Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 15:59

Miszmasz

MiszmaszŹródło: Inne
d2o1e5v
d2o1e5v

Napisanie ambitnej powieści komuś, kto posiada ku temu pewne predyspozycje: talent, wiedzę, cierpliwość - wydaje dość proste. Obowiązującą w ostatnich sezonach modę na dobrą powieść stworzyła krytyka lubująca się w postmodernizmie, do powieści należy wnieść wiele odniesień i cytatów z literatury, bawić czytelnika w zgadywanki, trochę przetworzyć jakiś stary wątek do znudzenia powtarzający się w innych dziełach i najlepiej podlać to sosem intelektualnym, koniecznie na mniej więcej sześciu setkach stron, bo to budzi szacunek. Magiczny krąg jest powieścią, której cecha wyróżniająca to plątanie. Odbywa się ono na kilku poziomach. Podstawowy to opowieść o rodzinie Behnów, do której należy główna bohaterka. Zrozumienie jej czteropokoleniowej genealogii stanowi wyzwanie - a poza tym autorka stosuje chwyt rodem z latynoskich seriali - nieoczekiwane pokrewieństwo łączy niemal wszystkie postaci występujące w powieści, więc na ostatnich stronach zastanawiałam się, czyim krewnym jest kot bohaterki.
Usprawiedliwiając Neville można stwierdzić, że jakoś z tej gmatwaniny wybrnęła, lecz prowadzona z czytelnikiem gra w rodzinne kłopoty męczy mniej więcej od połowy książki.

Równie zastanawiające okazało się prowadzenie równolegle do współczesnego, obszernego wątku, rozgrywającego się na przełomie er z Chrystusem, Marią Magdaleną i Józefem z Arymatei jako postaciami wiodącymi. Z rosnącym zainteresowaniem czekałem powiązania obu motywów w spójną całość. Nie doczekałam się - jakbym czytała dwie osobne, przemieszane powieści, sklejone w jednej okładce. Atutem mogła okazać się główna myśl książki - splątanie na wielu płaszczyznach kultur pozornie od siebie odległych, aby znaleźć rozwiązanie tajemnicy manuskryptów Pandory. I tu znów autorka wprowadziła takie zamieszanie, że nie sposób się w niczym zorientować. Łatwość przejść pomiędzy kulturą celtycką, chrześcijańską a Wielkim Stepem zdumiewa; karkołomne mieszanie za pomocą nominalistycznych znaczeń, pozorów wierzeń religijnych i gnostyckich wynaturzeń razi płyciznami - na coś takiego szanujący tradycję oraz samego siebie Europejczyk nigdy by się nie zgodził.

Katherine Neville nie ma tych kompleksów, jej wizja oddziaływania na siebie cywilizacji jest prawdziwe po amerykańsku prosta, szybka i jednoznaczna. I kiedy przebrnąłem już zniesmaczony przez dżunglę powiązań i dotarłem niemal do końca, z przypisu dowiedziałem się, czym wsławił się mityczny Jazon (sic!) i zapoznałem się z nijakim zakończeniem. Cóż, nie każda powieść musi być udana.

d2o1e5v
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2o1e5v