Janusz Głowacki: nigdy nie moralizował i był dobrym człowiekiem. "Jego sztuki są głęboko chrześcijańskie"
- Wiele pisano o ironii Głowackiego, za mało – o tonacji współczucia wobec bliźniego w jego twórczości. Jego sztuki są głęboko chrześcijańskie – mówił ks. Andrzej Luter podczas niedzielnej mszy św. w intencji Janusza Głowackiego, odprawionej w Kościele Środowisk Twórczych w Warszawie.
Pogrzeb odbędzie się w poniedziałek 11 września o godz. 12.00 na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Uroczystości odbędą się niedaleko od bramy głównej cmentarza. Głowacki zostanie pochowany w Alei Zasłużonych obok grobów m.in. prof. Leszka Kołakowskiego, prof. Bronisława Geremka i Jacka Kuronia.
Na niedzielnej mszy zmarłego pisarza żegnali m.in. prezydent Bronisław Komorowski, Eustachy Rylski, Borys Szyc, Tomasz Jastrun, Adam Michnik, Anda Rottenberg.
Ks. Andrzej Luter, który przyjaźnił się ze zmarłym pisarzem, powiedział w kazaniu, że dzięki Januszowi Głowackiemu "doczesność była lepsza, oryginalniejsza, dowcipniejsza, mądrzejsza, czasami weselsza". - Można z nim było z nim pogadać, mówiąc slangiem kościelnym "ubogacić się" jego słowem, ale można też było wspólnie posiedzieć przy stoliku w Czytelniku i mądrze pomilczeć – dodał.
- Janusz był dobrym człowiekiem. Przede wszystkim dobrym. (...) Nigdy nie moralizował. Patrzył tylko z wielką przenikliwością na świat i człowieka. Wiele pisano o ironii Janusza, niewiele zaś o tonacji współczucia i pochylenia się nad losem bliźniego współobecnej w jego twórczości na zasadzie paradoksu z ironią, nawet szyderstwem. Jego pisarstwo przenosi nas w przestrzeń miłosierdzia – mówił ks. Luter podkreślając, że sztuki Głowackiego "są bardzo chrześcijańskie".
Janusz Głowacki urodził się 13 września 1938 roku w Poznaniu. Zaczynał jako prozaik, przez wiele lat uprawiał felietonistykę, pisywał scenariusze filmowe. Choć w każdej z tych dyscyplin osiągnął sukcesy, prawdziwą sławę i międzynarodowe laury zdobył jako dramaturg.
W grudniu 1981 roku wyjechał do Anglii na premierę swojej sztuki "Kopciuch". Tam zastał go stan wojenny. Wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie powstały jego dramaty, m.in. "Polowanie na karaluchy", "Antygona w Nowym Jorku" i "Czwarta siostra".
Autor takich tomów prozy jak: "Ostatni cieć" (2001), "Z głowy" (2004), "Jak być kochanym" (2005), "Good night Dżerzi" (2010) i "Przyszłem czyli jak pisałem scenariusz o Lechu Wałęsie dla Andrzeja Wajdy" (2013). Pisarz zmarł 19 sierpnia w Egipcie w wieku 79 lat.