Czy spotkałeś już na swojej życiowej ścieżce Koszmarnego Karolka, Doskonałego Damianka, Wredną Wandzię, Jędzowatą Jadzię czy Bezwzględnego Bola? Nie?! Żałuj, ach, żałuj straconych chwil.
Nie są to bowiem członkowie oddziałów specjalnych dowodzonych przez Arnolda S., ani supertajni agenci służb wywiadowczych pod wodzą Jamesa B. czy gieroja pierwowo sorta, antyterrorysty wszech czasów, skromnego i cichego Jurka D. I wbrew temu co ci teraz zaświtało w głowie, nie są to przydomki członków Gabinetu Rady Ministrów, Gabinetu Cieni lub Gabinetu Figur Woskowych.
To bohaterowie przygód zabawnego Karolka K. Świat, w całym swym bogactwie, stoi przed tobą otworem - o ile tylko koszmarny przewodnik będzie u twego boku. Któż inny bowiem zwróci twoją uwagę na sposób dorobienia się fortuny bardzo małym kosztem? Kto ukaże nieprzemijające wartości sportu w którym "liczy się nie wygrana, tylko sposób, w jaki grasz"? Któż wreszcie ukaże pełny wymiar Gwiazdki, nieprzemijające piękno i urodę dostawania zaplanowanych i oczekiwanych prezentów?
"Koszmarny Karolek miał zły dzień".
A może i ty, drogi Czytelniku, też miałeś swój zły dzień?! Ktoś zajął twój hamak, fotel, krzesełko lub miejsce w komisji? Kazał ci posprzątać pokój, biurko czy stanowisko pracy? Wykrzykiwał coś ponad tobą, brzęcząc i bucząc jak rozdrażniony trzmiel?! Wiedz, że nie jesteś sam jak ta czarna dziura na firmamencie nieba - masz bratnią, choć koszmarną duszę.
Koszmarny Karolek, bo o nim mowa i jego doświadczenie życiowe mogą być dla ciebie tą iskierką nadziei na lepszy i ciekawszy nowy dzień. To świetna i wypróbowana metoda relaksacyjna - lektura koszmarnych przypadków Karolka. Sięgnij i... uśmiechnij się. Lub w ramach alternatywy niekoniecznie, w ramach szeroko pojętej wolności wyboru: "Przez tydzień żadnej telewizji, ani jednego komiksu i ani pół cukierka."
Któraś z tych metod na pewno pomoże przegonić twoją chandrę. I nawet jeśli twój świat nagle obrzydł ci zupełnie i nic się nie układa, wyprawa-ucieczka do Konga zawsze może poczekać do przysłowiowego jutra. Wielkie ucieczki bowiem to nie tylko wolność, to także przykre małe i wielkie straty. Dajmy na to talerza ulubionych naleśników, 495. odcinka ukochanego serialu brazylijskiego, a co najgorsze okazji do użalania się nad swoim ciężkim, nędznym losem. Jak uczy Karolek - dwa razy pomyśl zanim pomyślisz, a wtedy być może doznasz olśnienia i będziesz musiał szczerze zachwycić się swoim geniuszem.
"Karolek przywlókł swe wyczerpane ciało na linię startu."
Wysportowany inaczej Karolek ukazuje sport, który rozjaśnia umysł i pobudza ciało. Bo w sporcie oprócz siły mięśni swą cichą, skromną rolę gra także siła spokoju szarych zwojów mózgowych. To one potrafią zaiskrzyć, połączyć, skojarzyć fakty ukrywające się w zakamarkach rozległej szarości. I nagle Historia staje się prawdziwą nauczycielka życia: "Przecież w starożytnej Grecji był jeden gość..." Choć nie zmienia to faktu, że życie nie zawsze uśmiecha się do nas życzliwie spełniając nasze życzenia-marzenia.
Uwielbiasz słodycze, a dostajesz pożywną, orzeźwiającą pomarańczę.
"Czyż nie można było wymyślić jakiegoś naprawdę sensownego dnia? Czy nie mógłby to być dajmy na to dzień oglądania telewizji albo dzień spożywania czekolady, albo chociaż dzień pod hasłem: kto wpakuje w siebie najwięcej paprykowych chipsów?"
Nie, życie często rzuca ci pod nogi kłody, belki, patyki, a jak ich zabraknie to nawet zeszłoroczne, zeschnięte liście. Na szczęście Karolek wie jak z honorem i humorem wychodzić z takich opresji.
Mnożenie kapitału jest marzeniem wielu. Marnotrawienie, jest marzeniem większości. "Wydaję, więc jestem" wygrywa z pokrytą kurzem maksymą "Cogito ergo sum".
Koszmarny Karolek uwielbiał pieniądze. Uwielbiał je liczyć. Uwielbiał trzymać je w ręce. No i nade wszystko uwielbiał je wydawać. Był tylko jeden drobny problem. Koszmarny Karolek nigdy przenigdy ich nie miał."
Skąd brać te cudownie szeleszczące banknoty, miło brzęczące monety, prześlicznie w słońcu błyszczące karty kredytowe? Brać je w swoje ręce i zamieniać na wszelakie tak potrzebne do życia dobra. Oczywiście można i tak: "Ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka" i już na emeryturze kupimy bez większego problemu rolki, które tak nam się w dzieciństwie podobały. A właściwie to za nasze oszczędności ich nie kupimy, ale obejrzymy w Muzeum Techniki Dawnej. "Brzdęk, brzdąk, brzdęk, brzdąk..."
Można też inaczej. Popatrzmy więc z podziwem jak wielka forsa staje się na krótki moment udziałem koszmarnego finansisty Karola K. Gwiazdka - prawie wszyscy myślą wtedy o prezentach. Jedni o dawaniu, inni, których jest większość - o otrzymywaniu. "To miło rankiem zaczerpnąć świeżego powietrza, a przyjemność otwierania prezentów odłożyć na troszeczkę później."
Jeśli też tak uważasz, to chyba już jesteś Doskonały. Co zrobić jednak, gdy jakimś nieznanym, fatalnym zbiegiem okoliczności Święty Mikołaj pomyli prezenty i zamiast nowego modelu Demona Demolo DD oraz Miotacza Mułu 2003 pod choinką leżą dla ciebie nowe skarpetki z karteczką "Wesołych Świąt, kochanie". "Ciach, mach!" - korygujemy pomyłki losu, Mikołaja, drogich krewnych, szacownych darczyńców.
Dzielimy się z innymi, z dobroci serca, naszymi jakże sensownymi prezentami takimi jak skarpetki, mądre książeczki, pożywne owoce i inne cudowności. A inni dzielą się z nami swoimi bezsensami. I tak możemy czerpać pełnymi garściami ze skarbnicy bogatych doświadczeń Karolka, który dzieli się nimi z nami chętnie i szczerze.
Wybierać, zmieniać, udoskonalać. Pamiętając o tym, że jutro tak wzbogaceni możemy przeżyć nowy naprawdę koszmarnie fajny dzień.