Dostał wezwanie do pokoju chłopca. Wiedział, że musi ostrzec innych
Wielu ludzi szuka wskazówek i porad, jak żyć. Niestety są i tacy, którzy pragną porad związanych z odebraniem sobie życia. "Podręcznik doskonałego samobójstwa" - brzmi jak przykład czarnego humoru, ale w rzeczywistości to bardzo groźne zjawisko, na które natknął się amerykański dziennikarz Jake Adelstein, pracujący przez lata dla słynnej japońskiej gazety.
Jake Adelstein to jedyny amerykański dziennikarz śledczy, który został dopuszczony do tajemnic japońskiego świata przestępczego. Morderstwa, wyłudzenia, handel ludźmi, przestępstwa podatkowe – przez 12 lat pisał o mrocznej stronie Japonii dla dziennika "Yomiuri Shimbun". Jednej z największych gazet nie tylko w kraju, ale i na świecie.
Adelstein opisał historię swojej niezwykłej kariery w książce "Tokyo Vice" (wyd. Poradnia K), która została niedawno zaadaptowana na serial fabularny przez HBO (w główną rolę wcielił się Ansel Elgort). W kolejnych rozdziałach dziennikarz zdradził, jak udało mu się dostać do jednej z najpoczytniejszych japońskich gazet i odkrył kulisy pracy początkującego reportera, który później znalazł się na celowniku yakuzy.
Nakreślił też obraz japońskiego społeczeństwa jako takiego, które w większości ściśle funkcjonuje według utartych schematów i odgórnie narzuconych zasad. I nie chodzi o kodeksy praw, ale o dosłowne wskazówki, jak żyć.
"Japończycy uważają, że istnieje przepis na życie, na miłość, na kobiecy orgazm, na obcięcie sobie małego palca, na zdejmowanie butów, na odbijanie piłki w baseballu, na pisanie artykułów o zabójstwach, na umieranie – a nawet na zabicie siebie. Właściwy - doskonały - sposób na zrobienie właściwie wszystkiego" - pisze Adelstein.
Jego zdaniem Japończycy kochają poradniki i uwielbiają trzymać się wyznaczonych zasad, gdyż to podporządkowanie jest "integralnym elementem japońskiej tożsamości". Zilustrował to przykładem pojęcia, które stało się popularne w Japonii kilka lat temu: manyuaru ningen (człowiek poradników). To określenie z czasem weszło do mowy potocznej i dziś odnosi się do kogoś, kto nie umie myśleć nieszablonowo, twórczo, niekonwencjonalnie.
Skąd według Adelsteina Japończycy czerpią wiedzę i wskazówki, jak żyć? Między innymi z książkowych poradników, które cieszą się ogromną popularnością i omawiają praktycznie każdy możliwy temat. Kiedy autor pisał "Tokyo Vice" (pierwsze wydanie ukazało się w 2009 r.), japoński Amazon oferował w kategorii poradników prawie 10 tys. tytułów.
W pierwszej dziesiątce bestsellerów znalazł się ilustrowany poradnik (ponad 400 zdjęć) dla kobiet i mężczyzn z przepisami na udany seks oralny, książka ze wskazówkami dotyczącymi gry wstępnej i "Mężczyzna pożądany (jak wyrywać laski na 40 sposobów), czyli czego kobiety w głębi serca pragną od mężczyzny". Poradnik okupujący listy sprzedaży od 2003 r.
Japończycy bardzo chętnie sięgali także po vademecum kandydata na studia, poradnik dla inżynierów przygotowujących się do egzaminu, podręcznik reanimacji czy instrukcję wypełniania zeznania podatkowego. W tamtym czasie wielkim zainteresowaniem cieszył się także poradnik początkującego właściciela nieruchomości, a na pierwszym miejscu bestsellerów był podręcznik rozmawiania, a raczej prowadzenia sporu z Koreańczykami.
ZOBACZ TEŻ: Zdrowie psychiczne dzieci. Jakie są zwiastuny, że dzieje się coś złego?
Największe kuriozum, nie tylko z punktu widzenia Europejczyka, znajdowało się na czwartym miejscu najpoczytniejszych poradników. Była to książka dla przyszłych samobójców. Zbiór praktycznych wskazówek, jak najłatwiej, bezboleśnie itd. odebrać sobie życie.
