O tym, jak ważna dla Brytyjczyków jest literatura, o przebojach brytyjskiej filozofii, o muzyce - od Purcella aż po The Beatles, punk i britpop, o tym, że haute couture zapoczątkował Anglik, a nawet o brytyjskiej kuchni, humorze i sztuce upijania się -
opowiada wydana w lipcu książka pt. KOD: Brytania.
- W wielu krajach na świecie, w tym w Polsce, ludzie mają wiele przesądów i uprzedzeń odnośnie Wielkiej Brytanii - kojarzą ją z tradycjonalizmem, popołudniową herbatką, czerwonymi autobusami, Sherlockiem Holmesem i złym jedzeniem. Jednak ci, którzy byli w Wielkiej Brytanii zaczynają rozumieć, że kultura brytyjska jest inna. Oczywiście jesteśmy przywiązani do swojej tradycji i historii, ale jesteśmy też krajem nowoczesności i innowacji oraz ogromnej różnorodności, bo w brytyjskiej sztuce, teatrze, kuchni można znaleźć wpływy z całego świata. Mam nadzieję, że ta książka pokaże bardziej prawdziwy obraz Wielkiej Brytanii tym Polakom, którzy jeszcze nie mieli okazji jej odwiedzić i zachęci ich do takiej podróży - powiedział ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce Ric Todd, który jest autorem przedmowy do KOD: Brytania (wyd. Lily Tiger).
Jego zdaniem, im więcej Polaków odwiedzi Wielką Brytanię, tym większe są szanse na dobre stosunki między naszymi krajami w dziedzinie biznesu, sztuki, jak i na zwykłe stosunki międzyludzkie.
Jak ocenił ambasador, KOD: Brytania może trafić do szerszego odbiorcy, ponieważ zagadnienia dotyczące historii i kultury nie są w niej przedstawione w sposób akademicki mogący onieśmielać przeciętnego czytelnika, ale prosto i dowcipnie. Poza tym, porusza ona tak wiele tematów, jak muzyka, sport, moda, design, teatr, literatura, humor czy nawet tradycje picia piwa, że każdy może w niej znaleźć dla siebie coś interesującego.
Treść książki urozmaicają m.in. ciekawe cytaty znanych brytyjskich artystów, pisarzy, muzyków oraz anegdotki na ich temat. Można się z nich dowiedzieć na przykład, że angielski filozof światowej sławy Francis Bacon, który zmarł w 1626 r. z powodu zapalenia płuc, zachorował w trakcie faszerowania kurczaka śniegiem, gdyż chciał sprawdzić konserwujące własności zimna oraz że Samuel Johnson, poeta i twórca słownika języka angielskiego z 1755 r., uważał, iż żadna z rzeczy wymyślonych przez człowieka nie daje tyle szczęścia co dobra gospoda.
Zdaniem brytyjskiego ambasadora, o tym, że kultura jego kraju wywarła i ciągle wywiera wpływ na kulturę światową zdecydowało kilka rzeczy. Po pierwsze, w XIX w. Imperium Brytyjskie, tj. Wielka Brytania i Irlandia wraz z koloniami i innymi zależnymi terytoriami, zajmowało ok. jedną czwartą powierzchni świata.
- Wpływy brytyjskie dotyczyły wówczas nie tylko kultury i języka, ale też innowacji technicznych, w których Wielka Brytania przodowała, jak koleje, mosty, statki. Ludzie na całym świecie przejmowali też brytyjskie zwyczaje czy gry sportowe, takie jak rugby, piłka nożna, krykiet - powiedział Todd.
Po drugie, obecnie język angielski jest językiem międzynarodowej komunikacji w dziedzinie nauki, sztuki, biznesu i dyplomacji.
Ważne jest również to, że współcześnie, dzięki dużemu napływowi imigrantów, Wielka Brytania ma szansę stworzyć kulturę będącą syntezą kultury i cywilizacji z całego świata.
- Czasami słyszy się opinie, że od czasów II wojny światowej Wielka Brytania straciła swój charakter, ale ja się z tym nie zgadzam, ponieważ charakter mojego kraju zawsze był bardzo różnorodny - regiony Wielkiej Brytanii, takie jak Szkocja, Walia, Anglia, Irlandia, ciągle wyraźnie się od siebie różnią - zaznaczył ambasador.
Jak ocenił, Polacy, którzy odwiedzą Wielką Brytanię na pewno znajdą w jej kulturze coś dla siebie.
- Ale raczej na pewno nie nauczą się krykieta. Moim zdaniem, ta gra jest jak język polski – człowiek musi się go uczyć od urodzenia, wyssać go z mlekiem matki. Anglik, na przykład, może mówić po polsku, ale nie będzie rozumiał wszystkich jego skomplikowanych aspektów. Podobnie jest z krykietem. Ja nigdy nie uczyłem się zasad tej gry, ale gdy miałem 12 lat po prostu je znałem - powiedział Todd.
Aby zobrazować, że Polacy mogą naprawdę mieć trudności ze zrozumieniem krykieta ambasador wyjaśnił, że jest to gra, w której udział bierze 22 graczy, która może trwać pięć dni, a na koniec i tak nie przynieść rezultatu.
- To jest jak szachy połączone z aktywnością fizyczną - podsumował.