W celu ułatwienia rodzicom wytłumaczenia ich pociechom różnych trudnych sytuacji pojawiających się w codziennym życiu kilkulatka, na księgarskich półkach znajdziemy całkiem sporo różnych serii wydawniczych, w których mały bohater musi zmierzyć się właśnie z różnymi ważnymi dla dzieci problemami. Maluchowi niewątpliwie łatwiej przyjąć argumenty padające z ust książkowej rówieśniczki niż wysłuchiwać nudnych wykładów mamy czy taty, więc z pewnością również książeczki o Basi zdobędą całkiem liczne grono wiernych czytelników (a właściwie w przypadku przedszkolaków – słuchaczy). Zazwyczaj dziecku łatwiej się identyfikować z bohaterem tej samej płci, więc historyjki te przypadną do gustu raczej dziewczynkom, a ich uwagę na dłużej powinny też przyciągnąć pomysłowe kolorowe ilustracje Marianny Oklejak, które wzorowane są na dziecięcych rysunkach.
W przypadku tego typu pozycji istotny jest jasny przekaz, więc już z tytułu Basia i słodyczewyraźnie wynika, jaka pokusa będzie czyhać na bohaterkę. Większość rodziców nie pozwala swoim pociechom objadać się słodyczami bez ograniczeń, więc dzieci często marzą o tym, żeby najeść się kiedyś tyle łakoci, ile dusza zapragnie, a niektóre nawet śnią o górach przysmaków jak tytułowa Basia. Na szczęście rzadko udaje się maluchom spełnić takie marzenia, ale z pewnością same zakazy nie wystarczają, aby uchronić je przed zgubnymi skutkami łakomstwa. Wprawdzie zazwyczaj dobrze sprawdzają się rozmaite systemy „reglamentacji” jak „słodyczowy dzień”, codzienna mała kostka czekolady na deser itd. Jednak znacznie ważniejsze jest, aby dziecko nie miało poczucia krzywdy z tego powodu, że cukierki i inne przysmaki są wydzielane przez dorosłych, którzy w dodatku mogą je jeść, kiedy tylko zechcą. Właśnie dlatego warto dzieciom na różne sposoby tłumaczyć, czemu nie mogą obżerać się lizakami, żelkami czy cukierkami. Lektura
Basi i słodyczy będzie tutaj tym bardziej pomocna, że Zofia Stanecka stworzyła dość rozbudowaną historyjkę, w której ukazała rozmaite kwestie związane z łakociami. Istotne jest również, że autorka nie neguje faktu, że jedzenie słodyczy sprawia przyjemność zarówno dzieciom jak i dorosłym (m.in. Basia przyłapuje swoją mamę na jedzeniu batonika w dzień niezgodny z domową umową). Zarazem książeczka ta bez zbytniego moralizatorstwa ukazuje szkodliwość objadania się łakociami (tę natychmiastową jak niestrawność po przejedzeniu się na przyjęciu urodzinowym, jak i skutki długofalowe, czyli psucie się zębów czy tycie), a wreszcie uświadamia dzieciom, że niektórzy z powodu alergii nie mogą jeść na przykład czekolady. I nawet jeśli rodzicom trudno sobie wyobrazić kilkuletnią dziewczynkę rozmyślającą o tym wszystkim w środku nocy przy kuchennym stole z małosolnym ogórkiem w ręku, to scenka taka jest całkiem przekonująca dla ich pociech. Właśnie takie podejście do tematu w połączeniu z atrakcyjną szatą graficzną
sprawia zaś, że Basia i słodycze ma szansę dobrze spełnić swą dydaktyczną rolę.