Po tak szumnej kampanii reklamowej, spodziewałam się, iż w ręce wpadnie mi kolejny niewypał. Tak to już jest z nami, niedowiarkami. Dawno przestaliśmy wierzyć wydawcom, gdy wrzeszczą – BESTSELLER!!! A tu na dodatek każą nam się zachwycać dziełem chłopca, który (ku zazdrości równolatków), nie chodzi do szkoły. W gruncie rzeczy piętnastoletnim młodzieniaszkiem, który podobno napisał coś, co porwało te miliony. Obecnie już dziewiętnastolatkiem, który wciąż... pisze. A nawet więcej, zakończył prace nad Dziedzictwa Księgą Drugą, kontynuacją Eragona. Co otrzymałam? Świetną kompozycję, spójną treść, wstęp do innego świata oraz postacie, za które kciuki trzyma się do samego końca. Czyżby reklamy zaczęły mówić prawdę? Wokół Eragona powstał taki szum, iż naprawdę trudno oddzielić własne wrażenia od tych, którymi obdarzają nas inni. Nachalny marketing skutecznie ostudził chęci wielu spośród rzeszy tych, którzy chcieli przeczytać tę powieść, a kolejne dawki życiorysu dziewiętnastolatka wprowadziły w wielu domach
prawdziwą falę buntu i rozpaczy objętych obowiązkiem edukacji.
Sam Eragon? Pozwólmy mu przemówić! Z okładki o jego przygodach z dziwnie stoickim spokojem spogląda na nas smok. Niebieski, z wyraźnie zaznaczonym grzbietem, łuskami i kolcami, niesie w swym błękitnym oku tajemniczą obietnicę. Zadziorny, choć wydaje się smutny, strzeże tej opowieści o chłopcu, który na kilka dni przed wkroczeniem w pełnoletność szesnastu lat znalazł smocze jajo. Strzeże też własnej tajemnicy i tego, iż jest... KOBIETĄ! Znaleziony w dziwny sposób kamień, którego nie udaje się chłopcu sprzedać, początkowo nie przynosi żadnych korzyści, by w końcu stać się wielkim kłopotem. Nie udaje się go wymienić na jedzenie, a przecież dlatego Eragon wyruszył w drogę, tuż przed zimą. Mieszkający z wujkiem, obdarzony tajemnicą swoich narodzin, w rzeczywistości sierota, właśnie polował, gdy odnalazł go kamień. Najłatwiej byłoby go wyrzucić, ale... coś go powstrzymało. W tej krainie elfów i krasnoludów, jednak dziwnie „niemagicznej” w jego oczach, nie wyrzuca się takich rzeczy. W świecie złych urgali i
władców, którzy nękają poddanych, jest tylko walka o życie. W małym miasteczku, na obrzeżu którego mieszka Eragon, są ludzi źli, których tak ukształtowało życie i ci, ku którym można się zwrócić.
Główny bohater wydaje się być odbiciem samego pisarza. Matka odeszła, ojca nigdy nie poznał. Czyli zwyczajna historia, przynajmniej na początku. O chłopcu, który nie zna swych możliwości. Ale nagle zauważamy, iż magia jest taka jak u Tolkiena. Istnieje, ale nie jest nachalna. Jest zwyczajna, choć dziwnie niedostępna, przejawiająca się tylko wybranym. Na dodatek, każdy z bohaterów wydaje się być inny, każdy wyraża się i postępuje w odpowiedni dla jego wieku czy też charakteru sposób. Pierwszym jest sam Eragon. Taki jaki winien być piętnastolatek. Jednak skąd wzięły się u młodego autora pomysły na postacie? Może obserwował znajomych? Jak sam się przyznaje, jedną z postaci, magiczną, jest jego siostra. Czy odnaleźlibyśmy tam też członków rodziny lub znajomych i przyjaciół? W tym wszystkim Eragon już odstaje od typowych historii o sierotach z tajemnicą w kieszeni.
Powieść jest w rzeczywistości rozprawa o przeznaczeniu oraz mocy, która kieruje naszymi krokami. Nadzwyczaj dobrze złożona. Już na początku wiemy, czego możemy się spodziewać. Jest legenda i historia świata, w formie bajania, zakazana oraz prawda, która istnieje w postępowaniach mieszkańców tej krainy. I jest chłopiec, który staje się posiadaczem smoka. Zwierzęcia mistycznego, którego mogą dosiadać wyłącznie Jeźdźcy.
„Smoki były zbyt cudowne, zbyt wspaniałe.”
Jego smok to początkowo zabawka. Przyjaciel, taki od serca, który rozumie, ale ma też cięty język. Po pewnym czasie staje się jednak też i nauczycielem, bardziej rodzicem, który pilnuje swojego „szczenięcia”. Towarzyszy chłopcu w czasie jego podróży, odkrywania, poznania, w dniach żałoby i oczekiwania. Z jednej strony smoki, elfy czy krasnoludy, najstarsze rasy tego świata istnieją zwyczajnie, lecz z drugiej są wyłącznie legendą. Ta dwoistość sprawia, iż tak naprawdę nie wiemy czego możemy się spodziewać. Nawet gdy strony pierwszego tomu nagle znikają za niebieską okładką. Gdy cała historia się kończy wiemy, iż przed nami jeszcze cała przygoda. Bo powieść Paoliniego to czar narracji. Czar, spod którego uroku nie chce się wychodzić.