Kiedy dziecko się nudzi, to często stwarza sobie swoje własne wyimaginowane światy i wyobraża sobie różne niestworzone historie - że jest Supermanem czy Jamesem Bondem albo że spotyka się z kosmitami. W pewnym sensie do tych dziecięcych pragnień odwołuje się Wyspa dzieci - jej główna bohaterka Ko, będąca wychowanką galaktycznego domu dziecka, znajduje się nagle w centrum galaktycznej afery jako agentka policji intergalaktycznej...
Nie jest to jednak klasyczna space opera, bo trudno traktować poważnie dziwaczną fabułę (jest tu wszystko - młodzieńcza miłość, trupy, przestępcy, agenci specjalni, mieszkańcy innych planet itd.) oraz groteskowe postaci (np. holograficzny komisarz Milodar czy naukowiec będący zwariowanym filatelistą) - od razu wiadomo, że ma to być science fiction na wesoło.
Wyspa dzieci ma niewątpliwie jedną zaletę - jest zupełnie inna niż amerykańskie powieści tego gatunku, gdyż u Bułyczowa nawet pod płaszczykiem lekkiej opowieści znajdują swój oddźwięk elementy sowieckiej czy postsowieckiej rosyjskiej rzeczywistości, wszak nie tak różnej od naszej.
W książce jest trochę świetnych pomysłów, np. przezabawnie przedstawiona "turystyka łagrowa", ale są też nudniejsze fragmenty - jak choćby przydługie wyjaśnienia dotyczące powstania galaktycznego domu dziecka, co powoduje niestety, że całość nie jest już tak zabawna.
Właśnie największym rozczarowaniem dla mnie było, że - wbrew entuzjastycznej notce zamieszczonej na okładce - Wyspa dzieci nie ma tej lekkości poczucia humoru co przygody Alicji czy opowiadania guslarskie... A może też po prostu nie potrafię już fascynować się tak nieprawdopodobnymi historiami i dlatego perypetie Ko zwyczajnie mnie nie wciągnęły - w końcu od dawna wiem, że nie mogę być kosmicznym agentem, a i w spotkania z kosmitami też nie wierzę...
Sięgając po Wyspę dzieci, oczekiwałem przynajmniej dobrej zabawy, ale powieść można uznać ledwie za poprawną, dlatego też zwyczajnie nie mam ochoty, żeby czytać kolejne tomy tego cyklu. A w przyszłości po prostu chyba zachowam większą ostrożność, zanim zaufam rekomendacjom wydawcy...