"Jesteś idolem. Wielbi cię tłum". Historia tylko dla dorosłych
Do napisania dobrego wywiadu potrzeba ciekawego bohatera i inteligentnego dziennikarza. W przypadku książki "Jan Borysewicz. Mniej obcy", która dostępna jest w formie audiobooka w serwisie Audioteka.pl, oba te warunki zostały spełnione. Marcin Prokop w szczerej rozmowie przedstawił polską gwiazdę rocka z każdej możliwej strony. Artystyczna wielkość i sława przeplatają się z ekscesami i rodzinnymi problemami.
Dla fanów Jana Borysewicza i zespołu Lady Pank, dla miłośników polskiego rocka, a także osób interesujących się dobrą i szczerą biografią, książka "Jan Borysewicz. Mniej obcy" powinna być pozycją obowiązkową. Jest to bowiem bardzo udana opowieść o życiu nieprzeciętnego artysty, skomplikowanego człowieka z pełnym bagażem wad i zalet, oraz o muzyce i zmieniającej się na przestrzeni ostatnich lat Polsce.
Można jedynie mieć wątpliwość, czy historia Jana Borysewicza, idola, którego wielbił tłum, jest odpowiednią lekturą dla młodych ludzi. Szczerość gwiazdy rocka momentami bywa bowiem wielce niepedagogiczna. "Kiedy pierwszy raz piłem whisky, to dwa tygodnie wymiotowałem. A potem tak się rozsmakowałem, że piłem jak kompot. I nie żałuję tego, bo przeżyłem piękne balangi, wspaniałe chwile" – uważa gitarzysta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Audiobooki, od których się nie oderwiecie. Masa superprodukcji
Czy do takich wspaniałych chwil Borysewicz zalicza wydarzenia z 1 czerwca 1986 r., kiedy to podczas koncertu z okazji Dnia Dziecka zorganizowanego na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, "pokazał dzieciom przyrodzenie"? Chyba tak. Przewrotnie i z perspektywy czasu, ale tak.
"Mam w sobie pewną wdzięczność, że do tego wszystkiego doszło. Bo ten moment we Wrocławiu podziałał na mnie jak hamulec bezpieczeństwa. Jakby ktoś pociągnął za niego w ostatnim momencie, żebym nie zajechał za daleko" – przyznaje Borysewicz. Jednak kilka godzin po kompromitującym występie, gdy wytrzeźwiał i został zwolniony z aresztu, ze wstydu chciał popełnić samobójstwo.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"Stanąłem w bramie, oblałem się benzyną z kanistra i chciałem się podpalić. Naprawdę. Potem pomyślałem, że mój brat popełnił samobójstwo i rzuciłem zapalniczkę. Dwa samobójstwa w jednym domu to za dużo. Myślę, że w pewnym sensie Andrzej uratował mi wtedy życie". Andrzej był starszym bratem Jana Borysewicza. Nauczył go grać na gitarze.
Liderowi Lady Pank z trudem przychodzi opowiadanie o dramatycznych wydarzeniach związanych z bratem. Mimo że minęło kilkadziesiąt lat od jego śmierci, wspomnienia wciąż wiążą się z dużym bólem. "Kiedy o nim mówisz, szklą ci się oczy" – zauważa Prokop w książce "Jan Borysewicz. Mniej obcy", dostępnej w formie audiobooka w serwisie Audioteka.pl.
Wracając do niesławnego koncertu, w wywiadzie Jan Borysewicz szczegółowo opisuje wydarzenia z dnia 1 czerwca 1986 r. Trochę stara się tłumaczyć. Twierdzi: "Nie jest prawdą, jak o tym pisali, że ‘pokazałem dzieciom przyrodzenie’". Jego wulgarny czyn skierowany był do grupy "bardzo agresywnych kolesi" pod sceną, którzy pokazywali mu środkowy palec. Borysewicz wyjaśnia, ale nie uchyla się od odpowiedzialności. Szczerze opowiada o tym, co działo się przed koncertem z okazji Dnia Dziecka.
"U mnie chyba od tygodnia trwała balanga. Na koncert dojechaliśmy już wszyscy wstawieni i przez całą drogę było dalsze picie. W hotelu (…) chwilę później już siedzieliśmy w restauracji, przy barku, więc cały czas ta maszyna balangowa działała. I w takim stanie, ledwie trzymając pion, ruszyliśmy na koncert do mojej dzielnicy zresztą. Wyszliśmy na scenę w stanie kompletnego braku kontaktu z rzeczywistością" – wspomina Borysewicz.
W polskim show-biznesie nie było wcześniej większego skandalu. W gazetach i w telewizji nagłośnione zostało obsceniczne zachowanie gitarzysty, ale doszło jeszcze do bójki z milicją, która wywołała panikę wśród widowni.
Konkluzja Jana Borysewicza dotycząca potężnego pijaństwa, sekscesów czy burd jest rozbrajająco szczera i raczej nie nadaje się do powtarzania młodym ludziom, marzącym o muzycznej karierze: "Przez te wszystkie lata balansowaliśmy na krawędzi i naprawdę to się mogło źle skończyć. Skończyło się jednym zawałem i bolącym biodrem, więc uważam, że wziąłem się w garść w odpowiednim czasie. To, co chciałem zrobić w swoim życiu, to przejść rock’n’rollowe szaleństwo. I wyszedłem z tego w zasadzie bez szwanku". Dlatego słowa przestrogi adresowane do młodych ludzi, które znajdziemy pod koniec całego wywiadu, wydają się być ciut sprzeczne z treścią książki.
Książka "Jan Borysewicz. Mniej obcy", dostępna w formie audiobooka w serwisie Audioteka.pl, to oczywiście także wspaniała opowieść o stricte muzycznej karierze Borysewicza, począwszy od pierwszych występów w zespole Nurt (1972), poprzez Apokalipsę (1975-1977), Budkę Suflera (1978-1981), współpracę z Izabellą Trojanowską (1981), w czasie której nagrał utwór "Mała Lady Punk" i założenie w 1981 r. Lady Pank.
Dzięki dociekliwym pytaniom Prokopa, możemy bardzo dokładnie poznać okoliczności powstania legendarnego zespołu. Dużo dowiemy się o kulisach odejścia Borysewicza z Budki Suflera, roli, jaką w tym procesie odegrał Andrzej Mogielnicki, czy też początkowej niechęci gitarzysty do Janusza Panasewicza, który "przyjechał z Olecka, mazurzył i zaciągał, jak cholera".
W tle tej rozmowy przewija się fascynujący portret dawnej Polski z wieloma ciekawymi postaciami. Borysewicz spotkał na swej drodze na przykład ojca Wojciecha Cejrowskiego, Stanisława, który jako jeden z pierwszych poznał się na muzyce Lady Pank.
Na pytanie, jak obecnie wygląda życie blisko 70-letniego rockendrolowca, Jan Borysewicz odpowiedział: "Gramy koncerty po dwie godziny, czyli dłużej niż kiedykolwiek. Nie potrzebuję niczego w siebie wlewać ani niczego wąchać. I to jest fantastyczne. To jest wolność, to jest moje życie, ja mogę decydować, co z nim robię". Najpierw jednak musiał przeżyć "rock’n’rollowe szaleństwo".
GDZIE SZUKAĆ POMOCY?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.