Trwa ładowanie...
recenzja
03-04-2015 13:44

Kwartet metafizyczny

Kwartet metafizycznyŹródło: "__wlasne
d2ywqev
d2ywqev

Niemal każdy w pewnym momencie dokonuje bilansu swoich dotychczasowych wyborów życiowych oraz zastanawia się nad tym, co mogłoby nadać sens jego dalszemu istnieniu. Różne bywają przy tym zarówno powody, które skłaniają do snucia takich rozważań, jak i konkluzje będące efektem tych rozmyślań. W „Królowej Śniegu” Michaela Cunninghama możemy bliżej przyjrzeć się kilku mieszkańcom Nowego Jorku, którzy właśnie muszą podjąć decyzję, czy lepiej zdecydować się na radykalną zmianę w swoim życiu czy też dalej podążać dotychczasową drogą.

Z pewnością najbardziej spektakularny jest przypadek Barretta Meeksa, który w Central Parku zobaczył na niebie niezwykłą światłość. Wprawdzie jego drogi z kościołem rozeszły się już jakiś czas wcześniej, ale mimo to nie potrafił tego doznania zrzucić na karb szoku po porzuceniu przez kochanka, halucynacji czy objawów ukrytej choroby. Z kolei wnioski, do jakich dochodzi Barrett oceniając swoje dotychczasowe życie, są boleśnie prawdziwe, ale zarazem przynoszą mu poczucie spokoju, a przy tym mogą być naprawdę zaskakujące dla czytelników.

Z kolei brat Barretta cały czas marzy o karierze muzycznej, ale tak naprawdę najwięcej satysfakcji daje mu opiekowanie się śmiertelnie chorą ukochaną. To właśnie za sprawą Tylera Meeksa pojawia się w powieści wyraźne nawiązanie do baśni Hansa Christiana Andersena - okruch lodu nie tylko wpada bohaterowi do oka, lecz pojawia się w tekście piosenki ślubnej, która próbuje on skomponować dla Beth. Trzeba jeszcze dodać, że w jego przypadku „śnieg” ma jeszcze jedno znaczenie - Tyler szukając natchnienia nie potrafi bowiem obyć się bez sięgania po narkotyki.

Niewątpliwie uwagę czytelników przyciąga niezwykła więź łącząca braci, która staje się coraz bardziej wyrazista od momentu kiedy Barrett zamieszkał z Tylerem i Beth, a niejako cały czas w tle pozostaje historia tej ostatniej, która musi znaleźć w sobie siłę, żeby stawić czoła nieuleczalnej chorobie. Naprawdę trudno jednak nie podziwiać jej, kiedy próbuje po prostu czerpać przyjemność z drobnych codziennych czynności, chociaż ma pełną świadomość, że wkrótce może umrzeć.

d2ywqev

Na pierwszy rzut oka zupełnie innym typem kobiety jest Liz - wierna przyjaciółka Beth. Jest ona inteligentna, nieco cyniczna i gustuje w znacznie młodszych od siebie mężczyznach, do których zresztą nadmiernie się nie przywiązuje. W miarę rozwoju wydarzeń możemy jednak nabrać wątpliwości, czy to nie jest jedynie maska, pod którą Liz skrywa swoje prawdziwe ja.

Oprócz czworga głównych bohaterów w „Królowej Śniegu” obserwujemy także barwne grono ich znajomych, a Michael Cunningham łączy ich wszystkich w skomplikowane konstelacje uczuciowe, co paradoksalnie pozwala mu ukazać tkwiące głęboko w nich pragnienie znalezienia prawdziwej miłości. Śledzenie zmieniających się relacji między tymi postaciami jest naprawdę fascynujące, szczególnie że kilkakrotnie możemy się przekonać, jak bardzo mylące bywają pozory.

„Królowa Śniegu” to znakomita powieść, która pozwala czytelnikom zajrzeć się w najgłębsze zakamarki ludzkiej duszy, a także w nietuzinkowy sposób ukazuje, jak silna jest - nawet u osób niewierzących - potrzeba, aby istniało coś więcej niż tylko „tu i teraz”. Książka ta może po prostu oczarować, bo Michael Cunningham nakreślił niezwykle intrygujące portrety współczesnych nowojorczyków, a chociaż fabuła jest w pełni realistyczna, to całkiem sporo tutaj metafizyki. Istotne jest przy tym, że autor nie serwuje nam jakichś gotowych życiowych recept, lecz odwołuje się bezpośrednio do naszych emocji. Losy bohaterów „Królowej Śniegu” nie tylko zaś potrafią nas poruszyć, ale także mogą stać się bodźcem do chwili zadumy nad sensem naszego istnienia.

d2ywqev
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ywqev