Zdarzają się książki dobre, złe i wypośrodkowane, czyli takie, które ani nie grzeją, ani nie ziębią czytelnika. Z oceną debiutów bywa o tyle gorzej, że przyglądamy się im ze zdwojoną ciekawością i zwiększoną dozą krytycyzmu. Malwina Kowszewicz , autorka Zakazanych gier, wkroczyła na literacką scenę z uniesioną głową, pewnie stąpając przez kolejne rozdziały i częstując nas, czytelników, niestety dość wyeksploatowanym tematem miłosnym. W swoim debiucie książkowym opowiada historię romansu młodej, dwudziestotrzyletniej Oliwki z OMW vel Panem Ważniakiem. Narratorka, a zarazem główna bohaterka, wprowadza czytelników w tajniki zakazanego związku łączącego ją z czterdziestoletnim ekonomistą. I niezależnie od tego, jak Oliwka długo miota się z miłością do żonatego lowelasa, a miota się przez bagatela ponad czterysta stron, czytelnik i tak wie, jaki będzie finał. Muszę przyznać, że przebywając z tą książką odnosi się początkowo wrażenie obcowania z półkrwi harlequinem lub wenezuelskim serialem – przeoczyłeś
dziesięć odcinków, a mimo to wiesz, co stanie się w kolejnym. Przed odłożeniem niedoczytanych do końca Zakazanych gier na półkę zapomnienie w mojej biblioteczce ocaliły Kowszewicz dwa inne elementy, pojawiające się w powieści.
Mam tu na myśli sprawnie i ciekawie uchwycone środowisko pięknych i bogatych, w którym rozgrywa się fabuła utworu. W otoczeniu Oliwki każdy ma pieniądze, własny samochód, dobrze płatną pracę i wyjazdy zagraniczne od machnięcia kartą kredytową. Dotyczy to nie tylko osób z kręgu wiekowego OMW, ale również młodych przyjaciół głównej bohaterki, a także jej samej. Debiutująca literatka przedstawia nam ten obraz życia krezusów polskich z wieloma barwnymi detalami. Poza tym, mimo dłużyzn romansowych i perypetii Oliwki z kochankiem, jego kolejnymi blond kociakami, drugą żoną i próżnością babiarza, autorka ratuje czytelnika od przyśnięcia za pomocą ciętych i błyskotliwych dialogów oraz sprawnej narracji, w którą wplata struktury sms-ów, czy maili.
Dzięki darowi obserwacji i nie zaprzeczę, łatwości stylu pisania Malwina Kowszewicz uplasowała się w moim odczuciu na pozycji letniego debiutu. Mimo narzekań na przydługawość i romansować głównego wątku, polecam tę książkę wszystkim młodym kobietom i dziewczętom. Uwierzcie! Po lekturze Zakazanych gier nie zapędzi was w kozi róg żaden żonaty OMW.