"Jeszcze pożałujesz, utopimy cię w rzece". Czego nie znalazła w swojej teczce Herta Mueller?
Nie mogła się zabić, bo nie chciała wyręczać agentów w brudnej robocie
"Jeszcze pożałujesz, utopimy cię w rzece". Czego nie znalazła w swojej teczce Herta Mueller?
Zanim w 2009 roku Herta Mueller została uhonorowana literackim Noblem przez lata była prześladowana przez służby bezpieczeństwa w komunistycznej Rumunii (Securitate), a także później, gdy wyemigrowała do Niemiec. Agenci wielokrotnie ją przesłuchiwali, zakładali podsłuchy w jej mieszkaniu i w domach przyjaciół, obrażali i upokarzali, fałszywie oskarżali (np. o to, że uprawiała seks z ośmioma Arabami), organizowali akcje w prasie czy kompromitowali w kolejnych miejscach pracy.
Jak sama przyznała, nie popełniła wtedy samobójstwa tylko dlatego, że marzyli o tym jej oprawcy. Po latach Mueller zapoznała się ze stosami dokumentów i donosów znalezionych w swojej teczce w archiwach służb bezpieczeństwa. Co tam znalazła? Kto na nią donosił? Co stało się z brakującymi aktami i informacjami o prześladowaniach? Dlaczego, gdy odmówiła współpracy, i tak uznano ją za szpicla? Czy jej najbliższa przyjaciółka została nasłana przez agentów, a ich przyjaźń była sztucznym tworem służb?
Na te i na wiele innych pytań wybitna pisarka odpowiada w tomie "Nadal ten sam śnieg i nadal ten sam wujek" (Wyd. Czarne), z którego cytujemy najmocniejsze fragmenty. Na kolejnych stronach piszemy także o życiu Mueller , jej rodzicach (ojciec służył w SS, a matkę zesłano do obozu), dzieciństwie i karierze literackiej.