Nic mnie tak nie bawi jak tytuły. Dlatego postanowiłam pobawić się i z tytułem tej recenzji. Bo tak naprawdę to nie jest to opowieść o magu i proroku Nostradamusie, ale jest to opowieść o lwach i ich lwiątkach. Mężczyznach zaprzeszłej epoki i ich kodeksie. Czasach, gdy pewne były napoje miłosne, gdyż istniały tak stare lwy jak Kosma z Ruggierich i Michał de Nostre-Dame, czasach, gdy kobiety miały w sobie moce czarowne, którymi mogły działać na szkodę innym i... sobie. Czyli opowieść o czarownicach. Świadomych bardziej lub mniej swych, kłębiących się w nich mocy. To też opowieść o starych pudłach, którym nawet najlepsze elewacje już nie pomogą, a jednak... a jednak pragną walczyć ze starością wszelkimi sposobami. Po kilku pierwszych stronach nadeszły wspomnienia. I wcale nie z mojego zeszłego wcielenia, ale z przeczytanej dość niedawno Pielgrzymki do Ziemi Świętej Egiptu Tomasz Mirkowicza, pełnej głów, po której to stwierdziłam: „No fajnie i co dalej...”.
Dopiero teraz zrozumiałam, że winna byłam powiedzieć: „Co wcześniej”? Bo najwcześniej drodzy Państwo była sobie właśnie ta głowa... bezczelna, zmumifikowana, cudowna paskuda, wredna potwora i jak kto woli, wszelkie zło i wszelkie bogactwo, tylko trzeba powiedzieć życzenie... Ale kto się odważy wiedząc, że można mieć wszystko? „Pana Wszelkich... Masz na myśli te koszmarną nieśmiertelną głowę Menandra Maga? Czy nie miał jej Guaricus? Nie, to tylko plotka. Guaricus jest za mądry, by się jej tykać. Należała do niejakiego Józefa Magistra...” Teraz bynajmniej głowa, która zwyczajowo sprowadza na wszystkich nagły zgon, po tym, jak uszczęśliwi ich do granic możliwości, właśnie wędruje sobie po Francji. Zresztą nie tylko ona. W drogę wybrała się niedoszła, nie wiedząca jeszcze o tym, morderczyni Sybilla o wielkich stopach, mag Nostradamus, oraz wszelkie inne ziemskie plugastwo, o którym teraz nie należy wspominać, jak Gargantua. Wszyscy oni spotkają się przypadkiem, jakim tylko może rządzić los, a który gdzieś
zapodział się w nieporządnej szafie ducha proroczego Anaela. Ducha pięknego, nagiego wielbiciela Wenus.
Spotkają się przypadkiem, zapisanym w gwiazdach i wyczytam w kartach poprzez ciotkę Paulinę. Ciotkę o domu pełnym duchów, która sama winna stać się osobna opowieścią. „W ciągu siedemnastu stuleci nie spotkałem potworniejszego babska! Powiadam ci, kobieto, jesteś zakałą swojej płci. Mam nadzieję...” Bo już taka ona jest. Jednocześnie pragnie dla wszystkich jak najlepiej, a z drugiej strony nie zawsze wszystko jej wychodzi. Ciotka Paulina i Nostradamus o wyglądzie trolla, magiczna głowa, stworzą komiczną trójcę, która dziwnie nie przystoi spokojowi tego okresu. Może i średnie wieki umarły, ale... czy naprawdę wszystko to przystoi? No i przecież główną bohaterką i zagubioną, częściową narratorką tej powieści jest Sybilla romantyczna. Kobieta o mocach i potędze, której nie może rozewrzeć, która posiada głowę maga, który może dać jej wszystko, gdy tylko poprosi. „Problem nie leży w tym, czego pragniesz, lecz w balaście, który dostajesz na dokładkę.” Problem też w tym, że magii potrzebują przede wszystkim
Katarzyna Medycejska i Diana de Poitiers – oto pudła mające się za czarownice. I to one staną się siłą napędową połowy wypadków.
Drugą załatwi miłość i odwieczne pragnienie majątku. Bo przecież w tej opowieści jest i miecz i szpada, są potajemne schadzki, tajemne miłostki, czary i magiczne wywary mącące w umysłach. Są też zaklęcia i rzucane uroki, którym nie oprze się nawet Nostradamus... ale przed wszystkim są ludzie. Bo w książkach tej autorki to oni są najważniejsi. To sztuka, w której grają wspomnienia i legendy skwapliwie wyszukane przez autorkę. Mistyczne przewroty serc, horoskopy, które są w stanie powiedzieć nie tylko prawdę jaką pragniemy usłyszeć. Ale jednocześnie ta opowieść to szafa ducha proroczego Anaela, który winien być obdarowany przywilejem stania na stronie tytułowej w miejscu Nostradamusa. Gdyż w powieści miesza się wszystko i królestwo i herezje, magia wraz z krwawą rzeczywistością, miłość i nienawiść, tajemnice, których nie odkryje do końca nawet sama Sybilla, oraz kuferki z głowami.
Książka, która jednocześnie jest pamiętnikiem, listem, własną opowieścią i oglądanymi obrazami. Splot, fresk, w którym tak naprawdę, i na szczęście, nie możemy się zgubić. To witraż, po którego kolorowych szybek, ołowianych obramowaniach, poruszamy się szybko i sprawnie, jednak zastanawiając się dlaczego nie pozwalają nam się choć chwileczkę zastanowić? Powdychać aromat magicznych przypraw, pozwolić samym sobie przyprawić skrzydła... Po prostu zatrzymać się, nie pędzić, pozwolić nam zdecydować, którą chcemy iść drogą.