Trwa ładowanie...
recenzja
12-01-2016 21:54

Jeszcze więcej pytań

Jeszcze więcej pytańŹródło: "__wlasne
d2rjq05
d2rjq05

Drugi tom serii „Avengers”, która wpisuje się w cykl wydawniczy Marvel Now, to kolejny pokaz talentu scenarzysty Jonathana Hickmana. Talentu do wymyślania kosmicznie zakręconych teorii o multiwersum, niszczeniu wszechświatów, superstrumieniach etc. „Ostatnie Białe Zdarzenie” to typowy komiks, który albo się kocha, albo nienawidzi. A wszystko zależy od tego, czy damy się porwać wyobraźni Hickmana, czy po kilku stronach zaczniemy łapać się za głowę.

„Ostatnie Białe Zdarzenie” domyka wątek rozpoczęty w „Świecie Avengers” (Egmont, 2015), a jednocześnie opowiada dwie kolejne historie, które na pierwszy rzut oka łączy jedynie zespół okładkowych superbohaterów. Pierwsza opowieść kręci się wokół kolejnego kosmicznego zagrożenia, które oznacza zagładę Ziemi 616 i wynikającego z tej sytuacji pojawienia się Starbranda – potężnej mocy, która trafia w ręce ziemskiego nastolatka. Zagubiony chłopak, otoczony przez drużynę Avengers, dowiaduje się, że Starbrand to swoisty system obronny, który jest w stanie ocalić świat przed anihilacją. Nie wszystko idzie jednak po myśli Kapitana Ameryki i spółki, którzy chcą kontrolować chłopaka. Nastolatek w mgnieniu oka zmienia się ze szkolnego popychadła w potencjalnego obrońcę Ziemi, by w następnej kolejności stać się śmiertelnym zagrożeniem dla Avangers.

Kolejne dwa epizody skupiają się na kanadyjskiej supergrupie Omega Flight (historia z mocnym finałem) i pewnej misji szpiegowskiej w Hongkongu (która rodzi jeszcze więcej pytań), i początkowo trudno spiąć cały album logiczną klamrą. Trzeba jednak pamiętać, że to scenariusz Jonathana Hickmana. Autora, który prowadzi dwie serie o Avengers (vide „New Avengers: Wszystko umiera” ), bazując na wspólnych pomysłach i poruszając się w tematyce równoległych wszechświatów, superstrumieni, starożytnych budowniczych itd. W jego komiksach nie ma łatwych odpowiedzi. Historie są trudne w odbiorze i wymagające nie ze względu na ciężar podejmowanych tematów, ale ze względu na narrację. Mnogość postaci, teorii, które do pełnego zrozumienia wymagają uważnego śledzenia wszystkich zeszytów podpisanych przez Hickmana.

Historia rozwija się bardzo powoli – strony są przeładowane treścią, a sceny akcji, których co prawda nie brakuje, są jedynie tłem, dodatkiem. Drugi tom „Avengers” z Marvel Now w dalszym ciągu trzeba traktować jak wprowadzenie i pozostaje mieć nadzieję, że im dalej w las, tym całość będzie się stawała bardziej wyrazista. „Ostatnie Białe Zdarzenie” stawia kolejne pytania, kreśli miałką postać Starbranda, w której drzemie ogromny potencjał, mnoży drugoplanowe postacie. Komiks zupełnie nie broni się jako samodzielny album, a nawet w komplecie ze „Światem Avengers” nie wydaje się być atrakcyjny dla przeciętnego zjadacza superbohaterszczyzny.

Po lekturze „Ostatniego Białego Zdarzenia” pozostaje mieć nadzieję na sensowne rozwinięcie i połączenie obecnych wątków w kolejnych albumach, albo po prostu dać sobie spokój ze stylem Hickmana, który dużo mówi, ale niczego nie obiecuje.

d2rjq05
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2rjq05