Oto kolejna historia o zbuntowanej kobiecie, osiemnastoletniej dziewczynie, która dotąd życie swoje spędzała w „... niskim kamiennym domu owczarza, wysoko na wzgórzach za Trzema Jodłami...”. O młodej kobiecie, która zapragnęła czegoś poza małżeństwem z Fersinem Amboissonem, poza jego łożnicą i płodzeniem mu dzieci. Czegoś poza małżeństwem z hodowcą świń i nudnego życia. Zapragnęła walki, pędu uniesienia, oraz poznania świata, który musiał się gdzieś tam rozciągać za tymi jej Trzema Jodłami, które wyznaczały jej geografię życia. Przynajmniej tak mówił jej kuzyn...
Paksenarrion Dorthansdotter ucieka z domu i wstępuje w szeregi Kompanii Księcia Phelana. Zostaje rekrutem, ale nawet nie spodziewa się tego, co tak naprawdę jej się przydarzy. Bo mimo, iż w szeregi przyjmowane są kobiety, to zdarzają się tam też takie tłumoki jak Korryn. Kolejny po ojcu despota i „prawdziwy mężczyzna”. Paks wie jednak, że musi sprostać wszystkiemu, dla samej siebie. Spełnić swoje marzenia, ale czy jej się to uda? Czy będzie w stanie stać się na tyle silną psychicznie, że zrzuci z siebie dotychczasową kobiecą nieśmiałość i znajdzie prawdziwych przyjaciół?
„Jesteśmy zaciężnymi wojownikami, nie fanatykami. Walczymy twardo, lecz kiedy nasz Książe lub kapitanowie powiedzą nam, że mamy przestać, przestajemy. Natychmiast. Pamiętajcie o tym albo nie wrócicie... dokądkolwiek, do Trzech Jodeł. Nie ma sensu tracić Kompanii z powodu głupiej dumy.”
Recenzentka, zarazem świetna pisarka, Judith Tarr, przyrównuje ten początek epopei o kobiecie-żołnierzu, do dzieła Tolkiena. Wprost twierdzi, iż książka jest „przepojona dziełem” mistrza. Uważa ją za pierwszą heroic fantasy, rzeczywiście „dorastającą do pięt” takich książek. Fascynujący świat, przepojony magią średniowiecza, przemykające stare rasy, cudowne sceny batalistyczne, to nie tylko jedyne zalety tej pozycji. Przede wszystkich może się podobać jej układ, który pretenduje swym kształtem do prawdziwej legendy o Pakse. Fascynujący jest świat, w który wprowadzani jesteśmy bardzo powoli, nie chaotycznie. Nie musimy nagle zapamiętywać setek nazwisk, czy miejsc. Różni rekruci z Kompanii, to różne światy, które jednak ukazują się w pełni dopiero w połowie samej książki. Książka rozwija się, jest jak uczące się dziecko. Jak sama bohaterka, która przecież od pierwszej strony wkracza w prawdziwe i samodzielne życie.
Przyznaję, że często poznaję książki, które w rzeczywistości nie do końca mi odpowiadają, a jednocześnie wiem, że te książki wcale nie są złe. Tak jest z tą pozycją. Ale sądzę, że kolejne części mogą pozwolić zmienić moje zdanie...
„Myślę, że Paksenarrion to świetna, młoda wojowniczka. Potwierdzają to wszyscy, którzy o niej wspominali. Może zbyt impulsywna, jak większość młodych żołnierzy, lecz to także bierze się z wielkoduszności. Daleko zajdzie, o ile nic nie złamie tej woli i uczciwości. (...) Jeśli ma się stać tym, kim zostać powinna, to nie znalazłaby lepszego wyszkolenia niż w twej Kompanii. Lecz ona może ją przerosnąć...” Zobaczymy jak będzie w kolejnych częściach Czynów Paksenarrion.