Nie ma chyba kobiety, która przynajmniej przez chwilę nie marzyła o tym, aby być mężczyzną, wykonywać typowo męski zawód i móc rozwiązywać problemy nie poprzez dialog, ale krótkie mordobicie. Ech, czyż wtedy życie nie byłoby zdecydowanie łatwiejsze? A przynajmniej inne – pełne nowych wrażeń i pozwalające na udowodnienie tej drugiej osobie, która z płci ma naprawdę lepiej i dlaczego są to mężczyźni. Taka chwilowa zamiana ról życiowych stanowiła podstawę do rozważań w książce Po nie swoich stronach łóżka.
Małżeństwo Ariany i Hugo Marsiaków przeżywa kryzys – małżonkowie rzucają sobie jedynie krótkie komunikaty i żyją obok siebie, dwójki dzieci i... ekipy remontowej, której najczęściej nie ma, ponieważ członkowie ekipy przeżywają prywatnie różne problemy. Oczywiście z perspektywy Ariany to jej mąż ma zdecydowanie lepiej: prowadzi swoją własną firmę i niewiele więcej go obchodzi, podczas gdy ona pracuje na kawałek etatu przy sprzedaży damskiej biżuterii, prowadzi dom, wychowuje dwójkę dzieci i użera się z brygadą remontową, o ile ta w ogóle pojawia się w ich wspólnym domu. W ten sposób rodzi się pomysł, który dzięki pomocy Maurycego Cantuis zostaje wcielony w życie: państwo Marsiac podejmują się zamiany swoimi życiowymi rolami – Ariana zostaje właścicielem firmy wypożyczającej sprzęt budowlany, a Hugo – opieką nad dziećmi, prowadzeniem domu i dorabianiem sprzedażą frywolnej biżuterii.
Co wychodzi z eksperymentu? Wniosek nasuwa się jeden: zamiana życiowych ról nie wystarcza, żeby poczuć się osobą naprawdę szczęśliwą. Może nawet odnajdziemy swoje życiowe powołanie w wykonywaniu zawodu zupełnie nie pasującego do stereotypu naszej płci, ale nie może to być głównym czynnikiem, dla którego mamy zupełnie zmienić swoje upodobanie i sposób życia.
Pomysł na książkę był dosyć ciekawy, jednak autorka nie uciekła od stereotypów: mężczyzna potrafi się posługiwać jedynie pilotem „od wszystkiego”, a kobiety lubią słuchać gładkich słówek, przez co można im „sprzedać” prawie wszystko. Całe szczęście, że wymieszanie cech i zachowań męskich i żeńskich sprawia, że życie ma swój urok, a pomysły, które z takich mieszanek powstają, są naprawdę niesamowite i – co najważniejsze – przynoszą wymierne efekty finansowe. Z całkiem dobrego pomysłu nie powstała, niestety, porywająca powieść. Nie wiem tylko, czy wynika to z braku fantazji czy może podobny pomysł na zamianę życiowych ról jest po prostu niewykonalny. Mnie ta książka zostawiła z niedosytem – w końcu Ariana (czyli kobieta) chciała zostać mężczyzną przez najbliższych kilka miesięcy, a potem – w czasie trwania eksperymentu – to znowu ona chciała powrotu do starego układu. Czyli to my, kobiety, ciągle chcemy coś zmieniać i wywracać do góry nogami stary układ? Zdecydowanie za prosty to wniosek i niekoniecznie
wiarygodny.