Księża spalili książki o Harrym Potterze. "Koloratka nie chroni przed głupotą"
Wydawnictwa z korzyścią dla siebie rozgrywają "performance", podczas którego duchowni w Gdańsku rzucili na stos m.in. "Harry'ego Pottera" - Jeśli spalą wam książkę, zawsze możecie kupić u nas nową - zachęcają. A ksiądz Sowa mówi wprost: - Koloratka nie chroni przed głupotą.
Dwaj księża – ks. Jan Kucharski z Gdańska oraz ks. Rafał Jarosiewicz z Koszalina - spalili kilkanaście książek w sąsiedztwie kościoła NMP Matki Kościoła i św. Katarzyny Szwedzkiej w Gdańsku. Na stosie znalazły się m.in. ”Harry Potter”, książki sagi ”Zmierzch” Stephanie Meyer oraz książka hinduskiego, nieżyjącego już guru, o pseudonimie Osho.
Palono więc tytuły m.in. wydawnictw Media Rodzina ("Harry Potter") i Wydawnictwa Dolnośląskiego ("Zmierzch") oraz Czarna Owca i Książnica. Wszystkie te wydawnictwa wydały wspólne krótkie oświadczenie, w którym czytamy:
”Głęboko wierzymy, że w XXI wieku nie ma miejsca na stosy. Gdyby jednak zdarzyło się, że egzemplarz Waszej ukochanej książki trafił do ognia, pamiętajcie – zawsze możecie u nas uzupełnić kolekcję”.
Jest także osobne oświadczenie Roberta D. Gamble, amerykańskiego prezesa i założyciela wydawnictwa Media Rodzina, wydawcy cyklu o Harrym Potterze autorstwa J.K. Rowling. Gamble sam jest pastorem episkopalnym i anglikańskim, który od 1991 roku mieszka w Polsce.
Gamble, w przesłanym WP oświadczeniu, pisze:
Wiele lat temu, podczas konferencji prasowej, J.K. Rowling usłyszała pytanie: "Czy wierzysz w magię?". Odpowiedziała: "Nie wierzę w magię. Wierzę w siłę wyobraźni". Od tego czasu zawsze cytuję tę odpowiedź, gdy pojawiają się jakiekolwiek kontrowersje dotyczące serii o Harrym Potterze.
Książki z cyklu Harry Potter nie są zaproszeniem, by brać magię na poważnie. Są czystą fantazją. Dają natomiast swoim czytelnikom ważną lekcję: Harry nie zwycięża dlatego, że jego magia jest potężniejsza. Odnosi sukces, ponieważ jest gotów wybrać to, co dobre. A nie to, co łatwe”.
W rozmowie z ”Gazetą Wyborczą” ks. Jan Kucharski w Gdańska tak tłumaczył spalenie książek: - To nie były tylko książki, ale też inne przedmioty magiczne, talizmany, amulety. Wierni trochę tego poznosili i trzeba było zutylizować. Jest coś takiego jak zagrożenia duchowe i przeróżne przedmioty magiczne szkodzą wierze chrześcijan. Jest wiele książek, które wprowadzają w magię nawet dzieci, już od najmłodszych lat. Bez bożego ducha ciężko jest zrozumieć to wszystko.
Akcję skomentował na FB ksiądz Kazimierz Sowa: "Myślałem, że te fotki z paleniem książek, masek i innych figurek to jakiś fejk. Okazuje się, że nie. Jakiś ksiądz zrobił to nie tylko na serio, ale nawet zadbał o nagłośnienie (jak widać na zdjęciach ludzi za dużo na tym happeningu na szczęście nie było). Czas powiedzieć wprost, że tak jak koloratka nie chroni przed grzechami a nawet przestępstwami, tak również (a może i częściej) nie chroni przed zwyczajną głupotą."
Trwa ładowanie wpisu: facebook