Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:06

Kto zamordował Naczelnego Wodza?

Kto zamordował Naczelnego Wodza?Źródło: Inne
dp83kvz
dp83kvz

Władysław Sikorski, Naczelny Wódz i Generalny Inspektor Sił Zbrojnych, zginął 4 lipca 1943 roku w katastrofie lotniczej. Wokół owego wydarzenia narosło wiele kontrowersji – do dziś toczą się żarliwe dyskusje, czy katastrofa byłą efektem błędu pilota, usterki technicznej czy też zamachu. Niewiele jest w tej tajemniczej sprawie pewników, wiadomo jedynie, iż Liberator chwilę po starcie wpadł do morza u wybrzeży Gibraltaru. Niejasnym jest, jak zginęli członkowie załogi i pasażerowie, zresztą nawet ich liczba stanowi przedmiot sporów. Nie wiadomo również, ile osób przeżyło katastrofę i gdzie się podziały niektóre ciała.

Tadeusz A. Kisielewski, doktor politologii, przez kilkanaście lat mozolnie studiował literaturę i dokumenty dotyczące owych gibraltarskich wydarzeń. Pierwotnie praca ta miała zaowocować powstaniem obszernego artykułu, w efekcie jednak do rąk czytelników trafiła książka Zamach. Tropem zabójców Wadysława Sikorskiego. Autor podjął w niej próbę rekonstrukcji wydarzeń, które doprowadziły do śmierci generała, przeprowadzając dokładną analizę sprzecznych i niespójnych zeznań czeskiego pilota, Eduarda Prchala, relacji świadków, licznych artykułów prasowych oraz opinii ekspertów. Szczególnie ciekawą jest ekspertyza prof. Maryniaka z Zakładu Mechaniki Instytutu Techniki Lotniczej i Mechaniki Stosowanej PW stanowiąca według autora potwierdzenie wersji zamachu. Kisielewski uważa, iż bezsprzecznie taka właśnie była przyczyna katastrofy i jego praca ma na celu udowodnienie owej hipotezy. Pozostałe elementy zagadki pogrążone są w zbyt gęstej sieci niedomówień i niejasności, by wysnuć jakiekolwiek autorytatywne
wnioski. Jak sam autor twierdzi, usiłował powiązać w logiczną całość zbadane już elementy układanki, której pełny obraz moglibyśmy ujrzeć dopiero wtedy, gdy Anglicy zdecydują się odtajnić swoje archiwa. Ci jednak nie spieszą się z publikacją dokumentów dotyczących śmierci Sikorskiego, zaś ich oficjalne śledztwo było na tyle nieudolne, by przypadkiem niczego nie wyjaśnić, wykazano jedynie, iż przyczyną katastrofy był wypadek lotniczy, jednak wersja ta budzi liczne zastrzeżenia i wątpliwości. Na domiar złego wiele dokumentów, które mogłyby rzucić nowe światło na sprawę, dziwnym trafem gdzieś się zawieruszyło, zaś akta pochodzące z teczki Sikorskiego znajdują się w rękach Anglików – komu zależy, by i te materiały nie zostały odtajnione?
Absolutnie nie dziwię się takiemu obrotowi sprawy, wszak „dyplomaci to uczciwi ludzie wysyłani za granicę, aby kłamać w interesie własnego państwa”, zaś ciągłe przesuwanie terminu otwarcia archiwum jest ze wszech miar zgodne z interesem Wielkiej Brytanii. Jeśli potwierdziłaby się bowiem hipoteza zamachu, znaczyłoby to, że odpowiednie służby nie potrafiły dostatecznie zabezpieczyć samolotu. A może owe służby robiły wszystko, by go nie zabezpieczyć, dając wolną rękę zamachowcom? W najgorszym zaś dla Brytyjczyków wypadku z akt mogłoby wynikać wręcz, że za zamachem stał angielski rząd – nie ma zatem powodów do zdziwienia, że dokumenty spoczywają bezpiecznie w tajnych archiwach. Udowodnienie, iż odpowiedzialni byli Rosjanie czy polskie środowisko niesprzyjające Naczelnemu Wodzowi również nie polepszyłoby i tak już dość gęstej atmosfery. Zgodzę się jednak z tezą autora, iż ewentualne ujawnienie archiwum nie byłoby żadnym zaskoczeniem dla badacza choć trochę interesującego się wielką polityką, która, jak
wiadomo, z moralnością niewiele ma wspólnego i nie ma w niej miejsca na sentymenty czy skrupuły – akurat Polacy przekonali się o tym szczególnie dobitnie, nie tylko podczas II Wojny Światowej. Z braku oficjalnych źródeł pozostają zatem jedynie bardziej lub mniej fantastyczne spekulacje, domysły, hipotezy – tych zaś w pracy Kisielewskiego znajdziemy aż nadto. Sam autor słusznie zauważył, że zamykając tę książkę czytelnik będzie wiedział niewiele więcej, niż w chwili, gdy pierwszy raz spoglądał na jej tytuł. Faktycznie, lektura Zamachu pozostawiła po sobie natłok pytań i wątpliwości, ale przecież – jak to Kisielewski ujął – „mrówcza praca nie musi wprawdzie doprowadzić do ostatecznego rozwiązania problemu badawczego (...), ale może wzbogacić wiedzę o tymże problemie, znacznie przybliżając poznanie prawdy”. Nie czuję się specjalnie bliski poznania owej prawdy, jednak krytyczną analizę różnych wersji katastrofy, polemiki autora m.in. z tezami Valenta (nieprzejednanego zwolennika teorii wypadku) czy Irvinga
oraz dogłębne zbadanie relacji Prchala czytałem z dużym zainteresowaniem mimo tego, że znam dwuczęściowy artykuł opublikowany w czasopiśmie “Mówią wieki”, w którym Kisielewski zawarł główne tezy rozwinięte w Zamachu.

Tę przystępnie napisaną książkę czyta się bowiem jak dobry, sprawnie napisany kryminał. I tak jak czasem podczas lektury kryminału można nie zgadzać się z autorem, że zabójcą uczynił akurat kamerdynera (skoro według nas bardziej logicznie by było, gdyby denat bez udziału osób trzecich po prostu spadł ze schodów), nie sposób odmówić mu niebagatelnego talentu literackiego. Żałuję tylko, że Kisielewski nie pokusił się o szersze omówienie niektórych zagadnień – zdaję sobie sprawę z tego, że owa zwięzłość zapewne spowodowana było popularyzatorskim charakterem jego pracy, faktem jest jednak, iż lekki niedosyt pozostaje. W książce tej znajdziemy wkładkę z fotografiami oraz aneksy: ekspertyzę profesora Jerzego Maryniaka, porównanie amerykańskich i brytyjskich procedur archiwalnych, krótkie omówienie służb specjalnych aliantów i Trzeciej Rzeszy oraz analizę teoretycznej konstrukcji przedstawionej przez Dariusza Biliszewskiego, jakoby córka generała została uprowadzona. Ponadto praca zawiera mapę Gibraltaru w 1943
roku i indeks nazwisk – niestety, brak w niej bibliografii. Dzięki lekturze Zamachu dowiemy się, jaka mogła być przyczyna i przebieg katastrofy, będziemy mieli świadomość, komu najbardziej mogło zależeć na śmierci Najwyższego Wodza i kto miał największe możliwości dokonania zamachu pozostając niewykrytym. Dowiemy zatem tylko tyle i aż tyle – pozostałe fragmenty układanki kryją przepastne brytyjskie archiwa, których zawartości moim zdaniem nigdy nie będzie nam dane poznać. Obym się mylił.

dp83kvz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dp83kvz

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj