Katarzyna Aragońska, Anna Boleyn, Jane Seymour, Anna z Cleves, Katarzyna Howard oraz Katarzyna Parr. Oto sześć kobiet, które popierane jeszcze tabunem kochanek, nie sprostało pewnemu TYLKO mężczyźnie. Jego oczekiwaniom, pragnieniom oraz mitowi, który stworzył. Temu królowi, władcy, kochankowi, mężczyźnie, czyli Jego Majestatowi Henrykowi VIII Tudorowi.
„Gdy dorosnę (...) będę wiedział, jak rozprawiać się z każdym, kto próbuje wyzywać krew Tudorów, wątpić w prawa Tudorów do tronu! Niechby tylko szepnęli...”
Tak sobie obiecał 29 listopada 1499 roku młodziutki książę Yorku, Henryk. Wtedy jeszcze nawet nie marzył, że będzie królem. Ale już wiedział, iż należy „zabiegać o popularność ludu...” Że monarchia łączy wszystkie warstwy społeczeństwa, jednoczy je w silny naród. Oczywiście pod stanowczą ręką władcy. Należy o nich dbać, tłumaczył też tego pamiętnego dnia ojciec synowi, nie wiedząc, iż właśnie w ten sposób kształtuje umysł przyszłego władcy, którego znać będą głównie z powodu sześciu żon. Zresztą jak mógł przypuszczać, że zaraz po koronacji jego pierworodny syn Artur umrze, pozostawiając po sobie wdowę – Katarzynę Aragońską i żadnego następcy. Jak mógł pomyśleć, iż w kilka lat później to właśnie ten mały chłopiec zostanie jej mężem i będzie musiał się zmierzyć z nakazem przedłużenia rodu. W wieku osiemnastu lat wstąpi na tron i jedynym orędownikiem swego marzenia i postanowienia, które uczynił wiele lat wcześniej.
Trzeba przyznać, że George Bidwell przedstawił sylwetkę władcy wprost bajecznie. Książkę czyta się jak powieść fantasy, wspomnienia władcy przeplatają się z jego teraźniejszością. Jednocześnie pisarz nie podejmuje się krytyki samej władzy. Przedstawia wszystkie za i przeciw, ale jest nadzwyczaj dyskretny. Nie ubarwia, ale i nie odstaje od drastycznych elementów. Bidwell jednak nie tylko świetnie przedstawia życiorys Henryka VIII, ale i odmalowuje jego czasy. Oświecenie umysłów, które tak odbiło się na życiu króla. Młodość władcy, spędzona wraz z Erazmem z Rotterdamu czy Tomaszem Moore’em oraz ich dziełami. Mania zbierania szczątków myśli, składanych liter i zdań. Wszystko tak różne od osobowości jego pierwszej żony, starszej o sześć lat Katarzyny Aragońskiej, wielkiej zwolenniczki stosów.
To Henryk – światły umysł, spoglądający na swoje dokonania poprzez pryzmat takich władców jak: Dawid, Salomon, Aleksander Wielki, Cezar, Karol Wielki, czy w końcu ten najbardziej bliski jego sercu, Henryk V. Ale przede wszystkim, Rubaszny król Hal to Anglia po Wojnie Dwóch Róż. Anglia znowu posiadająca wspaniałego władcę po którym nikt by się nie spodziewał takiej kompetencji. To Londyn królewski i mieszczański, bogaty i biedny, targany zarazami. Cudowny „aromat” przeszłości, przenika się na tych stronach z codziennością czytającego, gdyż autor, jak niewielu z tego „działu”, potrafi malować słowami. Jak zawsze u Bidwella, autora między innymi biografii królowej Wiktorii (Wiktoria, żona Alberta), czy też córki Henryka VIII – królowej Elżbiety (Najcenniejszy klejnot), wszystko jest obrazami. Nagle nad naszymi głowami rozpościerają się kopuły kościołów, strojne sufity, a pod nogami parkiety, czy też brukowane drogi. Nie można się oprzeć, by nie stać się na chwilę członkiem tego świata. I nie warto się
powstrzymywać.
Wydawać by się mogło, iż ostatnio wydawcy umawiają się, tworząc mody na koronowane głowy. Dopiero co umilkły publikacje dotyczące faraonów, ze szczególnym naciskiem na Ramzesa Wielkiego, a już na rynku pojawiają się prace dotyczące Aleksandra Wielkiego. Czyżby Henryk VIII, miał się stać jego następcą? W końcu Rubaszny król Hal, to obok Królowe. Żony Henryka VIII jedna z ostatnich powieści, dotyczących tego władcy. Króla, którego wyznacznikiem stały się... kobiety. Kim był naprawdę? „Henryk Tudor. Bóstwo? Szatan? Czy zwyczajnie człowiek – wyolbrzymiony zarówno w swych zaletach, jak i wadach olbrzymimi potrzebami epoki i olbrzymią odpowiedzialnością zadań?” Czy wiedział to on sam?