Trwa ładowanie...

Kalibabka, historia odrażająca. Dlaczego dla ludzi był bohaterem i bożyszczem?

Był oskarżany o maltretowanie kobiet, gwałty i zmuszanie do intymnych sesji zdjęciowych. Miał je bić i poniżać. Klasyfikować na grzały i kocmołuchy. To dlaczego tak wiele Polek wysyłało mu listy miłosne? O tym w najnowszej książce "Kalibabka. Historia największego uwodziciela PRL" pisze Wiktor Krajewski.

Kalibabka był bohaterem zbiorowych marzeń. A jaki był naprawdę?Kalibabka był bohaterem zbiorowych marzeń. A jaki był naprawdę?Źródło: Materiały prasowe
d2olihw
d2olihw

Kobiety nie przebierały w słowach. Odważnie dzieliły się swoimi fantazjami erotycznymi. W listach pisały Kalibabce na przykład tak: "Jestem dziewczyną w Twoim typie. Mam 15 lat, ładne blond włosy, niebieskie oczy, piękną figurę, a najważniejsze: jestem cnotliwa i będę nią nadal, jeżeli taka tylko będzie twoja wola. Nie wiem dlaczego, ale bardzo cię kocham za to, że jesteś".

Były też próby poetyckie: "Całowałeś moje usta, całowałeś moje piersi, cały byłeś we mnie/ O Kalibabko! Możesz mnie bić, możesz kraść, byleś kochał/ O Kalibabko! W nijakości mojego życia, w nudzie lat i dni byłeś jedynym jasnym promieniem".

Albo: "W pierwszej chwili był to szok, przerażenie, a jednocześnie podziw. Tak, podziw dla Pana. Że tak umiejętnie i do tego stopnia potrafił Pan wykorzystać naiwność małych idiotek. Jestem dziewczyną, ale nie zawsze staję po stronie płci pięknej. Do pewnego momentu czułam, że rozumiem cel takiego Pana postępowania. Nauczył Pan smarkule moresu, bo nie powinny pchać się do samochodu z obcym mężczyzną. (…) Ale jednego nie jestem w stanie zrozumieć. Po jaką cholerę łamał Pan życie czternastoletniej dziewczynie, bezceremonialnie ją gwałcąc?".

W akcie oskarżenia z marca 1983 r. Jerzemu Julianowi Kalibabce przedstawiono 160 zarzutów. Kradzieże, włamania, oszustwa, wyłudzenia, uwodzenie nieletnich, pobicia i gwałty. Przyznał się do większości zarzucanych mu przestępstw, z wyjątkiem gwałtów, którym stanowczo zaprzeczał. Dlaczego facet, który groził nastolatkom, przymuszał je do pozowania do pornograficznych zdjęć, okradał je i ich rodziny, maltretował i poniżał setki kobiet, stał się bohaterem zbiorowych marzeń Polaków w czasie PRL-u?

d2olihw

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Przestępstwa seksualne w show-biznesie. Przykładów nie brakuje

Albo się pokochamy, albo pornografia

Kalibabka jeszcze za życia stał się legendą. Kobiety pisały do niego setki, jeśli nie tysiące listów, nawet gdy już siedział za kratami. Lekturę miłosnych zwierzeń ułatwiali mu klawisze, którzy, będąc pod wrażeniem Kalibabki, przemycali mu do celi listy fanek. Będąc pod wrażeniem – podkreślmy - przestępcy.

Paranoja? Absurd? Za legendę Kalibabki zabrał się Wiktor Krajewski, przekopując się przez telewizyjne archiwa i docierając do osób, które znały Kalibabkę, pisały o nim reportaże, uczestniczyły w jakiś sposób w śledztwie przeciwko niemu. Krajewski wykonał gigantyczną pracę, odzierając historię Kalibabki z mitów i próbując odnaleźć pokrzywdzone przez niego kobiety, ale przede wszystkim zrozumieć, na czym polegał jego fenomen i dlaczego jego urokowi uległo tak wiele Polaków. Zaczyna od Dziwnowa, w którym mieszkał oszust. Próbuje dotrzeć do rodziny, ale ta – zero zaskoczenia – nie chce rozmawiać o Kalibabce. Krajewski epizod po epizodzie przedstawia życie przestępcy, który z każdym rokiem stawał się coraz bardziej zuchwały.

d2olihw

I o ile historie o tym, jak potrafił uwodzić kobiety i żyć na ich koszt w nadmorskich kurortach, mogły na kimś robić wrażenie, tak późniejsze włamy, kradzieże, maltretowanie i w końcu gwałcenie kobiet są odrażające. W książce Krajewskiego nie brakuje historii o tym, jak Kalibabka traktował dziewczyny.

Jest o tym, jak jedną zabrał do lasu, wyciągnął spod kurtki nóż i dał ultimatum. Albo zostanie z nim, albo wyjedzie z pociętą twarzą lub obciętym uchem. Gdy innego dnia ta sama dziewczyna chciała od niego uciec, pociął jej wszystkie rzeczy. Tak, że nic nie miała. "Bluzkę pociął na kawałki, zdjął, zakneblował usta, puścił magnetofon na cały regulator i wtedy ją tam okładał odpowiednio. (…) Za chwilę wyszli z pokoju, bo była cała pokrwawiona, on ją już mył w łazience, a z łazienki wyszli szczęśliwi, jak gdyby nigdy nic nie było" – przywołuje wspomnienie jednego ze świadków.

d2olihw

Jest i o tym, jak Kalibabka robił nieletnim dziewczynom pornograficzne zdjęcia: "Gdy dziewczyna już myślała, że to koniec fotografowania, Tulipan kazał jej się rozebrać i zagroził, że jeżeli go nie posłucha, to zrobią jej zastrzyk i zostawią nieprzytomną w lesie. Po skończonej 'sesji' pozostawili rozebraną dziewczynę tam, gdzie stała, i zagrozili, że gdyby komuś o tym powiedziała, to jej zdjęcia porno zawisną na każdym słupie w Chełmży".

Jego była "dziewczyna", Basia, wspomina: - W czasie robienia zdjęć kazano mi się uśmiechać. Jak skończyli, on zwrócił się do mnie – "albo się pokochamy, albo pornografia".

screen z programu dokumentalnego TLC "Jerzy Kalibabka - Seks bez tajemnic" YouTube
Screen z programu dokumentalnego TLC "Jerzy Kalibabka - Seks bez tajemnic"Źródło: YouTube

Grzały, kocmołuchy i panie Kalibabki

Nie tylko wymuszał na dziewczynach pornograficzne sesje. W "Kalibabka. Historia największego uwodziciela PRL" Krajewski opisuje, jak oszust wykorzystywał seks do kontrolowania kobiet. I jak je klasyfikował. Dzielił je na dwa główne podgatunki: grzały i kocmołuchy. Grzały zwabiały inne młode kobiety w ramiona oszusta, by te zaspokajały jego potrzeby seksualne. Były takim dowodem, że skoro Kalibabka otacza się lojalnymi kobietami, to nic im nie grozi. Trochę jak w przypadku Simona Levieva, słynnego w ostatnich latach oszusta z Tindera, który mając przy sobie piękne kobiety, uspokajał tym samym inne przyszłe ofiary.

d2olihw

Kocmołuchy dla Kalibabki były zaś służącymi. Miały dbać o porządek wokół Kalibabki, gotować, czyścić buty. Pisały jego pamiętniki. Miały być młode, ładne, modnie ubrane i bezgranicznie zakochane w pracodawcy. Była jeszcze pozycja "pani", która znajdowała się wyżej w hierarchii.

"Dla Jerzego nie istniał podział ról w związku. Czasem dla zasady spuszczał swojej pani łomot i poniżał ją, aby wybić jej z głowy myślenie, że ta może sobie pozwolić na wszystko" – pisze Krajewski.

Zdaniem psychologów wypowiadających się w książce Kalibabka miał wiele z psychopaty. Stworzył sobie wizerunek skrajnie inny od tego, który w teorii narzucało mu szare życie czasów PRL-u. Z rybaka z małej nadmorskiej miejscowości stał się kimś na kształt Don Juana.

d2olihw

Za działalność w latach 1977-1982 sąd w Nowym Sączu postawił mu zarzuty popełnienia 103 przestępstw na terenie całej Polski. Na liście ofiar Kalibabki było ponad 200 nazwisk. Wartość skradzionych przez niego przedmiotów oszacowano na blisko 15 mln zł. Jeśli chodzi o liczby, ważna była jeszcze jedna: 17 mln. Tyle widzów przed ekrany przyciągał serial "Tulipan", który był fabularyzowaną, upiększoną wersją historii Kalibabki, którą zafascynowane było pół Polski.

Czy dziś włamywacz, oszust i gwałciciel, którego najmłodsza ofiara miała 14 lat, też uważany byłby przez Polaków za bohatera czy bożyszcze? Może się wydawać, że teraz każda książka na temat Kalibabki będzie w pewien sposób podbijaniem mitu Tulipana, romantyzowaniem jego historii. Krajewski zrobił jednak wszystko, by czytający nie miał takiego odczucia. Być może to najlepsze podsumowanie i analiza historii Kalibabki. Opisy przestępstw, tego jak uwodził i owijał sobie wokół palca młode kobiety, jak je zastraszał i zmuszał do lojalności sprawiają, że dostajemy wyważony obraz tego człowieka. Przez to cytaty Kalibabki, takie jak ten poniżej, brzmią dziś po prostu idiotycznie.

Jeszcze przed ogłoszeniem wyroku Kalibabka pytany przez jednego z dziennikarzy o to, do kogo ma pretensje za to, że jest teraz sądzony, powiedział:

d2olihw

- Do ludzi, którzy mnie nie rozumieją. Bo miłość mi wszystko wybaczy. Straciłem przez nią wolność, ale jej nie oskarżam. Nie wiem, jaki dostanę wyrok i ile będę musiał pozostawać w tych marach. Nikt mi jednak nie jest w stanie odebrać moich marzeń. Gdy kładę się w mej celi do snu, to wydaje mi się, że jestem w haremie i mam tę, którą pokażę palcem. Kocham je nadal.

"Kalibabka. Historia największego uwodziciela PRL" Wiktora Krajewskiego ukazała się 22 marca nakładem wydawnictwa Znak Litera Nova.

"Kalibabka. Historia największego uwodziciela PRL" Materiały prasowe
"Kalibabka. Historia największego uwodziciela PRL"Źródło: Materiały prasowe

Magdalena Drozdek, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d2olihw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2olihw

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj