''Mieszkając wewnątrz siebie, w pamięci i tęsknocie''

Obraz
Źródło zdjęć: © "__wlasne

Czytanie cudzych listów i dzienników ma w sobie coś dwuznacznego: z jednej strony nie wątpimy, że otwarcie listu adresowanego do członka rodziny czy najbliższej nawet przyjaciółki albo szperanie w jego/jej sekretnych zapiskach to wykroczenie bodaj czy nie gorsze od podglądania w kąpieli – a z drugiej pasjami pochłaniamy treść analogicznych dokumentów, odkrytych po śmierci znanych osób.

Co do dzienników, można się jeszcze bronić, bo przecież wiemy, że liczni artyści, zwłaszcza literaci, prowadzą takowe, licząc się z ich późniejszą publikacją (i czasem, jak Maria Dąbrowska, zapobiegając przedwczesnemu ujawnieniu pewnych faktów i opinii poprzez zastrzeżenie w testamencie odpowiednio późnej daty ewentualnego wydania), a inni – dziś, jak się zdaje, o wiele liczniejsi – licząc na ich publikację, najlepiej zaraz po skompletowaniu wpisów z danego przedziału czasowego. Skoro więc sami chcą się z nami dzielić swoimi myślami, czemużbyśmy mieli nie skorzystać? Ale listy to już trochę coś innego; w listach, bywa, pisze się o sprawach czasem niezmiernie intymnych, omawia kwestie, o których nikt prócz nadawcy i adresata nie wie. Czy wolno nam, choćby po latach, tę intymność obnażać? Ale z drugiej strony, o ileż mniej byśmy dziś wiedzieli o Sobieskim, Van Goghu, Chopinie, gdyby się nie zachowała ich korespondencja, przez pierwszego kierowana do ukochanej kobiety, drugiego – do brata, trzeciego – do całego
grona krewnych, przyjaciół i dam serca! Może więc pragnienie poznania usprawiedliwia w pewnym stopniu to nasze wścibstwo? Miejmy taką nadzieję…

Bo oto właśnie pozwolono nam zajrzeć w prywatność pewnej kobiety, którą świat zna jako „mamę Muminków” i przeważnie tylko z nimi ją kojarzy. Uczyniono to w mniej niż dwie dekady po jej odejściu w słusznym wieku osiemdziesięciu siedmiu lat. Kiedy Tove Jansson była małą dziewczynką, pisanie listów było jedyną drogą szerszej wymiany myśli między osobami bliskimi, lecz oddalonymi od siebie w sensie fizycznym (telefony już istniały, nie były jednak zbyt szeroko rozpowszechnione, a na pewno sporo kosztowniejsze niż dziś) i taka sytuacja utrzymała się przez kolejnych kilkadziesiąt lat. Osoba często podróżująca czy przeprowadzająca się, mająca wielu krewnych i przyjaciół – a taką właśnie była Tove – potrafiła pisywać po kilka listów tygodniowo; przemnóżmy to przez pięćdziesiąt dwa tygodnie w roku i przez długość jej życia jako istoty piśmiennej (czyli o jakieś siedem, osiem lat mniej od rzeczywistej długości życia), a otrzymamy liczbę wręcz niewiarygodną. I rzeczywiście, biografka Jansson, Boel Westin i szefowa
wydawnictwa publikującego jej książki, Helen Svensson, obliczyły, że samych odpowiedzi na listy czytelników napisała … dziewięćdziesiąt dwa tysiące! Listów prywatnych mniej, podobno „tylko” kilka tysięcy. Rzecz jasna, opublikowanie ich wszystkich byłoby, oględnie mówiąc, trudne technicznie, toteż edytorki jasno stwierdzają: „wybrałyśmy ich ponad 160 z setek, które miałyśmy okazję przejrzeć”. Tylko tyle i aż tyle, bo wraz z objaśnieniami zajmują nieco więcej niż 450 stron, i to stosunkowo niewielką czcionką. Pierwsze pochodzą z okresu, gdy osiemnastoletnia Tove studiowała grafikę w Szkole Technicznej w Sztokholmie, ostatnie datowane są na trochę ponad pół wieku później.

