Ja, My, Oni. Teresa Torańska w rozmowie z Małgorzatą Purzyńską

Obraz
Źródło zdjęć: © "__wlasne
„Ja, My, Oni” - Teresa Torańska w rozmowie z Małgorzata Purzyńską
- fragmenty książki

Ze wstępu Mariusza Szczygła

Teresa nie miała żadnego lęku przez postaciami, które budzą respekt. Nigdy nie rozmawiała na klęczkach. Była już po autoryzacji swojego słynnego wywiadu z generałem Wojciechem Jaruzelskim, ale rozmówca wciąż miał jakieś wątpliwości. Targi o każde zdanie trwały jeszcze przez telefon w redakcji. Ta rozmowa nie była łatwa, więc staraliśmy się być w dziale cicho. I nagle słyszymy, jak Teresa mówi do Jaruzelskiego: - Co? Dygocik!? Dygocik się pojawił?

Myślę, że ta rozmowa dlatego stała się tak ważna, a nawet historyczna, że Teresa była w niej sobą i traktowała generała tak, jak może go nikt od dziesięcioleci nie traktował: wyrozumiale i zwyczajnie.

Takie zwyczajne traktowanie przeżył nasz kolega z działu Tomasz Kwaśniewski, który ma takie samo nazwisko jak prezydent. W niedzielne popołudnie zadzwoniła do niego Teresa i Tomek nie zdążył jeszcze jej powiedzieć „Cześć, Tereska” (mówiliśmy tak do niej od czasu słynnego filmu), a już usłyszał, jak Teresa zaczyna krzyczeć na prezydenta Kwaśniewskiego: - Panie prezydencie, Torańska mówi! No ja muszę to panu powiedzieć, że to niedopuszczalne, żeby pan… Nie mogłam wytrzymać i musiałam zadzwonić…- i tak dalej do momentu, kiedy Tomek wbił się w jej monolog i okazało się, że to nie głos Aleksandra.


W Żninie był Zarząd Powiatowy Związku Młodzieży Socjalistycznej, który nic nie robił. Napisałam takie zdanie w tekście: „Siedzą, biorą pieniądze za nic”. A ZMS to była siła. I robi się afera. Woła mnie Ambroziewicz i mówi: „Pani Tereso, tu jest masa protestów z KC (...)”. Wyciąga list, który przyszedł do KC od towarzysza Groszka, sekretarza propagandy Komitetu Powiatowego PZPR w Żninie. I tam pisze, w tym liście, towarzysz Groszek, że ja latałam po hotelu goła, pijana i ciągnęłam go do łóżka. On nie skorzystał, bo ma żonę i troje dzieci. Wiesz, dlaczego mi to Ambroziewicz czytał? Bo nigdy nie widział, żebym piła.

„Wie pan - mówię - ale ja nie nocowałam w hotelu”. „Jak to pani nie nocowała w hotelu?” - zdziwił się. „Nie, bo nie było miejsc” - odpowiedziałam. A ja nigdy nie używałam takich argumentów, że jestem dziennikarzem, że coś mi się należy. „Weszłam do hotelu, powiedziano, że nie ma miejsc, to poszłam na kemping. Mam rachunek z kempingu. 15 złotych kosztował nocleg” - dodałam. „Proszę mi to natychmiast dać!” - ucieszył się (...). Załatwiał to potem w KC. Ale zakazano mi pisać o organizacjach młodzieżowych. I nie dostałam etatu w „Argumentach”

­­­­­­­­­­­­­--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pewien młody człowiek zrobił ze mną rozmówkę do pisma „Z dnia na dzień” chyba, w której zapytał: „A czy z Urbanem nie chce pani porozmawiać?”. „Urban to, co ma do powiedzenia, sam pisze” - ucięłam. I jeszcze powiedziałam coś złośliwego, że on nie potrzebuje spowiednika czy kogoś takiego. A! Już wiem: powiedziałam, że nie potrzebuje akuszerki.

I Urban do mnie napisał, że potrzebuje. To był długi, elegancki list, w którym podał numer telefonu i podkreślił, że takiej akuszerki jak ja pragnie. Wpadłam w panikę, czy potrafię. Bo on jest bystrzak. Wiedziałam, że rozmowa z nim może być dla mnie pułapką - on chce zwyczajnie zaistnieć i zrobi ze mnie idiotkę, przerobi na szaro. Mniej więcej wiem, jaki on jest, ale czy jestem w stanie odkryć go w rozmowie? - myślałam - powyciągać z niego tę jego próżność, chełpliwość, inteligencję, ale również cynizm?

