką pamiętników podobnych do tych Adriana z gwarancją, że znalazłaby równie wielu wielbicieli. Jest bowiem jeszcze bardziej komiczna w całej swej powadze i zaangażowaniu niż Adrian. No bo czyż można nie pokochać kogoś, kto pisze tak: „Obudziłam się o 4.20 po półtorej godzinie snu. Dla przyjemności poczytałam sobie chemię dla średniozaawansowanych. Jednakże życie nie może być jednym ciągiem przyjemności, więc zeszłam na dół do sklepu, żeby pomóc ojcu rozwodnić wyciąg z mlecza i łopianu. Z wyjściowych dwóch tuzinów zdołaliśmy wyciągnąć jeszcze tuzin. Ojciec wyjaśnił, że nasze działanie jest całkowicie moralne – sztuczka Jezusa z chlebem i rybami stanowi godny precedens.”

Oba pamiętniki są świetnie napisane, każde zdanie skrzy inteligencją i dowcipem. Efekt psuje tylko umieszczenie (nie wiadomo po co) pomiędzy dwoma pamiętnikami wynurzeń autorki na temat odbytych przez nią podróży. Są zupełnie niepotrzebne, niezbyt zabawne i wklejone tam chyba tylko po to, by książka osiągnęła pożądaną przez wydawnictwo ilość stron. Bo chociaż to Sue Townsend jest autorką obu pamiętników, to jednak jej własny nie jest nawet w połowie tak błyskotliwy, jak dwa poprzednie. Może to po prostu kwestia bohaterów?

d2gos13
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2gos13

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj