Julian Tuwim - twórca kompletny
Kim był Tuwim? Szkolna wiedza nakaże z pewnością odpowiedzieć krótko i zwięźle - był autorem wielu wyśmienitych i zabawnych wierszy dla dzieci. "Lokomotywa", "Pan Hilary" czy "Słoń Trąbalski" to dzieła, które zapewne każdy kojarzy. Bez wątpienia Julian Tuwim to towarzysz dzieciństwa wielu pokoleń.
Fascynowały go również języki obce i przekłady literackie. Przetłumaczył na język esperanto wiersze Leopolda Staffa, a na język polski poezję rosyjską, niemiecką i francuską. Był jednym z założycieli słynnej grupy poetyckiej ''Skamander''.
Tuwim nie tylko dla dzieci
Kim był Julian Tuwim ? Szkolna wiedza nakaże z pewnością odpowiedzieć krótko i zwięźle - autorem wielu wyśmienitych i zabawnych wierszy dla dzieci. "Lokomotywa" , "Pan Hilary" czy "Słoń Trąbalski" to dzieła, które zapewne każdy kojarzy. Bez wątpienia Julian Tuwim to towarzysz dzieciństwa wielu pokoleń.
Fascynowały go języki obce i przekłady literackie. Przetłumaczył na język esperanto wiersze Leopolda Staffa , a na język polski poezję rosyjską, niemiecką i francuską. Był jednym z założycieli słynnej grupy poetyckiej ''Skamander''. Gdy miał 32 lata, jego utwory znalazły się w programie nauczania szkoły średniej. Życie tego polskiego twórcy nie było jednak w pełni tak radosne i frywolne, jak efekty jego poetyckiego talentu.
Targały nim troski, a jego żydowskie pochodzenie w I połowie XX wieku sprawiło, że ówczesny świat nie był dla niego zbyt łaskawy. Dla "prawdziwych Żydów" był zdrajcą, jego ojczyzną był język polski, a nie Polska. Praktycznie przez całe swoje życie był nieśmiały, skryty i wstydził się swojego wyglądu ze względu na znamię, które posiadał na policzku. Zmagał się z depresją, swoją tożsamością oraz politycznymi sympatiami, które przysparzały mu wrogów.
Edukacja, debiut, pochodzenie
Tuwim urodził się 13 września 1894 roku w Łodzi w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Ojciec poety był urzędnikiem, a matka córką właściciela zakładu drukarskiego. Atmosfera w domu była gęsta, ciężka i praktycznie zawsze napięta. Tajemnica rodzinna, poważne problemy w małżeństwie rodziców? O tym Julian i Irena, jego siostra, nigdy się nie dowiedzieli...
Po rodzicach młody Julian odziedziczył zainteresowanie zagadnieniami humanistycznymi, których nauka szła mu znakomicie. Gorzej było z przedmiotami ścisłymi. Problemy przyszłego poety spowodowały, że musiał spędzić dodatkowy rok w klasie szóstej Męskiego Gimnazjum Rządowego w Łodzi. Jeszcze jako młody chłopak Tuwim korespondował z Leopldem Staffem. To właśnie jego starszy kolega przekonał go, aby pisał, ponieważ ma talent.
Po ukończeniu gimnazjum przyszedł czas na Uniwersytet Warszawski i zgłębianie wiedzy prawniczej oraz filozoficznej. Studia trwały dość krótko, bo jedynie dwa semestry. W międzyczasie pojawił się literacki debiut - autorski utwór "Prośba" został opublikowany w "Kurierze Warszawskim" w 1913 roku. Dzieło zostało podpisane inicjałami St. M. (skrót od imienia i nazwiska Stefanii Marchew, żony poety od 1919 roku). Tuwim błyskawicznie rozgościł się w kulturalnych sferach stolicy - współpracował z pismem "Pro arte et studio", a w 1918 roku założył kabaret "Pikador" i poetycką grupę "Skamander".
Nadszedł nowy Mickiewicz
Należy wiedzieć, że w międzywojennej Warszawie poeci byli rozchwytywani niczym współcześni piosenkarze czy aktorzy. Tuwim był w centrum zainteresowania, a jego wiersze zyskiwały uznanie w kulturalnych kręgach stolicy.
Najpierw pojawił się utwór "Wiosna", który rozpętał burzę wokół młodego poety. Według relacji Ireny Tuwim, z jednej strony chwalono jej brata, a z drugiej zarzucano mu skandaliczny styl oraz chęć burzenia porządku społecznego. "Zdegenerowany pan Tuwim oddziaływa na młode dusze jak najzjadliwsza trucizna" - pisała w 1918 roku prasa po publikacji "Wiosny". Nazywano go "żydowskim pornografem", a z powodu pochodzenia nie przyjęto go do Polskiej Akademii Literatury. Utrzymywano, że jego wiersze "zażydzają" polską literaturę, "cuchną cebulą". Określano go też mianem "gudłajskiego Mickiewicza". Jednak większość czytelników przyjmowała jego dzieła z entuzjazmem.