(...) Po chyba dziesięciu spotkaniach, podczas których bardzo uważnie go słuchałam, bez żadnych uszczypliwości z mojej strony, on patrzył na mnie z pewnym zaskoczeniem i myślał - jestem przekonana, że tak myślał - „jak ona pracuje, ta kobieta? Jak ona mogła tych Onych zrobić, jeśli zupełnie nie radzi sobie z materią”? Kiedyś na moje kolejne: „Ale jeszcze musimy się spotkać” odpowiedział: „Gdybym pracował jak pani, na życie bym nie zarobił”. „Ja mam małe potrzeby" - odpowiedziałam, zresztą zgodnie z prawdą. Może to śmieszne w dzisiejszych czasach, lecz nigdy nie piszę dla pieniędzy.

Potem usiadłam do pisania. Trwało to pół roku. Przez pół roku myślałam wyłącznie o Urbanie. Kiedy go sobie poukładałam w głowie i przeczytałam wszystko, co było możliwe, łącznie z jego konferencjami prasowymi, poszłam do niego jeszcze ze dwa razy, żeby uzupełnić konkretne rzeczy, na przykład: „Czy pan jest inteligentny? W czym pańska inteligencja się wyraża?”. (...) Ostatni raz poszłam do niego gdy ukazał się jego felieton o papieżu. Uważałam, że muszę na niego zareagować. „Nie potrzeba autoryzacji. Zrobi to pani dobrze” - powiedział na koniec rozmowy


Robiłam rozmowę z Urbanem, rozmawiałam u niego w redakcji. Pół roku chodziłam do niego, więc była też zima, śnieg, i on mi zaproponował: „Czy pani napije się koniaku?”. „Z przyjemnością” - odpowiedziałam. I wypiłam ze dwa razy po kieliszku. Pierniczki w czekoladzie wyjadałam, bo były bardzo dobre. Kawa, herbata - nic więcej nie było. Potem miałam czat internetowy, już po ukazaniu się rozmowy z Urbanem. Padło pytanie: „Czy była pani z nim na kolacji?”. „A czym panią częstował?”. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą: „Wypiłam dwa razy po kieliszku koniaku”, i od razu sobie pomyślałam: jak dobrze, że nie byłam. Nie mogłam kłamać, bo odezwałby się Urban i powiedział: „Jak to? Zaprosiłem panią na kolację”. Ale nawet nie miałam takiej propozycji, ponieważ zachowuję się w ten sposób, że nie upoważniam do tego, by wchodzić w bractwo. To mam w sobie. Jesteśmy blisko psychicznie z bohaterem, ale nie ma upoważnienia do tego, by mnie podejmować. I nie ma dalszego ciągu.


Gdy idzie się rozmawiać – trzeba być szczerym, nie oszukiwać. Powiedzieć: „Ale ja się z panem nie zgadzam”. „Czy pan myśli, że ma rację?”. Nie możesz udawać, że masz takie same poglądy. Ale cały czas pilnujesz, jaka jest temperatura rozmowy. Berman w którymś momencie powiedział: „To komu mieliśmy oddać władzę? Mikołajczykowi?”. Przytaknęłam: „No”. „Co za »no«?” – krzyknął. Myślałam, że mnie wyrzuci. Dostał piany. Na stole leżały mandarynki, chwyciłam jedną: „Może zjemy na połowę?”. (...) Był taki moment, bałam się, że nie wytrzymam. Berman był wierzącym komunistą. Pytam: „Jak to? Pana starzy towarzysze siedzą w więzieniu, a pan się tym nie interesował? Byli torturowani, a pan nie zareagował?”. „Nie wierzyłem w to” - odpowiedział. „Trzeba było pójść i sprawdzić!” - cisnę. „Gadało się”- on na to. Cytuję mu: takie tortury, takie tortury, takie tortury. Nieprzemakalny. Wyszłam do łazienki, bo czułam, że zwariuję. Umyłam twarz zimną wodą.

Wybrane dla Ciebie

Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]