Trwa ładowanie...

Ich praca to wciąż temat tabu. Odkrywamy tajemnice pracy seksuolożek

W książce "Seksuolożki. Sekrety gabinetów" Marta Szarejko przeprowadziła szczere rozmowy z czternastoma seksuolożkami, które pracują z kobietami w różnym wieku. Polki przychodzą do nich ze wstydem, ale też bólem i pogardą dla swojego ciała.

Ich praca to wciąż temat tabu. Odkrywamy tajemnice pracy seksuolożekŹródło: 123RF
d28sdhu
d28sdhu

W Polsce o seksie zazwyczaj rozmawia się na dwa sposoby. Albo tak, jakby był tematem tabu, czyli w sposób zawoalowany, bez wdawania w szczegóły. Albo mówi się o nim w sposób całkowicie oderwany od rzeczywistości, kiedy to przechwalamy się liczbą orgazmów, długością stosunku. Żaden ze sposobów nie dotyka jednak głębi tematu. Bo przecież seks to temat rzeka - który wciąż kryje w sobie wiele tajemnic i łączy się niemal z każdym aspektem naszego życia. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak prezentujemy fragmenty pochodzące z rozdziału "Cisza. Czyli rozmowa o bólu" - wywiad z Izabelą Dziugieł.

"Seksuolożki. Sekrety gabinetów".
Marta Szarejko, wyd. Znak.

Przychodzi do ciebie kobieta i mówi: "Mam czterdzieści lat i nigdy nie odbyłam stosunku seksualnego. Nie mam za sobą żadnych strasznych doświadczeń, żadnych traum – to coś innego, ale nie wiadomo co. Byłam już u wszystkich ginekologów, fizjoterapeutów, seksuologów, psychologów. I nic”.

Zaczynam sprawdzać, na jakim jest etapie leczenia. Czy wciąż jest w psychoterapii? – to dla mnie ważna informacja, bo jeśli jest, to znaczy, że pracuje nad sobą, ale najwyraźniej nie posuwa się w tym temacie. Dlaczego akurat teraz zaczęło jej to przeszkadzać? Chce mieć dzieci, czy partner ją do mnie przysłał? Krótko mówiąc: zaczynamy pracę, sprawdzam, gdzie mieści się jej problem.

Czyli ból.

Czyli ból. Ona stara się o nim opowiedzieć, porównuje go do tego, który już zna: "To tak, jakbym niespodziewanie uderzyła się w palec u nogi”. Albo: "Jakbym łokieć wsadziła nagle w krawędź mebla, taki przeszywający”. Ale zwykle nie ma na to języka. Zaczyna się wielka cisza. Na szczęście mam tutaj takie pomoce naukowe…

d28sdhu

Zauważyłam.

Pluszowe waginy: Walentyna i Betty – wszystkie mają imiona, żeby je oswajać. Klientki je oglądają i mówią: "Ja to wszystko mam?”. Niektóre nigdy siebie nie widziały, nie wpadły na to, żeby obejrzeć swoją waginę. Ale patrzą na nie i zaczynają opisywać swój ból, dają mi po kolei różne tropy. Mówią na przykład: "Seks oralny OK, masaże też lubię, nawet mam czasem orgazmy łechtaczkowe, ale kiedy myślę, że mam mieć coś w sobie, w środku, totalnie się zaciskam”. Mówiąc to, straszliwie się wstydzą, nie mogą nawet wypowiedzieć słowa "penis”. A poza tym widzą, że wszyscy uprawiają seks, że to normalna czynność. Więc przychodzą do mnie nie tylko z bólem, ale też z ogromnymi kompleksami.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

W którym momencie one do ciebie przychodzą?

Na przykład wtedy, gdy zaczynają nowy związek. W kilku poprzednich nie wyszło, teraz im bardzo zależy, więc postanawiają zrobić coś jeszcze. Czasami są przymuszane przez partnera, zmęczonego ciągłym odmawianiem.

Trudno mu się dziwić – taki partner czeka czasem kilka lat.

