Kot - to brzmi dumnie!
Na imię mam Tuffy. Dość głupio. Trudno. To nie mój pomysł. Jestem tylko kotem! Ze wszystkimi tego konsekwencjami: dobrymi i złymi. Robię to, czego po mnie oczekują: skradam się, włóczę, łaszę, miauczę, wyginam grzbiet, mruczę, parskam, łapię myszy. Czasami, tak żeby podtrzymać mroczną opinię o szalonych kotach, siusiam. Trochę może i złośliwie, po trudno dostępnych kątach. Ale dzięki temu jest powód by dokładnie posprzątać zaniedbane mieszkanie! Jestem taki milutki... tak, bardzo milusi... dopóki nie pokażę... pazurków! Moja tak zwana kocia natura... To moja wielka tragedia życiowa i słabość. Gonię myszki, muszki, ptaszki, pieski... Niektóre pieski... Dobrze mieć takiego kotka. „Ten kot rujnuje moje klomby.” „Życzyłabym sobie, aby ten kot nie kopał dołów w zawilcach.” „Jak mogłeś coś takiego zrobić?” Jest na kogo zwalać winę! Za wszystko! „Jęki, jęki, jęki, jęki.” I patrzenie prosto w oczy. I potok, co tam potok - rzeczka, jaka rzeczka - morze, jakie tam może - ocean. Słów!
A wiecie jak koty nie lubią wody?! To mnie zrozumcie. I zobaczcie jak wygląda typowy tydzień Tuffy'ego. Kota-mordercy. Może wystąpię w „997” lub „Komisarz Szarik na tropie”? Może będzie mnie ścigał detektyw Rut...ski! No cóż, jak chcecie wiedzieć jak się czuje mały, puszysty, zastraszony kłębek nerwów, kotek, ofiara losu, to przeczytajcie mój dziennik. Prawda, szczera kocia prawda i tylko, miauuuu, prawda! Czy ktoś nazwał was kiedyś wielkim, tłustym, futrzanym psychopatą! Czy byliście bezpodstawnie oskarżeni o królikobójstwo! Tak?! Niemożliwe! Sami zobaczcie jak dziwni mogą być... ludzie.