„Dwa lata mijają od chwili, kiedy ukończyłem swą długą opowieść o tym, w jaki sposób ja, Tyberiusz Klaudiusz Druzus Neron Germanik, kuternoga, jąkała, rodzinny głupek, którego żaden z moich krwi i władzy żądnych krewnych nie zadał sobie trudu skazać na śmierć, otruć, zmusić do samobójstwa, zamorzyć głodem – jednym słowem pozbyć się praktykowanym w naszej rodzinie zwyczajem, w jaki sposób, powtarzam, przeżyłem ich wszystkich, nawet mego szalonego brata Kaligulę...” Udało się. Przeżył i został nawet cesarzem. W 41 roku naszej ery, stojąc z boku można było stwierdzić, że Klaudiusz przyczaił się, wyczekał na odpowiednią chwilę i wydostał się ze wszelkich okowów, z tego co go wiązało od lat dziecięcych. Nie było nikogo, kto mógłby się z niego śmiać. Był naukowcem, pisarzem, inteligentnym mężczyzną, a przede wszystkim – stał się władcą.
„Niech żyje cesarz Klaudiusz!”
Dla Rzymu wraz z nim, miał nadejść czas uporządkowania. Kaligula – szaleniec popuścił wodze swych wszelkich pragnień. Bóg, który zginął z rąk zdesperowanych poddanych, swą śmiercią tylko udowodnił, że pióro jest silniejsze od miecza. Że ludzie pragną tego, który pomimo kalectwa, będzie w stanie przynajmniej poprawnie myśleć. Bo w końcu to pióro zasiadło teraz na tronie. Drugi tom dylogii, chyba najbardziej znanego i charakterystycznego dzieła Roberta Gravesa, to nadal ten sam Klaudiusz, ale jakże bardziej dojrzały. Jego autobiografia, jego opowieści o historii świata, w którym się wychowuje, zmian, które w nim zachodzą, zdaje się dorastać wraz z nim. Teraz, w jego życie wkracza kolejna kobieta. Ale za to jaka! Messalina, choć pojawiła się cicho i nagle, sprawiła, że Klaudiusz-cesarz stał się tak samo dumny, jak przedtem żałosny w swym użalaniu się nad swoimi „nieidealnościami”. Oto stał się przecież posiadaczem piękna i inteligencji w jednym. Kobiety, która jednak z łatwością nim kieruje. A on ponownie
staje się żałosny.
Świat, który jest tłem tych wydarzeń, to ciągłe wojny i przepychanki, odwieczna polityka i bóstwa, które dla wygody przestawia się z miejsca na miejsce. To odwieczny Egipt oraz barwni Celtowie, to czas Heroda i Jezusa, a i sam Rzym nie może nawet uzurpować sobie tytułu oazy spokoju. Ci inteligentni, światli ludzie, zdają się kierować wyłącznie chucią i zawiścią.
Bardziej dorosły, dojrzały, a może nawet pod koniec swego życia zbyt zmęczony, Klaudiusz Gravesa to postać intrygująca. Książka zadziwia konsekwencją, dopracowaniem, napisana jest z taką dbałością, że trudno się od niej oderwać. Szczegóły historyczne sprawiają, że przenosimy się wraz z Klaudiuszem w jego czas. Robert Graves jest jednym z tych, którzy uczłowieczają mity i historię. Nadają legendom ludzkie rysy. Pchają nas w ramiona przeszłości uświadamiając, ze czasy może się zmieniają, ale człowiek nadal nie potrafi uczyć się na własnych błędach... Tworzą powieści historyczne, które nawet nie lubiących tej dziedziny nauki, są w stanie pochłonąć. Dla mnie Waltari i Graves to najwspanialsi mistrzowie tego gatunku.