Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:07

Między młotem a swastyką

Między młotem a swastykąŹródło: Inne
d1wnho0
d1wnho0

Kiedy przeczytałem tytuł ostatnio wydanej u nas książki Laurence Reesa, pomyślałem, że autor podjął się pracy z góry skazanej na wtórność i podążanie dawno już wytyczonymi i utartymi wzdłuż i wszerz szlakami. Uważam bowiem, że po Hitlerze i Stalinie Bullocka niewiele już można dodać, jeśli chodzi o porównanie żywotów obydwu tyranów, podobnie, jak niewiele już można dodać do monumentalnej biografii Hitlera autorstwa Kershawa. Kolejni władcy Rosji zaś dość oszczędnie dawkują nam informacje wypływające z moskiewskich archiwów, zatem myślę, że ciężko liczyć na jakieś nowe, zaskakujące szczegóły z życia Stalina. O Froncie Wschodnim również napisano tysiące stron, z ciekawszych prac wymienię choćby Stalingrad Beevora, Żołnierzy Hitlera Bartova, Hitlera wojnę na wschodzie Andersa, Szaleństwo Stalina. Pierwsze 10 dni wojny na Froncie Wschodnim Pleszakowa, Niemieckie wojska lądowe na Froncie Wschodnim czerwiec 1944–maj 1945 Sawickiego czy Operację Barbarossa i Spaloną ziemię Carella. Do dwóch
ostatnich radziłbym jednak podchodzić dość ostrożnie, ponieważ trudno podejrzewać szefa działu prasowego Ribbentropa o nadmierny obiektywizm.
Literatura pamiętnikarska dotycząca tego teatru działań również jest dość obszerna, wystarczy wspomnieć o znakomitym Zapomnianym żołnierzu Sajera, nafaszerowanym propagandowymi komunałami, acz bardzo naturalistycznym i ciekawym Frontem wschodnim Degrelle’a, czy – żeby nie ograniczać się tylko do jednej strony barykady – wspomnieniami Koniewa, Czujkowa i Żukowa. Obawiałem się zatem odtwórczości i odcinania kuponów, kolejnej kompilacji fragmentów poprzednich dzieł wydawanej jako odkrywcze novum. Nie ukrywam również, że anglosaskie spojrzenie na historię, z którym ostatnimi czasy możemy się bliżej zapoznać, niekoniecznie przypada mi do gustu. Na Zachodzie nacisk kładzie się przede wszystkim na Bitwę o Anglię, zmagania na Atlantyku, walki z Rommlem na spalonej słońcem pustyni czy D-Day. Drugi front jest nadal dla niektórych terra incognita i, niestety, bywa tak, że
przybliża się go zachodniemu czytelnikowi z dość specyficzną mieszaniną naiwności i egzaltacji.

