Trwa ładowanie...
recenzja
19-05-2015 12:12

Mają po piętnaście lat i będą ratować świat

Mają po piętnaście lat i będą ratować światŹródło: Inne
d19cv8r
d19cv8r

„Ja mam piętnaście lat! Ty masz piętnaście lat! Razem ratujmy świat!” – chciałoby się rzec po lekturze „Władcy Piasków”, trawestując słowa przeboju Macieja Kossowskiego sprzed ponad pół wieku. Tak się na tym świecie porobiło, że produkt jakim jest książka, aby został skutecznie sprzedany, musi wyróżnić się z masy innych. W przypadku debiutantów, wyróżnikiem tym nie może być wcześniejszy dorobek, więc pozostają takie okoliczności, jak np.: ciężkie doświadczenia życiowe autora, jego osiągnięcia w dziedzinach pozaliterackich, zadziwiająco zaawansowany czy zadziwiająco młody wiek.

To ostatnie stało się głównym motorem promocyjnym choćby w przypadku „Eragona” Christophera Paoliniego (zaczął pisać książkę jako piętnastolatek, a wydał jako dziewiętnastolatek). Prawdą jest, że książka odniosła ogromny sukces komercyjny. Ale trzy tomy kontynuacji, które powstawały potem przez niemal dekadę, stylem i głębią przekazu niewiele różniły się od pierwowzoru. Innymi słowy, pomimo upływu lat, proza Paoliniego nie wykazywała tendencji rozwojowych. A od czasu publikacji czwartego tomu cyklu o nowych projektach autora niewiele słychać.

Miejmy nadzieję, że casus ten nie stanie się udziałem Elizy Drogosz, ambitnej nastolatki z Krakowa, która popełniła wspomnianego na wstępie „Władcę Piasków”. Zaczęła go pisać, mając lat czternaście, a wydała w wielu siedemnastu. Wśród internautów książka wzbudza skrajne emocje, co może przysłużyć się jej wypromowaniu, ale niekoniecznie poprawić samopoczucie autorce. Nie da się ukryć, że debiutanckiej powieści krakowianki daleko do doskonałości, ale nie można jej odmówić kilku ciekawych pomysłów czy posmaku egzotyki, a jej bohaterom – bogactwa życia wewnętrznego. Niedostatki warsztatowe autorka nadrabia żywością i szczerością emocji, bezpośredniością, konsekwencją w prowadzeniu akcji. Treść książki siłą rzeczy jest zaś odbiciem wrażliwości i uczuciowości nastolatki, tudzież obrazu świata widzianego jej oczami.

Po usunięciu nadmiaru słów i dopracowaniu języka (redakcja mogła się w tym względzie bardziej postarać), książka tematycznie niewiele różniłaby się od prozy – dajmy na to – Ricka Riordana, który na opisywaniu przygód współczesnych dzieci starożytnych bogów greckich (ale też rzymskich i egipskich) zrobił światowa karierę. Oby młoda polska autorka poszła za jego przykładem, pracując nad doskonaleniem pisarskiego rzemiosła, bo na brak inwencji twórczej narzekać nie może. Oby też nie dawała wiary ani tym, którzy mówią, że jej pierwsza książka jest znakomita, ani tym, którzy twierdzą, że jest najgorsza na świecie. „Władca Piasków” to po prostu świadectwo jej aktualnych wyobrażeń i umiejętności. Jeśli za kilka lat spojrzy na nie i stwierdzi „ojej, co ja napisałam”, będzie to znaczyło, że rozwój jej twórczości zmierza w dobrym kierunku.

