Jak człowiek raz uwolni demony we własnej głowie, one przejmą nad nim kontrolę
Ich profile psychologiczne zdumiewały najlepszych psychologów i psychiatrów świata. Jeden z nich opisał żołnierzy Dominance Rain jako pomysłowych, niekonwencjonalnie myślących, łączących brak litości z wrodzoną zdolnością doskonałego funkcjonowania w stresie.
Jedna z tych cudownych „maszyn do zabijania”, gwiazda jednostki Dominance Rain, genialna, znająca co najmniej dwa języki, potrafiąca nosić cywilne ciuchy (zadziwiająca zdolność adaptacji) rusza w drogę. Własną drogę - aleję usłaną trupami. Ci, co giną, nie mają z pewnością takich zdumiewających profili psychologicznych. Na ogół nie są wyszkoleni za spore pieniądze państwa (czyli współobywateli). Nie są aż tacy wspaniali i niekonwencjonalni. Ich podstawową winą jest to, że stają przypadkiem na drodze żołnierza doskonałego, który ma swoje małe problemy. A w tej sytuacji nie liczy się ich życie, plany, smutki, radości, emocje, myśli. Człowiek o nieprzeciętnym umyśle skręci im kark lub strzeli w głowę po to, żeby zabrać ich samochód, zdobyć trochę forsy lub zlikwidować potencjalnego świadka. Nie odczuwając przy tym większych emocji, niż przy przeglądaniu porannej prasy. Można podziwiać super-żołnierzy, ale czy chcielibyśmy stanąć przypadkiem na ich niezwykłej drodze?
Jest to powieść o pościgu za wyborowym żołnierzem, banitą i mordercą. Przez lata służąc ojczyźnie ukrywa swoje niemiłe „słabostki”, a gdy wychodzą one na jaw i grozi mu więzienie ucieka pozostawiając za sobą stosy trupów. Ani fabuła, ani akcja nie wykraczają tu poza przeciętność. Kilka równoległych wątków nie jest niczym zaskakującym. Jest to typowy produkt stworzony według przepisu na thriller (bo raczej nie na sukces): niesamowici agenci (ponadprzeciętni, ciała z żelaza, inteligentni itp.), seks i perwersja (ważne są szczegóły: im więcej, tym lepiej), ludzie o trudnych charakterach (ciężkie dzieciństwo, niełatwa młodość, narastający gniew, frustracja), przyciężkawy język ludzi na służbie (specyficzne poczucie humoru, jak uderzenie teflonową patelnią w głowę), przemoc, zachwyt nad parametrami technicznymi broni, elementy psychologii (literackiej i ludowej). Schematy. Wszystko razem ani specjalnie pociągające, ani zniewalająco słabe. Znane i przyprawione typowym zestawem najlepszych (według
reklam) składników.
Plusy?! Wbrew pozorom jakieś są. Kawałek prawdy o superagentach - osobowościach często psychopatycznych, a na pewno egoistycznych i egocentrycznych. W tej służbie dobiera się ludzi tak, żeby bez mrugnięcia okiem wykonywali rozmaite, często niezbyt „czyste” rozkazy. Ich profil psychologiczny zawiera więc te elementy, o których lepiej oficjalnie nie mówić. Zachwyceni sobą i zabawkami, które są im dane do rąk wyruszają z poczuciem misji przed siebie. Liczą się tylko oni - wspaniali, wyszkoleni, najlepsi. Innymi można pogardzać. Inni służą zaspokojeniu potrzeb „nadludzi”. Ciekawie jest poruszony problem „czarnej owieczki” opuszczającej, lub jak kto woli zdradzającej stado.
Problem z którym prawdopodobnie stykają się służby specjalne na całym świecie, ale który jest wyciszany. Większość żołnierzy zawodowych, a więc także tych z jednostek specjalnych, dobrze czuje się w pracy. Mają problemy w funkcjonowaniu w świecie cywilów, gdzie nie obowiązują rozkazy, zadania do wykonania, hierarchia, regulaminy, poczucie władzy. Może to z faktu tego nieprzystosowania społecznego biorą się przeciekające czasami do mediów informacje o byłych antyterrorystach na żołdzie mafii?! Każdy chce się czuć doceniany, ważny, podziwiany za to, co robi. A jeśli jego pracą i hobby jest walka i zabijanie?!
Książka ma kategoryczny tytuł Bez wyboru. Na szczęście czytelnicy mają wybór. Mogą nie czytać książki. Zacząć czytać i odłożyć. Czytać wielokrotnie z wypiekami na twarzy. Uważam, że jest wiele dużo lepszych książek z tego gatunku. Jeśli ktoś ma jednak dużo wolnego czasu i nie ma wygórowanych wymagań - można przeczytać. To kwestia gustu i wyboru. Tak jak w przypadku podejścia do życia występującej w powieści policjantki Niny:
_ Poćwiczyłam, opaliłam się, poczytałam, a nawet pobzykałam. W sumie całkiem przyjemny urlop._