Targany zatem obawami sięgnąłem po książkę Laurence Reesa Hitler i Stalin. Wojna stulecia. Autor jest dyrektorem działu programów historycznych BBC i twórcą wielu seriali dokumentalnych, laureatem m.in. International Documentary Association Award oraz British Academy Award. W Polsce, prócz Hitlera i Stalina, wydano również Naziści. Ostrzeżenie historii oraz Auschwitz. Naziści i ostateczne rozwiązanie, mam nadzieję, że ukaże się na naszym rynku praca dotycząca wojny na Pacyfiku Horror in the East. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych, autor, poszukując materiałów do jednego z programów, podróżował po krajach byłego ZSRR, zbierając relacje tamtejszej ludności. Była to jego kolejna wyprawa na Wschód, pierwszą odbył w 1989 roku, jednak owe opowieści diametralnie różniły się od tych wysłuchanych po upadku Związku Radzieckiego. Widocznie obecność „opiekuna” towarzyszącego ekipie BBC nie skłaniała do nadmiernej szczerości. Podróż zaowocowała serialem historycznym, zaś na jego podstawie Rees napisał książkę
o wojnie jakże innej od tej prowadzonej na Zachodzie. Podobnie jak ów nakręcony dla BBC dokument, książka ta składa się z czterech części, zaś. w każdej z nich autor skupia się na innym aspekcie działań wojennych na Froncie Wschodnim. W pierwszym rozdziale naszkicował sytuację geopolityczną przed wybuchem II wojny światowej, scharakteryzował sylwetki tyranów opierając się m.in. na wspomnieniach Chruszczowa, Trockiego, Haldera oraz bratanicy Stalina. Operację „Barbarossa” ukazał z punktu widzenia sztabowca przesuwającego kolejne chorągiewki na mapie, jednak opisy kolejnych działań armii przeplatane są relacjami uczestników wydarzeń, zarówno żołnierzy radzieckich, jak i tych w mundurach Wehrmachtu czy Waffen SS. Rozważając nad hitlerowskim atakiem na ZSRR polemizuje z tezami Suworowa i wspomina o dokumentach niedawno odkrytych w radzieckich archiwach, m.in. ciekawym raporcie Sudopłatowa. Drugi rozdział traktuje przede wszystkim o dramacie ludności cywilnej i jest moim zdaniem najciekawszym, acz najbardziej
przygnębiającym. Poznamy w nim losy Aleksieja Brisa, „podczłowieka”, który ośmielił się publicznie podnieść rękę na przedstawiciela „rasy panów”, Inny, przyrządzającej omlety z krwi, dowódcy radzieckich partyzantów z równą gorliwością strzelającego do Niemców, jak i do swoich rodaków, wreszcie dzieje Nadieżdy, której siostrę zabili Rosjanie, a brata hitlerowcy. Trzeci rozdział przynosi opis operacji „Blau” i dramatycznych walk w Stalingradzie, obróconym w gruzy piekle krwi i stali, które należało zdobyć/utrzymać za pomocą wszelkich niezbędnych środków, nie oglądając się na straty w ludziach. W ostatniej zaś części pracy Rees znów ukazuje dramat cywilów, tym razem przedstawiając różne aspekty ludobójstwa – krwawe stalinowskie czystki etniczne w obrębie ZSRR i eksterminację Żydów w niemieckich obozach śmierci. Świadectwa owej hekatomby przeplatane są opisem operacji „Bagration” i pasma zwycięstw radzieckich wojsk zakończonych szturmem na Berlin.
Cóż zatem Rees wnosi nowego do historiografii Frontu Wschodniego? Czy warto po nią sięgać, gdy ma się za sobą wymienione we wstępie prace? Myślę, że warto przede wszystkim ze względu na zamieszczone w niej relacje świadków, to właśnie uczestnicy ówczesnych wydarzeń są tłem wdzierającym się na pierwszy plan dywagacji o „wojnie stulecia”. Wkraczają tam z determinacją osób, które wreszcie, po latach milczenia mogą opowiedzieć swoją historię odkładając na bok propagandową paplaninę i dać wyraz tragedii, do której nie tylko przyczynili się Niemcy, ale również Rosjanie. Moim zdaniem książka Reesa nie jest bowiem wbrew pozorom pozycją porównującą Hitlera i Stalina, nie traktuje również li tylko o działaniach wojennych, a jest przede wszystkim pracą o ludziach brutalnie wtłoczonych pomiędzy młot, sierp i swastykę, o ich losach, dramatach i trudnych wyborach. Ten właśnie aspekt jest według mnie siłą i wyróżnikiem dzieł Reesa, zarówno tego, jak poprzednich. Podobnie, jak i pozostałe jego książki, Hitlera i
Stalina
nie należy moim zdaniem traktować jak dogłębnej analizy historycznej nafaszerowanej faktami i datami, autor nie oddaje bowiem w pełni wielu aspektów wojny na Wschodzie, przede wszystkim skupiając się na popularyzacji tematu. Czyni to w bardzo przystępnym, acz pozbawionym naiwności i infantylności stylu, zaś praca jego jest zwięzła, syntetyczna i ciekawa, przeto myślę, że może być idealna dla osoby, która przygodę z historią Wielkiej Ojczyźnianej ma dopiero przed sobą.

Nie sposób pominąć wzmianki o atrakcyjnej szacie edytorskiej wydania. Hitler i Stalin momentami przypomina prace Janusza Piekałkiewicza, który starał się zamieszczać zdjęcia w takiej formie, by same „opowiadały” historię, zaś tekst stanowił li tylko uzupełnienie. Fotografii w książce Reesa jest zatem bardzo wiele, nierzadko są to duże, dwustronicowe fotosy. Są dramatyczne, poruszające, wstrząsające i wybornie komponują się z historią, którą pragnie nam opowiedzieć brytyjski dziennikarz. Książka zawiera ponadto przypisy, bibliografię (blisko 70 pozycji), krótkie noty o świadkach oraz indeks osób.

d1wnho0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1wnho0

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj