WAŻNE
TERAZ

Netanjahu wydał rozkaz: Natychmiastowe ataki na Strefę Gazy

Marzyciel

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

Rzeczpospolita dla moich wnuków to ostatnia książka napisana przez Jacka Kuronia. Książka niedokończona, wzbogacona jednak o przejmujące wspomnienia Jacka Żakowskiego oraz Adama Michnika dotyczące przyjaźni z Kuroniem. Publicyści wspominają człowieka, który jak twierdzą „wierzył, że świat jest odbiciem idei, w które ludzie wierzą”. Ta pozycja to moim zdaniem lektura obowiązkowa nie tylko dla tych, dla których nazwisko „Kuroń” coś znaczy, ale przede wszystkim dla tych, którzy opluwanie innych i rzucanie oszczerstw uczynili podstawową zasadą demokracji. Dla tych, którzy zachorowali na niepamięć. Jacek Kuroń – „człowiek walki bez nienawiści i pojednania bez zakłamania”, nigdy nie pchał się na pierwszy plan. To czas go na nim ustawił. Po prostu przyznał mu rację. Szacunek dla jego wizjonerstwa próbowano po 1989 r. wyrazić przyznając mu różne odznaczenia i nagrody, wśród nich znalazła się prestiżowa nagroda im. Jana Karskiego. Otrzymał ją za „budzącą nadzieję wizję ludzkiej solidarności”. W ostatnich
tygodniach tysiące osób w całej Polsce chciały zamanifestować SOLIDARNOŚĆ z nim. Tysiące osób zbierały się na placach w całym kraju, by wbrew łże-elitom powiedzieć: „Dziękujemy ci, że byłeś".

Rzeczpospolita dla moich wnuków to opowieść o świecie, o jakim Jacek Kuroń marzył. Jak we wcześniejszych swoich publikacjach pisał w niej o ideach, o sposobach na realizowanie wizji świata, którego wciąż szukał i którego nie odnajdywał takim, jakiego pragnął. Niepowodzenia nie zrażały. Zdarzały się, tak jak zdarzało się siedzenie za kratkami dla „wolności”, choć chorzy na bezinteresowną nienawiść udają dziś, że to zupełnie bez znaczenia. Kuroń, mimo że życie go nie oszczędzało, zawsze się podnosił, by iść dalej. Mówił: „niespełnienie nie jest tylko nostalgią za niezrealizowanymi marzeniami, lecz także wyzwaniem, by zacząć wszystko od nowa”.

Kiedy czytałam Rzeczpospolitą dla moich wnuków wciąż miałam przed oczami rozmarzone oczy Jacka Kuronia. Oczy faceta, którego życie nieraz pozbawiało złudzeń, ale który nigdy nie zrezygnował z wielkich marzeń. Wydawało się, że małe marzenia to nie dla niego. Ponoć „człowiek jest tym, ku czemu sięga jego serce”. Cały czas mam wrażenie, że tych kilka marzeń, których się nigdy nie wyrzekł to jego najlepsza życiowa inwestycja. W co tak naprawdę inwestował? Jak pisze jego przyjaciel Adam Michnik, we wspomnieniu zamieszczonym w tej książce – „marzył o Polsce szklanych domów i budował to marzenie w naszych sercach”. Kuroń, który tak po ludzku, materialnie niczego się nie dorobił, wszystko w życiu postawił na jedną kartę. Na kartę „marzenie”. Marzył o twórczym współdziałaniu, sprawiedliwości społecznej (która dziś gości na tylu ustach, iż w naszej świadomości zaczyna funkcjonować, jako nic nieznaczący frazes) i miłości. Wiele miejsca w Rzeczpospolitej dla moich wnuków Kuroń poświęcił pomysłom na pomaganie
ubogim, wyrównywanie szans. Muszę przyznać, że to wielkie wizje, w dzisiejszej polskiej rzeczywistości pewnie trudne do zrealizowania. Ale pewnie za kilkanaście lat znów się okaże, że historia przyznała mu rację. Że wyprzedził swój czas. Czemu aż tak interesowała go najbiedniejsza warstwa społeczeństwa, czemu jej problemy tak bardzo leżały mu na serc? Jak możemy przeczytać we wspomnieniu o nim – bo on „nie kochał ludzkości. Jacek kochał ludzi, prawdziwych ludzi, tych z krwi i kości, w ich szukaniu i błądzeniu, w ich zmaganiu się z cierpieniem, z trudem istnienia, z chorobą, ze śmiercią”. Są sprawy, które interesują niewielu. Są sprawy, którymi nikt się nie interesuje. Są ludzie, z którymi nikt się nie liczy. On się z nimi liczył.
Przeczytałam to, co napisałam powyżej. To zaczyna wyglądać jak laurka dla Jacka Kuronia. Ale... właściwie, dlaczego nie? Nie należę do tych, którzy kwestionują jego zasługi i wysiłek, który podejmował właśnie w imię idei, w które wierzył. Myślę, że nie przestanę go postrzegać jako pięknoducha, człowieka, „który wszystkim umiał przebaczyć i do wszystkich umiał wyciągnąć rękę”. Doskonale wiem, że to nie był przejaw konformizmu. To po prostu mądrość, która podpowiadała, że można wiele wypracować, gdy się zacznie współdziałać, raczej budować mosty, niż je burzyć. W świecie, który jest zdecydowany, by zszargać każde imię, w świecie, w którym próbuje się za wszelką cenę udowodnić, że autorytety nie istnieją, tak jak nie istnieją uniwersalne prawdy – warto przypominać sobie słowa, które ponoć Jacek Kuroń często powtarzał:

ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu
trzeba dać świadectwo
bądź odważny gdy rozum zawodzi
bądź odważny
w ostatecznym rachunku
jedynie to się liczy
a Gniew twój bezsilny
niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz
głos poniżonych i bitych

Kiedy sami wyszeptamy te słowa, być może w końcu uświadomimy sobie, jacy jeszcze jesteśmy mali, podli i nieświęci. We wspomnieniach dotyczących Kuronia przewija się kwestia jego wiary. Mówił o sobie, że jest „chrześcijaninem bez Boga”. Michnik w „Rzeczpospolitej dla moich wnuków” pisze krótko: ”Józek Tischner, ksiądz katolicki, filozof i pierwszy gazda polskich górali, pewnie by powiedział: >Nie jest ważne, czy Jacek wierzył w Pana Boga, ważne jest, że Pan Bóg wierzył w Jacka”. Przypomina mi się gdzieś zasłyszane zdanie, że „wiara to margines czynów, za które nam nikt nie płaci”. Za wieloletnią odsiadkę w więzieniu w imię czegoś, w co wierzył, nikt mu nie zapłacił. Za wiele działań, które podjął w podziemiu – również. Czy mamy zatem dziś prawo deprecjonować człowieka, który starał się szukać odpowiedzi na pytania pojawiające się wraz z deficytem nadziei, brakiem perspektyw, brakiem pracy, wraz ze społecznym wykluczeniem? Dziś tak naprawdę nie chodzi o to, czy wszystkie decyzje, które podejmował działacz
opozycyjny Jacek Kuroń były słuszne.
Nikt nie jest nieomylny. Chodzi przede wszystkim o to, czy oddamy szacunek ludziom, którzy się go wcale nie domagali, ale którzy na niego po prostu zasłużyli. Czy zaczniemy deptać bohaterów z uporem godnym lepszej sprawy. A tak naprawdę – czy w powojennej Polsce mieliśmy ich tak wielu, by szargać ich imiona? Co z nas za ludzie, jeśli nie potrafimy docenić tych, którzy tęsknią za życiem, którego sens wykracza poza codzienność i starając się tę codzienność zrozumieć, szukają recept na choroby, z którymi się ona boryka? Właśnie. Poza rozmarzonymi oczami Jacek Kuroń miał coś jeszcze. Wielką odwagę, by szukać. Mimo niepowodzeń. Mimo wszystko. Jedną z najpiękniejszych wypowiedzi, jakie słyszałam na jego temat, była ta pochodząca z ust Jacka Żakowskiego:„Czy odkrył kamień filozoficzny? Nie. Ale go pięknie szukał”. Żakowski dostrzegł coś niezwykle ważnego. Że szukanie jest wartością. Jest czymś godnym. Tylko niektórzy szukają do końca. Może faktycznie właśnie stworzyłam laurkę
dla Jacka Kuronia. Nic nie szkodzi. Niektórym to się po prostu należy.

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]