Z książką tego typu Adelstein spotkał się już w latach 90., kiedy dopiero drugi rok pracował w "Yomiuri Shimbun". Młody reporter bardzo szybko zrozumiał, że kluczem do sukcesu w tym zawodzie w Japonii jest utrzymywanie bliskich stosunków z przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości. Dlatego godzinami przesiadywał z policjantami, pijąc herbatę, rozmawiając o byle czym, a także wręczając im różne prezenty. Czasami były to pączki (w Japonii nie były wtedy "typowym pożywieniem policjanta" jak w USA), czasami bilet na mecz. I właśnie dzięki takiemu prezentowi Adelstein dostał nie tylko cynk, ale i możliwość zbadania miejsca tragedii.
- Cześć, Jake. Czy chciałbyś zobaczyć coś niesamowitego? - powiedział przez telefon Takagi, lekarz sądowy, któremu Adelstein wręczył wcześniej bilet na mecz baseballa Yomiuri Giants.
Amerykanin usłyszał, że chodzi o miejsce tragedii, ale nie może podawać żadnych nazwisk i pisać o szczegółach, bo sprawa jest delikatna i dotyczy nieletniego. Zaciekawiony reporter zgodził się na wszystko, gdyż była to nie lada okazja.
"W Japonii dziennikarz tak naprawdę rzadko ma okazję zobaczyć takie miejsce. Policja już na początku lat 90. przerzuciła się na nadawanie cyfrowe, uniemożliwiając nam podsłuch swoich częstotliwości. […] Zazwyczaj bywało tak, że zanim dotarliśmy na miejsce, policja zdążyła już odgrodzić spory obszar dobrze nam znaną żółtą taśmą" - pisał Adelstein.
Kiedy pojawił się w umówionym miejscu, Takagi pokazał mu typowy pokój japońskiego nastolatka. "Na ścianach plakaty z wizerunkami japońskich idoli z zepsutymi zębami, w kącie stosik mang, na podłodze opakowania z błyskawicznymi daniami z makaronem". Jedno, co nie pasowało, to nagie plecy młodego chłopaka widoczne na górnym piętrze łóżka. Ciało było zwrócone twarzą do ściany.
Po szybkich oględzinach Jake zrozumiał, co się stało. Chłopak odebrał sobie życie. Amerykanin był jednak zdziwiony metodą i narzędziami, których użył samobójca. Ta zagadka również została szybko rozwiązana, gdy Takagi wręczył mu leżącą nieopodal książkę, zatytułowaną: "Podręcznik doskonałego samobójstwa".
- Przeczytał jeden z rozdziałów i postąpił zgodnie z instrukcjami - powiedział lekarz sądowy, który zaprosił dziennikarza nie tylko w podzięce za bilety na mecz. Uznał, że sprawę trzeba nagłośnić w mediach.
- Nie poinformujemy prasy o samobójstwie chłopaka, ale moim zdaniem ktoś powinien ostrzec ludzi przed tym poradnikiem. Rodzice muszą się dowiedzieć, że istnieje coś takiego, i nauczyć się, jak reagować, kiedy znajdą ten tytuł na półce u swojego dziecka. To jest zła książka. Ona nie tylko pomaga w popełnieniu samobójstwa, ale wręcz do niego zachęca - mówił przejęty lekarz sądowy.
Jake Adelstein zabrał się do pisania tekstu tego samego dnia, ale targały nim poważne wątpliwości. Miał bowiem wrażenie, że pisząc o poradniku dla samobójców, mimowolnie robi wydawnictwu reklamę. Z drugiej strony miał świadomość, że "postępuje słusznie, piętnując podstępność poradnika", który stanowi realne zagrożenie.
Ostatecznie jego artykuł powstał i został opublikowany w gazecie, która w tamtym czasie ukazywała się w nakładzie powyżej 10 mln egzemplarzy. Być może Jake Adelstein uratował tym samym życie jakiegoś Japończyka. Niemniej po latach sam się przekonał, zerkając na stronę japońskiego Amazona, że książki w stylu tej, którą znalazł przy ciele nastolatka, nadal świetnie się sprzedają.
Jakub Zagalski, dziennikarz Wirtualnej Polski
W tekście wykorzystano fragmenty książki "Tokyo Vice. Sekrety japońskiego półświatka" Jake'a Adelsteine'a (tłum. Jacek Żuławnik), która ukazała się nakładem wyd. Poradnia K.
SZUKASZ POMOCY? Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.