Albo kilkanaście. Niektórzy są cierpliwi, inni mniej. Część z nich zaczyna mieć problemy ze sobą, bo jak już ma być ten seks, to pojawia się tyle bodźców, nerwów, spięcia, że zaczynają się przedwczesne wytryski, problemy z erekcją. W takiej sytuacji pracuję z parą. Najważniejsze jest zredukowanie lęku, wyjaśnienie, na czym polega choroba partnerki, ale też nauczenie relaksowania się. Dopóki nie zaczęłam pracować z ciałem, wszystko polegało na rozmowie.

d28sdhu

Opowiedz o metodzie, którą stosujesz.

Jestem psychologiem, psychoterapeutą i seksuologiem klinicznym. Ale w pewnym momencie, w leczeniu bólu doszłam do ściany, zrozumiałam, że brakuje mi narzędzi. Rozmawiałam z klientkami i myślałam: "Gdybym tylko mogła ci to pokazać!” Ale nie mogłam. W pewnym momencie, ktoś mi podpowiedział, że jest nowa metoda, w Stanach oczywiście…

W Kalifornii?

A gdzież by indziej! Wymyślili coś, co nazywa się sexological bodywork, czyli seksuologiczną pracę z ciałem. Natychmiast zaczęłam o niej czytać, skontaktowałam się z Josephem Kramerem, guru tej metody, i zaczęłam się szkolić. Najpierw to jest trening online, bardzo intensywny i długi, potem na żywo, w Anglii. Skończyłam pierwszy stopień, potem drugi, nauczycielski i zaczęłam praktykować. Od razu widziałam, jak niesamowite są efekty. Oczywiście nie zawsze, bo nie każdy jest na to gotowy, a ja też nikogo nie przymuszam, nie każdy, kto tu przychodzi, ląduje na stole. To jest metoda, której używam jako jednej z wielu.

Kobiety łatwo dają się na nią namówić?

Te, które próbują, zwykle przychodzą tu już z takim założeniem – wiedzą, o co chodzi, przysłał je terapeuta albo seksuolog. I chcą spróbować. Ale to nie jest jakieś straszne, zastrzegam. Bo na razie to brzmi potwornie – co one tam robią?!

East News
Źródło: East News

No właśnie, co wy tam właściwie robicie?

Pracujemy z ciałem. Ale najpierw ważna jest psychoedukacja – nauka o narządach, powtarzanie informacji o tym, że penis nie rozerwie pochwy, że pochwa jest elastyczna, mówienie o tym, jak ona jest zbudowana, jak wygląda proces podniecania u kobiet. Wiedza, której często brak. Dopiero potem jest praca na stole, czyli nauka relaksowania, rozmasowywanie mięśni, które czasami są twarde jak kość. Klientka sama sobie tego nie zrobi, bo przecież boi się tam cokolwiek włożyć. Poza tym masowanie samego siebie na początku ma niezbyt duży sens. Uczę je pozostawać w ciele nawet wtedy, kiedy czują ból, nie uciekać od niego. Bo co robimy, kiedy czujemy ból? Natychmiast myślimy, jak go wyrugować, i przestajemy mieć kontakt z ciałem. Tymczasem warto zostać z tym bólem, przyjrzeć mu się, zbadać jego granice. Dziewczyny są zwykle tym bólem zestresowane, więc nie lecimy prosto do waginy, tylko tworzymy skalę czucia przyjemności na tych społecznie akceptowanych miejscach. Dotykam przedramienia i na różne sposoby sprawdzam, jaki rodzaj dotyku sprawia im największą przyjemność, który je koi. Kobieta zaczyna sobie zdawać sprawę, że oprócz bólu czuje coś miłego, więc jedziemy dalej…

123RF
Źródło: 123RF

Zaraz, zaraz – ile czasu musi minąć, żeby one ci na to pozwoliły?

Niektóre mnie zaskakują, bo od razu chcą wskakiwać na łóżko. Bez pardonu, ciach, natychmiast chcą działać. Z innymi praca trwa kilka miesięcy – boją się, że poczują przyjemność i okaże się, że są lesbijkami. Na szczęście jesteśmy już w takiej relacji, że otwarcie o tym rozmawiamy, więc prędzej czy później ona ląduje na tym stole. I zaczyna się badanie miejsc mniej akceptowanych społecznie. Na przykład dotykam ich piersi.

d28sdhu

One są nagie?

