Igrzyska były niegdyś okrutną rozrywką dla spokojnych rzymskich obywateli. Dzisiaj rzeklibyśmy, że zabawą barbarzyńską, ale wizja zwykłego mieszkańca miasta, pasjonującego się rozlewaną dla jego uciechy krwią, jest czymś, co pojawia się w literaturze bardzo często. Ludzie zabijający się dla uciechy widzów występują także w powieściach dla młodzieży, czego przykładem są Igrzyska śmierci. Autorka przedstawia nam upiorną wizję przyszłości, w której Ameryka podzielona jest na dwanaście dystryktów, podporządkowanych Kapitolowi. Dystrykty te przypominają raczej obozy pracy, których nadzorcą jest stolica: bogata i zachłanna. W przeszłości bunt jednej prowincji zapoczątkował okrutny zwyczaj składania krwawej daniny. Co roku każdy z dystryktów musi wylosować dwójkę dzieci (do 18 roku życia), które będą ze sobą walczyć na arenie, ku uciesze telewidzów, do momentu gdy zostanie tylko jedno. Cały ten krwawy zwyczaj ma być przestrogą i karą jednocześnie. Kapitol, jak Minotaur, wymaga od podległych ofiar, by
udowadniać swoją siłę i bezradność podległych mu dystryktów.
Naszym przewodnikiem po totalitarnej wizji przyszłości jest Katniss Everdeen. Dziewczyna z miejsca zyskuje sobie sympatię czytelnika swoją zaradnością i hartem ducha. Katniss mieszka z matką i siostrą w jednym z najbiedniejszych dystryktów, przyzwyczajona jest więc do codziennej walki o przetrwanie. Gdy mała siostra bohaterki zostanie wylosowana i Katniss zdecyduje się ją zastąpić, rozpocznie się dla niej prawdziwa walka o życie. Wraz z drugim „zawodnikiem” dziewczyna wyrusza do stolicy, wziąć udział w „zawodach”. Całość prezentuje się jeszcze bardziej dramatycznie, gdy odkrywamy, że jej towarzysz, a jednocześnie rywal, to Peeta: chłopak, który kiedyś uratował ją od śmierci głodowej. Oboje mają świadomość, że wygrać może tylko jedno z nich, to zdecydowanie nie ułatwia wzajemnych relacji. Autorka umiejętnie steruje naszymi emocjami: od początku przecież wiadomo, że naszej bohaterce nic się nie stanie, mimo tego przewracamy kolejne strony z narastającym niepokojem. Collins nas nie oszczędza, wprowadzając
kilka równie sympatycznych postaci drugoplanowych, a przecież wygrać może tylko jedna!
Nieczęsto spotyka się książkę, która pod płaszczykiem romansu, sensacji i fantastyki przemycałaby tyle istotnych treści: krytykę totalitaryzmu i wyścigu mediów, które nie wahają się przed niczym, by zdobyć oglądalność. Collins zadaje także pytania: jak zachować się w sytuacjach, które wymagają od nas podłości, czy warto walczyć za wszelką cenę? Mądra i przejmująca książka, nie tylko dla młodzieży.