Wtedy również ukazał się debiutancki tomik poety, zatytułowany "Czyhanie na Boga". Jak pisze jego biograf Mariusz Urbanek: "debiut Tuwima porównywano do debiutu Mickiewicza, a wiersze do malarstwa Cezanne'a". Coraz głośniej zaczęło się mówić, że w Warszawie pojawił się książę poetów.
Więzi z Żydami
"Daleki oczywiście od antysemityzmu, zawsze byłem, jestem i będę przeciwnikiem umundurowanych brodaczy i ich hebrajsko-niemieckiego bigosu oraz tradycyjnego kaleczenia mowy polskiej" - pisał Tuwim.
Miał Żydom przede wszystkim za złe, że mieszkając w Polsce nie czują żadnego związku z tym krajem, a los młodego państwa, które odrodziło się po latach niewoli, jest im całkowicie obojętny.Pisał zresztą o tym językiem używanym zazwyczaj przez antysemitów: "Najwyższy czas panowie obciąć długopołe kaftany i kręcone pejsy, a także nauczyć się szacunku dla języka narodu, śród którego mieszkacie".
Był przekonany, że ma pełne prawo do takiego języka, ponieważ sam jest z pochodzenia Żydem, i próbował powiedzieć innym ludziom - również Żydom - że tak nie można. Poeta dawał jasno do zrozumienia: trzeba albo wyjechać, albo próbować znaleźć swoje miejsce w kraju, w którym się żyje.
Jeśli kabaret by nie istniał, to on by go wymyślił
Wracając do przyjemnych aspektów życia Tuwima, trzeba wiedzieć, że estrada była jego żywiołem .W połowie lat 20. XX wieku Warszawa rozkwitała. Wodewile, nocne kluby, kabarety. ''Paryż Północy'', jak zwykło się niegdyś mówić o polskiej stolicy, przyciągał do siebie kulturalnym blichtrem. W tym wszystkim Tuwim odnalazł się znakomicie.
Niekiedy pojawiają się wręcz głosy, że to on napisał historię międzywojennego kabaretu. Wiadomo na pewno, że postać Tuwima była jego motorem i filarem.Artysta potrafił znakomicie inspirować towarzystwo artystów i określać jego dynamikę.
Praca go pochłaniała. Czasem wręcz pojawiały się głosy, że Tuwim nawet największej szmiry nie potrafi ukryć w swojej szufladzie. Kpiny kpinami, ale publiczność go uwielbiała, a artyści wręcz wyrywali sobie jego utwory.
Złoty okres
W Teatrze ''Qui Pro Quo'', którego Tuwim był główną postacią, ustalił się kanon programu pełen skeczy, przebojów i tanecznych występów, które zawsze dotykały obyczajowości i aktualnej sytuacji politycznej. Scena cieszyła się gigantyczną popularnością, dzięki której już na początku lat 20. inne kabarety znikały z mapy Warszawy.
Artysta zarabiał fortunę, a Tadeusz Boy-Żeleński zachwycał się: "Cóż za bajeczny temperament u tego człowieka, aby tak od niechcenia lewą ręką rzucać owe drobiazgi, od których sala trzęsie się ze śmiechu".
Powodzenie i wielkie słabości
Julian Tuwim podobno mówił paniom z towarzystwa "żałuję, że nie poznałem pani dwadzieścia kilo wcześniej", jednak mimo to był uwielbiany przez płeć przeciwną. Sam jednak prezentował dość skrytą postawę ze względu na wspominane znamię na policzku. To właśnie z powodu tego defektu poeta często był poddenerwowany i zestresowany. Współcześni uważali go jednak za człowieka przystojnego.
Irena Krzywicka przedstawiała go jako intrygującego południowca. Zachwycała się też rozmowami z Tuwimem, które bardzo szybko nabierały "fantastycznego charakteru".
Wierze w siebie nie sprzyjała też silna agorafobia spowodowana antysemickimi atakami ze strony prawicowej prasy. Artysta próbował to lekceważyć, ale pod koniec lat 30. zaczął doświadczać stanów lękowych. Nie wychodził z domu, a okna miał zakryte kotarami.
Pod koniec życia poruszał się po stolicy jedynie taksówką, a jeśli musiał gdzieś wyjść, to robił to w towarzystwie żony.
Wojna, czyli koniec pewnej epoki
Po wybuchu II wojny światowej Tuwimowie przez Rumunię, Jugosławię oraz Włochy przedostali się do Francji, skąd najpierw udali się do Rio de Janeiro, a następnie do Nowego Jorku. Na emigracji powstał poemat "Kwiaty polskie" oraz nastąpiło zerwanie Tuwima z dawnymi przyjaciółmi Skamandrytami - Janem Lechoniem i Kazimierzem Wierzyńskim. Nie mogli oni zaakceptować, że Tuwim godzi się na socjalistyczną wizję Polski.
Dopiero po dramacie Holokaustu Tuwim poczuł solidarność z Żydami. Tekst "My, Żydzi polscy" napisał, przebywając na emigracji i opublikował go latem 1944 roku w londyńskim miesięczniku "Nowa Polska". Starał się w nim wyjaśnić Żydom, dlaczego czuje się Polakiem, a Polakom - dlaczego czuje się Żydem.
- Jestem Polakiem, bo tak mi się podoba. To moja ściśle prywatna sprawa, z której nikomu nie mam zamiaru zdawać relacji, ani wyjaśniać jej, tłumaczyć, uzasadniać. (...) Gdyby jednak przyszło do uzasadniania swej narodowości, a raczej narodowego poczucia, to jestem Polakiem dla najprostszych, niemal prymitywnych powodów, przeważnie racjonalnych, częściowo irracjonalnych, ale bez "mistycznej" przyprawy. Być Polakiem - to ani zaszczyt, ani chluba, ani przywilej" - pisał poeta.
Z władzą zawsze było mu po drodze?
Natomiast to, co Tuwim stworzył po 1946 roku w Polsce, to pewnego rodzaju efekt "cyrografu z diabłem". Jeszcze w latach 40. tak bardzo ufał komunistom, że interweniując u Bieruta, ocalił życie żołnierza Narodowych Sił Zbrojnych, Jerzego Kozarzewskiego. Komunistyczne władze uznały ściągnięcie poety do kraju za wielki sukces, Tuwim dostał do dyspozycji willę w Aninie, samochód z kierowcą, bywał na balach, benefisach czy audiencjach.
Potem jednak władza zaczęła stawiać poecie wymagania, znacznie wykraczające poza to, co mógł i chciał im dać. Obawiał się aresztowania, marginalizacji. Okazało się, że musi czekać kilka lat na wydanie "Kwiatów polskich" , że "Bal w operze" nie może się ukazać, a jego wiersze mogą trafić jedynie do szuflady.
Nie mógł się odnaleźć w nowej rzeczywistości
W czasie wojny miał wyrzuty sumienia, że nie jest ze swoim mordowanym narodem, że nie uczestniczy w walce. Brak rodziny, oparcia i coraz głębsza depresja sprawiły, że temperament satyryczny poety nigdy ponownie się nie odrodził.
Gdy powrócił do kraju w 1946 roku, nie był w stanie znaleźć dla siebie miejsca w nowej rzeczywistości. Z jednej strony władza zapewniała mu wszystko, ale z drugiej był w jej rękach elementem legitymizacji. Jak słusznie zauważył biograf poety Mariusz Urbanek: "Serwilizm znacznie łatwiej wybacza się twórcom nieutalentowanym".
Do końca błyskotliwy
Gdy 27 grudnia 1953 roku zasłabł w zakopiańskim pensjonacie, zdołał jeszcze zapisać swoje ostatnie słowa: "Dla oszczędności zgaście światło wiekuiste, gdyby kiedyś miało mi zaświecić". Dla jednych była to swoista kpina nawiązująca do wiecznych niedoborów elektryczności w gospodarce socjalistycznej, a dla innych nawiązanie do utworu "Wiersz", który traktował o przemijaniu.
Po śmierci poety Lechoń napisał: "Niech Ci lekką będzie, Julku, ta ziemia polska, którąś tak źle, tak głupio, ale naprawdę kochał".
Aktualny jak zawsze
Nazywano go księciem poetów, debiut porównywano do debiutu Adama Mickiewicza, a dzieło jego życia ''Kwiaty polskie'' zestawiano z ''Panem Tadeuszem''.Napisał wiele wierszy i piosenek, które przeszły do legendy: ''Miłość ci wszystko wybaczy'' śpiewaną przez Hankę Ordonównę, ''Grande Valse Brillante'' w wykonaniu Ewy Demarczyk, ''Wspomnienie z muzyką'' Czesława Niemena. Jego ''Ptasie radio'' i ''Lokomotywa'' do dziś nie mają sobie równych w polskiej literaturze dziecięcej. Szkoda tylko, że warszawski kabaret literacki i rewia nie odrodziły się po wojnie ani po przemianach 1989 roku..
Postać Tuwima bez wątpienia jest barwna. Artysta dzięki swoim opiniom i twórczości wpisał się na stałe w nie zawsze jednoznaczną historię kraju.* Najważniejsze jednak, że pozostawił po sobie ponadczasowe dzieła, które zaskakują aktualnością, prowokują uśmiech, jednocześnie zachęcając do refleksji.*
Łukasz Szulc / ksiazki.wp.pl