Tak, ale też nie od razu, wszystko właściwie zależy od nich. Powtarzam im zawsze: „Pamiętaj, że to ty stawiasz granice, ty prowadzisz sesję, ty mówisz nie. Jeśli mówisz być może, to znaczy, że nie i ja się wycofuję”. One naprawdę mają poczucie, że są bezpieczne. Więc najpierw badamy skalę przyjemności na przedramieniu, a potem przechodzimy do innych części ciała, na przykład do piersi. Zaczyna się kolejna sesja, ona czuje się już bezpiecznie i mówi: "Zrelaksowałam się, to było dla mnie przełomowe, w domu jestem w stanie powtórzyć te rzeczy, które tu robiłyśmy. Ale nie więcej. Więc wiem, że jeśli zrobisz ze mną coś nowego, to nic mi się nie stanie”. Majtki ciach, stanik w kąt, dla nich to jest uwalniające, że mogą stanąć nago wobec drugiej osoby i nie czują się oceniane. Mało tego: zaczynają rozumieć, że nie chodzi o to, kto dotyka, tylko o sam dotyk, który odpręża, daje przyjemność.

Przeżywają na tym stole orgazmy?

Tak, i to je bardzo zawstydza. Bo myślą, że skoro tak, to na pewno są homoseksualne. Kobieta mnie dotyka, czuję przyjemność, czyli jestem lesbijką. A nam chodzi o to, żeby sprawdzić, czy piersi reagują, czy ona w ogóle je czuje. I okazuje się, że wiele kobiet nie czuje. Zupełnie. Niektóre mają zakodowane, że przyjemności nie można odczuwać, po prostu.

d28sdhu

Dlaczego?

Bo przyjemność jest niedozwolona, przyjemność jest dla ku...w – wiele kobiet naprawdę wciąż tak myśli.

A potem trafią do ciebie na stół i nagle orgazm.

Nagle nie, bez przesady, najpierw jest zwykła przyjemność. Dlatego zaczynamy od tego przedramienia, żeby w ogóle poczuć dotyk. Skontaktować się ze swoim ciałem – czuję rękę na swojej skórze i ona jest ciepła, a jej dotyk w ogóle nie jest seksualny. Czasami, kiedy przechodzimy przez całe ciało, dotykamy go, masujemy je, uwalniają się emocje związane z różnymi przekonaniami. Szczególnie w obszarze piersi, w okolicach serca jest najwięcej spięć. Albo przy przeponie. Nagle pojawia się złość albo wzruszenie własną cielesnością, nagłą wdzięcznością w kierunku własnego ciała. To piękny moment zwłaszcza w wypadku kobiet, które swojego ciała nienawidzą. Wiele się nim brzydzi, nie znosi swojej cipki. To jest odraza na całego – jak ma na siebie popatrzeć, to rezygnuje, bo ją to za bardzo odstręcza.

beautiful young feminine sexy woman relaxing in bedroom in lazy weekend morning, wearing casual fashion clothes Fotolia
beautiful young feminine sexy woman relaxing in bedroom in lazy weekend morning, wearing casual fashion clothes Źródło: Fotolia

Dlaczego?

Bo seks jest brzydki, więc części ciała związane z seksem też.

d28sdhu

To kwestia zawstydzania dziewczynek od najwcześniejszych lat?

Nie dotykaj się, brzydko pachniesz! Wiadomo przecież, że kobieta śmierdzi rybą. Takie przekonania trudno z siebie wyrzucić, więc jak potem zaczynamy badać ciało, sprawdzać, gdzie boli, co jest najbardziej pospinane, kiedy zaczynamy pracować z bólem…

Czyli co dokładnie robicie?

