Pod barokowo rozbudowanym tytułem kryje się komiks, który w ubiegłym roku zwyciężył w konkursie organizowanym przez wydawnictwo Glénat i telewizję Arte na najlepszy europejski debiut komiksowy. Dlatego też album najpierw został wydany na rynku frankofońskim, niedawno zaś dopiero w Polsce. Staranna edycja (twarda oprawa, gruby kredowy papier) dobrze uwypukla jego wysoką wartość artystyczną. Treść komiksu to smakowita zabawa intelektualna, szczególnie dla miłośników niezwykłych literackich tropów i skojarzeń. Bohater opowieści – Otto, jest niekonwencjonalnym warszawskim detektywem. Niekonwencjonalnym, bo często działa w kanałach, zaś do pomocy wykorzystuje, bez skrupułów zresztą, udomowionego szczura Watsona. Krótko mówiąc: pracowity zwierzak często wykonuje całą monotonną albo brudną robotę za swojego pryncypała. Uczciwie jednak trzeba przyznać, że ten ostatni karmi Watsona najbardziej wyszukanymi serowymi przysmakami. Można więc powiedzieć, że obaj żyją w specyficznej, ale obopólnie korzystnej,
symbiozie.
Wspomnianych bohaterów poznajemy na pogrzebie Aptekarza, który według Ottona był genialnym tłumaczem, bowiem „zamieniał związki frazeologiczne na związki chemiczne”. W końcu wynalazł aparaturę do transformowania książek w napoje. „Wypijasz litr literatury i znasz treść. Wielka oszczędność czasu i nerwów”. Pomysł zaprawdę oryginalny i wprowadzony przez autorów z podziwu godną konsekwencją. Warto bowiem dodać, że Aptekarz przechowywał płynne dzieła w odpowiednio do nich dobranych naczyniach. A więc Solaris znalazło się w akwarium, Pachnidło we flakonie, Mechaniczna pomarańcza w kartonowym pudełku po soku, Ubik w puszcze po aerozolu, Chłopi zaś w ocynkowanym wiadrze, a Przygody dobrego wojaka Szwejka w kuflu.
Tytułowe dochodzenie Otto prowadzi na zlecenie kabareciarza imieniem Noel, który pragnie się dowiedzieć, jak umarł jego brat bliźniak Leon. Jako że za życia bliźniacy robili wszystko tak samo, Noel chce także odejść z tego świata w ten sam sposób, co jego brat. Detektyw, nie wnikając w motywacje klienta, rozpoczyna śledztwo i już niebawem wpada na trop serii tajemniczych zgonów. Podejrzewa, że mają one te sama przyczynę. Podjęty trop wiedzie go do studentów filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, którzy na suto zakrapianej imprezie dokonali odkrycia... esencji bytu.
Album wykracza zdecydowanie i na każdej płaszczyźnie poza formy i treści, które jesteśmy przyzwyczajeni kojarzyć z „opowieściami obrazkowymi”. A jednocześnie, dzięki zastosowaniu z doskonałym wyczuciem języka komiksu właśnie, przedstawiona opowieść staje się przejrzyście czytelna i pozwala uczestniczyć czytelnikowi w wielowarstwowej grze.Sensacyjna fabuła wciąga w wir fikcyjnych wydarzeń, eliminując dłużyzny charakterystyczne dla innych, „intelektualnych” z założenia, komiksów. Natomiast groteskowe przedstawienie postaci i zdarzeń znakomicie tonuje miejscami dramatyczny, żeby nie powiedzieć tragiczny, ton opowieści. Esencją autorzy udowadniają to, co dla coraz większej części odbiorców kultury w naszym społeczeństwie staje się oczywiste. A mianowicie, że komiks sztuką jest i może służyć jako nośnik głębokich treści i znaczeń. Na koniec pozostaje nam zastanowić się, w jakim naczyniu należałoby przechowywać samą Esencję po jej upłynnieniu... Proponuję zakorkowaną i zalakowaną probówkę. Dobrze
zamkniętą, aby ukryta w niej esencja nie wyciekła ani się nie ulotniła. A jeśli zdecydujemy się pozostawić komiks w formie drukowanej, będziemy potrzebować dla niego wysokiej półki (co najmniej 32 cm). No cóż, wysoka (pod każdym względem) literatura ma swoje wymagania.