d19cv8r

Punktem wyjścia fabuły jest przyjazd nastoletnich uczestników na wakacyjny obóz w Egipcie. Młodzi ludzie pochodzą z różnych stron Europy, a zostali wytypowani i zaproszeni przez organizatorów według nieznanego im klucza. Jedną z obozowiczek jest Sonia Milewska z Krakowa. Dziewczyna szybko wchodzi w bliską komitywę z drugą Polką, Esterą Czarnecką, co pomaga obu jakoś się urządzić wśród nieco zwariowanych rówieśników. Zainteresowanie Soni budzi Oliver Green, który jednak stroni od towarzystwa i zachowuje się wobec pozostałych raczej opryskliwie. Gdy jednak oboje trafiają do jednego zespołu podczas gry terenowej, zmuszeni są ze sobą współpracować, co pomaga Soni lepiej poznać chłopaka. Bohaterka zaczyna podejrzewać, że dziwne zachowanie Olivera wynika z tego, że skrywa on jakiś niezwykły sekret.

Oprócz oddawania się zajęciom rekreacyjnym i sportowym, uczestnicy obozu poznają staroegipską religię, mitologię, kulturę. Podczas wycieczki do Kairu odwiedzają Muzeum Egipskie. Tutaj Sonia staje się świadkiem niezwykłych zdarzeń, a na jej ręku pojawia się tajemniczy znak Izydy. Kolejna niesamowita przygoda spotyka ją u stóp piramid w Gizie. Podobnie jak w muzeum, z pomocą przychodzi jej Oliver. Chłopak już nie może dłużej ukrywać, że dysponuje nadnaturalnymi mocami, które mają coś wspólnego ze staroegipskim światem nadprzyrodzonym. A z tylko sobie znanych powodów stara się wykraść Amulet Ozyrysa z gabinetu demonicznego kierownika obozu Juana Mandary.

Coraz więcej wskazuje na to, że wśród obozowiczów znajdują się nowe wcielenia dawnych egipskich bogów, które stopniowo uświadamiają sobie swoją prawdziwą tożsamość. Jest też ktoś, kto pragnie wykorzystać ich powrót do swoich niecnych celów. Ale to nie wszystko. Być może pomiędzy uczestnikami obozu ukrywa się zwyrodniały piętnastoletni przestępca Briant de Ramen, który zamordował swoja najbliższą rodzinę, wywołując pożar domu. Kolejne dramatyczne wydarzenia dodatkowo komplikują sytuację, a Sonia usilnie stara się pośród nich odnaleźć i dowiedzieć się, jaką rolę do odegrania w nich wyznaczyli jej bogowie.

Jak już wyżej wspomniano, książka jest mocno przegadana, co przekłada się na brak płynności akcji i utrudnia lekturę. Tworzona była przez autorkę z myślą o rówieśniczkach (a także o młodszej o kilka lat siostrze). Tym z nich, które charakteryzuje podobna do piszącej wrażliwość, „Władca Piasków” zapewne się spodoba, poruszy ich wyobraźnię i uczucia. Na innych młodych odbiorców natomiast odstręczająco zadziałają niedoskonałości warsztatowe. Dla bardziej dojrzałych czytelników trudna do przyswojenia może się okazać obfitość opisów młodzieńczych emocji i rozterek wewnętrznych. Za pozytyw należy uznać to, że pomimo poważnej tonacji, w jakiej została utrzymana fabuła, autorka starała się przemycić w niej sporo poczucia humoru.

d19cv8r

O tym, czy Eliza Drogosz pójdzie drogą Paoliniego, czy Riordana, będziemy mieli zapewne okazję przekonać się już niebawem. Młoda krakowianka pracuje bowiem nad kontynuacją „Władcy Piasków”. I słusznie, bo jego najważniejsze wątki czekają na zakończenie. Równolegle autorka pisze historię rozgrywającą się podczas podboju państwa Inków przez hiszpańskich konkwistadorów. Jak więc widać, zakres jej zainteresowań jest szeroki, a jej apetyt na pisanie rośnie w miarę jedzenia. Pozostaje życzyć jej i czytelnikom, aby serwowane przez nią literackie dania z czasem zyskiwały na smaku i pożywności.

d19cv8r
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d19cv8r