Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:00

Lodowate zimno wody przenika mnie na wskroś

Lodowate zimno wody przenika mnie na wskrośŹródło: Inne
dhvr1cu
dhvr1cu

Czasami myślę, że gdyby można było powtarzać opowieść na tyle często, że zmniejszyłoby to ból, sprawiło, że słowa zsunęłyby się z moich ramion i zatonęły w wodzie, opowiedziałabym ją tysiąc razy. Ból. Trwający, niezmienny, nieumiejscowiony. Wytłumaczalny choć przez to nie mniej ostry. Ból na który jedynym lekarstwem może być czas. I przebaczenie. Sobie i innym.

"Słowa wznoszą się i opadają, zanurzają gdzieś głęboko, po czym wracają tam, gdzie można je usłyszeć - niczym delikatna kościelna muzyka, myślę, lub melodyjne uderzenia fal o kadłub." Niepokojąca, chłodna, ascetyczna sceneria. Ponura i zwiędła, uformowana z granitu wyspa. Pokryta ostrymi, tnącymi niczym nóż kamieniami. Natrętna wilgoć. Przenikająca każdą drobinkę powietrza, każdy podmuch wiatru, każde wypowiedziane słowo, każdą niewypowiedzianą myśl.

Przygniatająca atmosfera toczącego się obok twardego życia, niespodziewanie wynurzającej się z mgły śmierci. Ciężkiego losu w którym każdy dzień jest walką, walką o byt. Ponure wycie chłodnego wiatru i natrętny dźwięk nieustannego uderzania fal o skały.

"...jestem przekonana, że żadne małżeństwo następnego dnia nie jest takie samo jak poprzedniego."

dhvr1cu

Niepokojąca forma. Zdania nie płyną jak mewy wśród jasnych, błyszczących w słońcu cumulusów, porywających ducha żaglowców na tle błękitnego nieba. Ciężkie, zawilgłe niepokojem słowa, otoczone powoli wytracającą się kryształkami solą życia. Wątki splecione jak w misternym, pieczołowicie utkanym ciemnym, niepokojącym, intrygującym gobelinie.

Trzeba skupienia oczu i umysłu, by śledzić ten nieregularny tok myśli. By w pełni uchwycić niepokój, przemijanie, niepewność, lęk. Zerkające zza znaków przestankowych. Wszystkich tych niepewnych kropek nad i, dziwnie niezdecydowanych wykrzykników i znaków zapytania. Kropek, które paradoksalnie niczego nie kończą, ani zdania, ani myśli... W tej mieszaninie zlepków ludzkich historii, przemyśleń bohaterki, bieżących i nadchodzących zdarzeń.

"Są takie chwile, kiedy wiemy, że słowa, które za chwilę usłyszymy na zawsze odmienią nasze życie, aczkolwiek zdajemy sobie sprawę, jeszcze zanim padną, że nasze życie już się zmieniło. Zmieniło jakiś czas temu, ale po prostu o tym nie wiedzieliśmy."

Niepokojące zdania i myśli. Umysł tworzy świat. Z pozornie nieważnych słów, gestów i zdarzeń. Z przelotnych spojrzeń i niedopowiedzeń. Z tego co jest i jeszcze bardziej z tego, czego nie ma. Umysł jak woda szukająca pustej przestrzeni, którą natychmiast, zgodnie z prawami natury, musi zapełnić. Swoją wersją "rzeczywistości". Bo rzeczywiste jest dla nas to co czujemy, to co rozumiemy i czego subiektywnie doświadczamy. Rzeczywisty jest dla nas nasz obraz świata, który widzimy i jednocześnie tworzymy.

dhvr1cu

"Dokładam wysiłków, by sobie przypomnieć. Bardzo chcę przypomnieć sobie, jak to jest odczuwać miłość." Niepokojące uczucia. Chcemy być kochani. Tacy jacy jesteśmy. Nie jesteśmy stale pewni uczuć, ani swoich, ani cudzych. Niepewność jest istotną cząstką bytu. Gdzieś wśród niepewności rodzi się podejrzliwość. Gdzieś wśród codzienności rodzi się zdrada, prawdziwa lub wyimaginowana. Stan umysłu, nie ciała.

Delikatna nić czułości rwie się i odfruwa jak babie lato niesione ostatnim jeszcze ciepłym porywem wiatru. Drobne, pozornie nic nie znaczące gesty stają się przykrą, bezpłciową rutyną. Tracą głęboko ukryty, niewidoczny dla niewtajemniczonych żar i sens. Słowa stają się partyjką ping-ponga, wymianą mniej lub bardziej celnych ciosów, a tracą swoje znaczenie jako wymiana myśli i uczuć, wymiana cząstek siebie.

"Jest jakaś ulga w tej niemożności rozróżnienia konturów, dostrzeżenia szczegółów."

dhvr1cu

Shreve łączy wszystkie te elementy w jedno: surową, ascetyczną scenerię; wzburzoną, niespokojną jak targany wiatrem ocean formę; narastający niepokój myśli i uczuć; historie zgubnych namiętności i obojętności losu; akcję zmierzającą nieuchronnie do tragicznego finału. Przygniatająca, depresyjna mieszanka. I co dziwne, na swój sposób urzekająca. Formą, a może bardziej wewnętrzną destrukcyjną siłą.

Może to jakaś potrzeba przeżywania prawdziwych ludzkich dramatów. Zetknięcia się z nieokiełznanym oceanem ludzkich namiętności. Stawania na skalistym brzegu normalności i patrzenia w spienione fale morza szaleństwa. Może to potrzeba uświadamiania sobie i przeżywania "ciemnych" uczuć gdzieś obok naszego własnego życia.

Oswajania z destrukcyjną siłą miłości, a raczej jej braku. Z rozrastającym się jak nowotwór uczuciem braku zaufania. Z poczuciem niezrozumienia przez najbliższych. Z nieustannie poddawanym próbie poczuciem własnej wartości. Z poczuciem winy za własne uczynki i za to czego nie zrobiliśmy.

Z tym pytaniem, które pozostaje w nas na zawsze, i wraca stale jak cykliczna fala przypływu: czy była jakaś szansa, czy można było zmienić bieg wydarzeń? Czy to, czego nie zrobiliśmy w ułamku sekundy wahania było decydujące?! Niezmienny ból. Pytania bez odpowiedzi.
"Próbujemy zatrzymać czas."

dhvr1cu
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dhvr1cu