Pierwszą książką Grocholi, którą przeczytałam, jest właśnie Osobowość ćmy. Być może właśnie dlatego jestem pełna euforii i jeszcze wciąż nie mogę uwierzyć, że wśród sponiewieranej literatury dla kobiet znalazło się coś tak wspaniałego. Oczywiście jest to tylko moja opinia, ale fakt faktem, że tak świetnie napisanej książki nie czytałam już dawno, zapewne od ostatnich wakacji.
To, co autorka nazywa osobowością ćmy, jest syndromem, na który cierpi większość ludzi, niezależnie od wieku. W zasadzie wszyscy jesteśmy ćmami, lgniemy do światła, które parzy, niesie śmierć. Właśnie tak zachowujemy się w naszym codziennym, zwykłym życiu, jesteśmy irracjonalni. Nie zastanawiamy się nad niczym innym, jak tylko nad sobą, czy będzie mi z nim dobrze?, czy mnie nie zdradzi? Nie widzimy potrzeb drugiego człowieka tego dalszego i tego bardzo bliskiego, będącego tuz obok, na wyciągnięcie ręki.
Metodą prób i błędów poszukujemy idealnego partnera. Spoglądając na zdjęcia sławnych aktorów wzdychamy, skrycie marząc o pięknej , niekończącej się miłości, która jest opisywana w romansidłach. Popłakujemy w poduszkę, a tymczasem miłość, tak się często zdarza, jest tuż obok nas, dotychczas jeszcze niedostrzeżona , przesłonięta przez Pirce'a Brosnana czy innego gwiazdora,. Można ja spotkać wszędzie, w sklepie, na przystanku autobusowym, w słońcu i deszczu. Wystarczy tylko dobrze poszukać.
Książka opowiada historię grupy przyjaciół: jest wśród nich małżeństwo, związek, jak dotychczas, niezalegalizowany, malarz, którego kiedyś wystawiono do wiatru, porzucona dziewczyna, biznesmen, co nie zważa na życie osobiste i młoda, zmieniająca kolor włosów tak często, jak kameleon swe barwy, dziewczyna. Dopełnieniem tego kółka wzajemnej adoracji jest nie kto inny jak... ksiądz.
Na małżeństwie Basi i Piotra kładą się cieniem podejrzenia o zdradę i akty, które zupełnie przypadkiem trafiły do ich komputera. Z kolei dziewczyna Sebastiana, choć udaje niezależną, gryzie się tym, że on dotychczas nie chciał z nią zamieszkać i zawsze na noc idzie do tamtej... Wszystko się jednak w ostateczności układa, wszelkie podejrzenia padają podczas rozprawy rozwodowej, okazuje się, że Sebastian nie ma żadnej innej rodziny, tylko ciężko chorą matkę, którą musi się opiekować.
Autorka opisuje dwie, piękne historie miłosne. Jedną z nich jest niesamowita, jak piorun z jasnego nieba, miłość Romana i Laury, dwojga ludzi, z których bardzo boleśnie zakpił sobie los, których oszukano, wykorzystano i porzucono.
Druga historia to opowieść o życiu biznesmena – Krzysztofa, który dostrzegał tylko cyferki, najlepiej na banknotach o dużych nominałach, i młodej Buby. Ukrywali przed sobą nawzajem uczucia, maskując je kpinami, sprzeczkami. On bał się jej młodości, ona swej choroby. Aż , w końcu wyszło szydło z worka, miłość stała się najważniejsza, Krzysztof sprzedał samochód, zwolnił się z pracy i poleciał samolotem do Ameryki ze swoją Agnieszką.
Cóż? Pozostaje się tylko rozejrzeć wokoło.