Do kogo pisała? Do rodziców i braci, czasem do wszystkich łącznie, czasem (najczęściej) do matki. Do przyjaciółek. Do osób bliskich sercu (mniej więcej do trzydziestki interesowała się tylko mężczyznami; z jednym, Atosem Wirtanenem, stworzyła poważny związek, o mało co nie zakończony małżeństwem. Jeszcze będąc z nim, po raz pierwszy zakochała się w kobiecie, a po kilku kolejnych stosunkowo krótkotrwałych relacjach związała się z tą jedyną, z którą pozostała do końca życia – przez czterdzieści pięć lat. To właśnie do niej, do Too-tiki... pardon, do Tuulikki… pisała najpiękniejsze listy; to przejęzyczenie nie jest oczywiście przypadkowe, bo długoletnia partnerka pisarki została unieśmiertelniona w Muminkowej sadze właśnie pod postacią tej humanoidalnej osóbki w pasiastej koszulce i berecie z pomponem. Tak się pisze do kogoś, z kim łączy człowieka nie tyle nawet fascynacja erotyczna, co wspólnota myśli i odczuć, sposób patrzenia na świat, potrzeba wymiany doświadczeń).

O czym pisała? O tym, o czym się zwykle pisze: gdzie była, co robiła, co widziała, z kim i o czym rozmawiała, jakie ma zdanie na ten czy ów temat, i czasem jeszcze trochę o uczuciach, jakimi daną osobę darzy. Niby nic nadzwyczajnego. Ale ileż te wszystkie „gdzie”, „co” i „z kim” potrafią powiedzieć o człowieku! Na przykład, że dla Tove Jansson jedną z najważniejszych dziedzin życia była sztuka. Ale nie literatura, jak byśmy byli skłonni myśleć, wiedząc, że mowa o autorce cyklu książek, na których wychowało się już parę pokoleń dzieci; nie, w tym przypadku chodzi o sztuki plastyczne: malarstwo, grafikę, rzeźbę. Prawie w każdym liście napomykała o czymś, co właśnie maluje/rysuje lub ma zamiar malować, o jakiejś wystawie czy konkursie, o spotkaniach i rozmowach z innymi artystami, o perypetiach z urządzaniem atelier. Muminki przewijały się między innymi tematami niemal niepostrzeżenie, czasem wspomniane tylko jako „książka” albo „paski” (Muminkowe komiksy, drukowane w gazetach) – można odnieść wrażenie, że były
one niejako „produkcją uboczną”, czymś, co traktowała znacznie mniej poważnie, niż twórczość plastyczną. (Tu zadziałała swoista ironia losu: jej obrazy mało kto dziś zna poza jej rodakami. Nie są złe, niejeden by się z przyjemnością powiesiło na ścianie, ale to nie one zapadły w świadomość tysięcy ludzi, tylko te zabawnie ilustrowane historyjki o wymyślonych stworkach, kryjące w sobie cały świat).

Dużo jest w tych listach wrażeń z bliższych i dalszych podróży, czasem ujętych okiem malarza („Drobny, kadmowożółty mech na niskich murkach z kamieni, wodorosty we wszystkich odcieniach, od purpurowego do miodowego, szarawy piasek, trawa wypalona słońcem”), a czasem satyryka („Człowiek siedzi sobie przykładowo w jakimś zakątku wśród skał i patrzy na buzujące wiry wodne albo na pagórki porośnięte janowcem – i nagle ktoś krzyczy ‘Anschluss!’ czy coś podobnego koło ucha, mnóstwo panienek nadbiega w szortach i okularach słonecznych, a za nimi mężczyźni ozdobieni plus fort z wielkimi lornetami i aparatami fotograficznymi i wszyscy zostawiają po sobie papierki po cukierkach, pety i echo przejaskrawionych przymiotników […]).

A czasem spojrzenie na świat zostaje zastąpione przez spojrzenie na samą siebie:

„[…] nie chcę oddawać swojego życia przedstawieniu, które przejrzałam na wylot! (…) Albo zła malarka, albo zła żona. A jeśli stanę się ‘dobrą’ żoną, wtedy jego praca stanie się ważniejsza od mojej, mój rozsądek podda się jego […]”;

„Kiedy marzę o prostej małej budzie na jałowej wysepce, to nie dlatego, że nie szanuję przestrzeni, ciepła, pięknych przedmiotów, towarzystwa, blasku życia i bibelotów – ale z powodu romantycznej potrzeby kontrastu. Tak jak potrafię się cieszyć, jednego dnia włócząc się po portach w zniszczonym prochowcu i pijąc do siebie w opuszczonym wagonie towarowym czystą wódkę – a drugiego dnia z różami przy kapeluszu zabawiając się abstrakcyjną dyskusją w jakiejś restauracji”’

„Zachowuję się tak, jak tego ode mnie oczekują, i robię to, czego ode mnie oczekują – jednocześnie mieszkając wewnątrz siebie, w pamięci i tęsknocie […]”.

Czyż nie z tej osobności, nie z tej pamięci i tęsknoty wziął się Włóczykij, i Tatuś Muminka, i Buka, i może nawet Hatifnatowie? I czy teraz jeszcze żałujemy, że popełniliśmy niedyskrecję, czytając cudze listy?

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]