Poprzez ostatnie dziesięć lat tak zwana literatura fantasy zyskała wielu zwolenników. Chodzi fama, iż większy prym wiedzie płeć męska, ale to chyba „zależy”. Bynajmniej wielbiciele tego gatunku dzielą się nie tylko podłóg płci i wieku, ale też na neofitów oraz tych, którzy czytali fantasy od zawsze, nim jeszcze tej literaturze, często określanej jako bajki dla większych dzieci, nadano to miano. Kimkolwiek by się nie było, obecnie do wyboru jest wielu autorów. Mamy trollistycznych Skandynawów, wiedźmy zza wschodniej granicy, ale prym nadal wodzą Anglosasi. Kolejnym z miotu jest Garth Nix. Laureat wielu nagród, między innymi w 2001 roku zdobył Aurealis Awards, Best Fantasy. Podobno świetnie się sprzedaje. W Polsce pojawił się właśnie trzeci tom jego trylogii Abhorsen, a nie ostygł jeszcze środkowy tom serii, czyli Lirael. Stworzony przez Niksa świat to kontynent przedzielony murem. Prawdopodobnie, i jak wynika z tej części, znajduję się na nim coś jeszcze, ale nam udostępniono wyłącznie połać przedzieloną
Murem. Na północy mamy Królestwo, na południu Ancelsteirre. Północ w końcu doczekała się nowego władcy, a południem zawładnęła wojna. Jednak w rzeczywistości problemy mają obydwie strony. Ancelstierre nie chce brać udziału w wojnie, którą wywołały nieznane nam państwa, ale jednak nie może się obronić przed uchodźcami. Królestwu zaś zagraża tajemniczy nekromanta, który dobrał się do pokładów mocy. Władająca para, Touchstone oraz Sabriel Abhorsen – nekromantka (znana z pierwszej części Sabriel) zmaga się z nowymi koszmarami, stworami, potworami, mocami, które zaczynają wzrastać, i na dodatek, będzie też musiała chronić się przed pomysłem wygodnickiego Ancelstierre. Państwo postanowiło pozbyć się ciężaru jakim są uchodźcy i podrzucić ich Królestwu. Jednak podrzucić znaczy tutaj – ofiarować świeże mięso nekromantce Sabriel, znawczyni życia po śmierci.
Tyle jeżeli chodzi o tło, gdyż Niks, ofiaruje nam i w tym tomie interesującą bohaterkę. Co prawda tom wydaje się być o wiele bardziej rozbudowany, wielowątkowy, ale to ona jest najważniejsza. Lirael – córka Clayrów. Gdy ją poznajemy ma zaledwie czternaście lat i wielki problem. Niepodobna do innych, obdarzona dziwną urodą i nie posiadająca daru Widzenia, jest wyrzutkiem. Do dnia, gdy uzmysławia sobie, iż coś jednak potrafi. Gdy wpada w ramiona biblioteki i poznaje tajemnicze miejsca lodowca, w którym żyją Clayry. Gdy nagle wywołuje niezłego potwora, zdobywa pewną księgę i tworzy sobie przyjaciela, na zawsze...
Lirael to osoba nadzwyczaj interesująca. Jak to bywa w powieściach dla młodych, sierota. Ale jednak dziewczę z pasją i powołaniem. Silna, zadziorna, ale i wrażliwa. Może się nam spodobać. Tym bardziej, iż to na jej barki spadnie wielka odpowiedzialności, między innymi za losy potomków królewskiej pary, której owa para się doczekała. W końcu od czasów ich wstąpienia na tron upłynęło prawie dwadzieścia lat. Córka została regentką, nieodzowna kopia ojca, zaś syn, który winien zostać nekromantą – nowym Abhorsenem i odciążyć matkę, nadal przebywa w szkole w Ancelsierre. I uczy się, ale też zaczyna rozumieć, że pragnie jednak czegoś innego...
Właściwie nietrudno domyśleć się kontynuacji opowieści, a jednak z trudnością się człek od niej odrywa. Z dziwnym smutkiem, nostalgią, porzuca strony i zawsze tylko na chwilę. Bo przecież zawsze może się wydarzyć się coś niespotykanego. Skrzydła mogą nie wznieść ciał w górę, a nekromanta, może okazać się zbyt bliskim przyjacielem. Z drugiej strony, książę zbyt blisko balansuje śmierci, by w końcu się jej nie oddać... Zbyt żongluje swym życiem, by w końcu go nie utracić. Jedno jest tylko pewne. W Królestwie nowoczesne wynalazki nie działają, a magią może parać się zbyt wielu...