Tu nie ma żadnych sentymentów, upiększania, skomplikowanych analiz głębi własnej osobowości. Nie żeby głębi nie było, bo jest, taka inna, Bóg jeden wie skąd się wzięła. Może z wojska, może z więzienia, a może z pełnego absurdów życia w Peerelu. A na pewno z obcowania z różnymi cudakami składającymi się na underground warszawski lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Nie, autor nie rzuci nam wprost nazwiska, ale też nie bardzo ma chęć na zawoalowanie, z kim mamy do czynienia. Łatwość to podstawowa cecha tej niezwykłej autobiografii. Bo i jaki jest sens jej pisania, gdy się jest młodym? Na co Stasiukowi wspomnienia, gdy ją pisał miał przecież ledwo czterdziestkę, wiek dla twórcy prozy akuratny, aby pisać swoje najlepsze rzeczy? Co dostajemy w tym wątłym tomiku?
Jeden element wydał mi się tu tak cudny, że nie mogłam oczu oderwać od kartek, a książeczkę połknęłam podczas jednego posiedzenia. Otóż Stasiuk stworzył antymitologię komunistyczną. Zważmy, iż opowieść toczy się od połowy lat siedemdziesiątych do upadku komunizmu w '89 r. Lata te to dla intelektualistów sława i chwała, często do nich wracają otaczając się nimbem opozycjonistów, niepokornych, w skrajnych przypadkach nawet wieszczów, którzy już wiedzieli, że ustrój nie utrzyma się i oni wydatnie przyczynili się do podcięcia mu skrzydeł. W tej autokreacji zapominają chętnie, że właśnie władza ich karmiła i żywiła, a jeszcze w latach sześćdziesiątych gotowi byli zrobić wszystko, byle dostać talon na syrenkę.
Stasiuk pośrednio drwi z barokowych wspomnień intelektualnych, których zalew przeżyliśmy po odejściu cenzorów. Dla niego okres komuny to była młodość, elementy absurdu ustroju zostały już w tym pokoleniu na tyle oswojone, że stanowiły element normalnej egzystencji - o ile cygańskie życie Stasiuka do takiej kategorii zaliczyć. Co więcej, surowość i antykonsupcjonizm kryzysu urosły do rangi cnoty, wszak ascetyzm, niczym dla pustynnych anachoretów, stał się dla pisarza i jego towarzyszy ważnym elementem formacji intelektualnej. Osobnymi cechami tej znakomitej książki są nieprawdopodobnie precyzyjne obserwacje socjologiczne i psychologiczne oraz świetne uchwycenie pewnych procesów, jakie zachodziły w społeczeństwie dekadenckiej komuny. A przede wszystkim książka jest przezabawna - niemal każdy akapit przywołuje opowieść doprowadzającą do spazmów śmiechu.