Życie, jak nasza planeta Ziemia, podlega zmianom pór roku: zakwita pastelowym rumieńcem wiosny, zieleni się bujnością płodnego lata, wreszcie staje w płomieniach jesieni, na przekór zbliżającej się bezbarwnej zimie.
Każdy okres życia ma swoje uroki. Od nas w dużym stopniu zależy czy je dostrzeżemy. Problemy bowiem mają wszyscy, mniejsze czy większe, ich znaczenie dla każdego z nas jest względne. Jeden martwi się siwizną, drugi nieuleczalną chorobą, trzeci spłatą rat za nowego mercedesa. Nikt nie rozwiąże za nas naszych osobistych problemów. Nikt nie zbuduje za nas związków z innymi ludźmi. Na siłę nie można nauczyć kogoś pogody ducha, nadziei i dostrzegania w świecie piękna. Książka opowiada o okresie uważanym powszechnie za jesień życia. Latach po skończonej pięćdziesiątce, sześćdziesiątce. Cztery dojrzałe kobiety. Faye, lat pięćdziesiąt. Wdowa otoczona ciuchami w kilku rosnących - jak lata życia - rozmiarach. Zawsze, a głównie przed latem, gotowa na nową rewolucyjną dietę i nieznaczne, choć okupione wielkim wysiłkiem, zrzucanie nadmiaru ciała. Każdy, szczególnie kobieta, chce dobrze wyglądać. Zagubiona na rozdrożu życia. Szukająca ukojenia w... przekąskach. Shirley, masażystka, lat sześćdziesiąt.
Kobieta po przejściach, aktywna zawodowo. Z hipoteką przypominającą o sobie, gdyby chciała pomyśleć o emeryturze. Marilyn, 52 lata. Badaczka trylobitów wydłubywanych dajmy na to z ordowickiego łupku. Typowa intelektualistka, o zaniedbanym wyglądzie i zamyślonym spojrzeniu. Marzycielka, zagubiona w odmętach pracy badawczej. Alice, lat 62. Dawniej bardzo atrakcyjna. Ambitna i inteligentna. Na szczytach sukcesu zawodowego z którego chcą ją teraz ściągnąć młodzi, przebojowi współpracownicy. Patrząca pewnego ranka do lustra i z niepokojem zauważająca "szarą, zwyczajną, zdziadziałą owcę".
DNA wszystkich ludzi w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach jest takie samo. Poszczególne jednostki różnią się między sobą tylko jednym procentem. (...) Życie to nieodgadniona tajemnica.
Kobiety zwyczajne, obciążone tym całym balastem codzienności, którego ciężar zależy też od podejścia do życia, pogody ducha, stanu zdrowia, poczucia własnej wartości i umiejętności znajdowania sobie swojego miejsca w życiu. Panie, spotykając się przypadkowo na przyjęciu, zakładają Klub Uderzeń Gorąca. Tych związanych z menopauzą. Odkrywają na nowo, że o wiele łatwiej jest żyć, gdy mamy z kim podzielić się naszymi problemami. Każdy ma sprawy z którymi nie do końca sobie radzi. A dla innych może to być drobiazg. W ramach wzajemnej pomocy rodzi się między nimi niełatwa przyjaźń. Następują zaskakujące zmiany w życiu. Świat nabiera nowego blasku.
W sumie książka napisana jest całkiem nieźle, w dość lekkim, pogodnym stylu, okraszona przyzwoitym poczuciem humoru. Postacie i ich zachowania są momentami schematyczne, ale przecież i życie potrafi takie być. Skierowana głównie do pań w dojrzałym wieku, choć sam przeczytałem ją z przyjemnością. Sporo problemów wydaje mi się wyrażanych w niej w inny sposób niż w naszej kulturze. Drażni mnie trochę sztuczna otwartość i wylewna szczerość w mówieniu o seksie, wyglądzie, szczegółach anatomicznych. Wydaje mi się, że omawianie niektórych spraw w większym gronie może naruszać tak ważną dla większości sferę intymności. Choć być może inni mają ją bardziej zawężoną i nie przeszkadza im publiczna rozmowa na dość delikatne tematy.