Świat wokół nas to dosyć krucha konstrukcja. Tak jak demokracja, która bardziej jest zmiennym stanem niż konkretnym punktem, który można osiągnąć. Nie trzeba wiele żeby wszystko wokół pogrążyło się w mniejszym lub większym chaosie. Niezadowolenie, afery, niepokój, zamieszki, niezdecydowanie lub przesadna reakcja władz, nieodpowiedzialność elit. Dobrze zorganizowany spisek wsparty wiedzą i doświadczeniem paru inteligentnych osób. Taka jest wizja ukazana w książce Allbeury’ego. Pobudzająca wyobraźnię i prawdopodobna. To ta wizja i obserwacje dotyczące związków mediów i polityki, funkcjonowania tajnych służb i nowoczesnego państwa, celów i taktyki organizacji paramilitarnych i rozmaitych bojówek, to właśnie jest najciekawszą stroną powieści. Nie jest to książka idealna, choć na pewno wciągająca. Napisana prawie dziesięć lat temu zachowuje świeżość, szczególnie w świetle „rozkwitu” światowego terroryzmu.
To wizja anarchistycznej rewolucji, destabilizacji świata poprzez dobrze zaplanowane akcje medialne, propagandowe i terrorystyczne. Destabilizacji mającej na celu skompromitowanie i odsunięcie od władzy polityków, paraliż organów państwa, przejęcie władzy. W imię walki o osobistą wolność człowieka, zniszczenie korupcji, usunięcie z życia publicznego karierowiczów i cwaniaków. Przeciwko planistom tej akcji staje grupka ludzi związanych z tajnymi służbami trzech krajów: Wielkiej Brytanii, Niemiec i USA. Akcja powieści jest wartka. Na początku pada sporo nazwisk, pomieszanych jest kilka wątków, co może utrudniać zrozumienie treści. Potem sytuacja się klaruje. Pewne wątki w książce są niedopracowane, pojawiają się i... nie kończą, jak akcja przeciwko mediom koordynowana przez Sama Wheelera. Większość postaci jest raczej schematyczna i psychologicznie płaska. Wyróżnia się sylwetka profesora Rosena, człowieka o tragicznej przeszłości, złożonego i niejednoznacznego w ocenie. Także główny bohater Mason jest
postacią w miarę ciekawą.
Niektóre elementy powieści budzą zastrzeżenia, dajmy na to gadulstwo agentów służb specjalnych, możliwość bezproblemowej wielomiesięcznej działalności dużej międzynarodowej tajnej organizacji spiskowej czy mieszanie dziwnej bezradności służb specjalnych z ich wszechmocnością. Lekko irytujące jest używanie w książce tłumaczenia skrótu NSA jako PBA (Państwowa Agencja Bezpieczeństwa). Dziwi to tym bardziej, że skróty CIA, FBI czy SIS nie są tłumaczone na język polski. W sposób zagmatwany podawane są informacje dotyczące technik kryptograficznych i użycia kodów przez organizację KAOS. W końcu okazuje się, że superkod to zmodyfikowany algorytm używany w ogólnodostępnym programie szyfrującym PGP.
A więc warto przeczytać czy nie?! Warto jeśli ktoś lubi książki o działaniach tajnych służb, które nie poprzestają na wartkiej akcji i nieprawdopodobnych przypadkach dzielnych agentów. Które nakreślają szersze tło zdarzeń i ukazują szereg elementów rzeczywistości mogących budzić uzasadniony niepokój. Które mówią o trudnych osobistych wyborach, dylematach i rozterkach, które dotyczą każdego człowieka.