Pokażę ci, Walentyna jest najlepszą modelką. Popatrz: jak mamy wejście do pochwy, a kobieta jest zaciśnięta i pozamykana, to najpierw długo masuję wszystko dookoła – wargi zewnętrzne, łechtaczkę – i patrzę, co się dzieje. Cały czas jej mówię, gdzie jestem, ona wie o położeniu każdego mojego palca na bieżąco. "Jestem przy samym wejściu na górze” – mówię na przykład. A ona jak tylko to słyszy, to zaczyna się jeszcze bardziej zamykać. Wtedy trzeba pooddychać, uspokoić się, dać sobie chwilę i przenieść palec dalej. Potem mówię, że się przenoszę, ale wciąż pracujemy na zewnątrz, żeby ona wiedziała, że jest bezpieczna, że nic się nie dzieje. Niektóre kobiety mają bardzo małe wargi zewnętrzne, więc od razu można pracować nad samym wejściem do pochwy, inne nie, więc trwa to dłużej.

To musi je strasznie boleć.

One są tak oswojone z bólem, że świetnie go znoszą. No, ale w tym wszystkim nie chodzi o znoszenie bólu, tylko rozpuszczenie go. To, co robię, faktycznie przypomina zwykły masaż. Tylko że na genitaliach.

d28sdhu

Po tym masażu się zatrzymujesz?

Nie, idę głębiej. Bo przecież chodzi o to, żeby do pochwy weszło coś, czyli ten mitologiczny penis. Krótko mówiąc, rozmasowuję pochwę, bo ona jest jak spięty kark, trzeba ją rozpiąć. Mam palec delikatnie położony przy wejściu do pochwy i mówię: „No dobra, czekamy”. I cały czas rozmawiamy, jesteśmy w komunikacji, pytam ją, jak się czuje. Potem wchodzę głębiej i mówię, jak dużą część palca włożyłam. I ona jest zaskoczona, że w ogóle coś tam weszło. Wcześniej opracowujemy skalę bólu od zera do dziesięciu, po to by nie dopuszczać bólu wyższego niż pięć. Dzięki temu one są w stanie opowiadać mi o nim na bieżąco. Robimy mały krok, potem stoimy, czekamy, patrzymy, czy rzeczywiście to był krok do przodu. Jeśli jest dobrze, to idziemy do kolejnego miejsca. Wcześniej blokada bólowa była dla nich zbyt duża, a po rozmasowaniu w pochwę wchodzi więcej niż jeden palec. Często w dziewczynach wyzwalają się emocje, obrazy, wspomnienia. Czasem jest to kiepski seks z przeszłości albo jakaś nieudana próba. Wspomnienie siebie pozwalającej na nadużycia. Ogromna ilość wstydu, łzy, ale też współczucie dla samej siebie – ja i moje ciało byłyśmy tak daleko. Niektóre zaczynają rozumieć, że ten ból był po coś, że powinny stawiać granice, sobie i innym. Dlatego ta praca jest nieprawdopodobnie głęboka. W momencie kiedy wiemy już, jak ten ból rozpuszczać, pojawia się partner klientki. I pracujemy we trójkę.

Domyślny opis zdjęcia na stronę główną Shutterstock.com
Domyślny opis zdjęcia na stronę główną Źródło: Shutterstock.com, fot: shutterstock.com

Mężczyźni nie są skrępowani?

Są, i to bardzo! Ale jednocześnie są zmotywowani, chcą pomóc.

Co mówią?

Mają techniczne podejście. – Jak mam to robić? Gdzie nacisnąć? Kiedy masować? Mówię: "Spokojnie”.

Sam się rozluźnij.

Dokładnie! Jest mnóstwo pracy, którą para może razem wykonać. Zresztą partnerzy są niezwykle ważni, bo oni często widzą rzeczy, o których kobiety nie mają pojęcia. Ona mówi na przykład: "No, byłam wtedy zrelaksowana, ale i tak nam nie wyszło”. Na co on: "Może ci się wydawało, że jesteś zrelaksowana, ale moim zdaniem byłaś straszliwie spięta”. I nie chodzi o jakąś krytykę, tylko inną perspektywę.

Ciebie to wszystko na początku nie krępowało?

Nie. Może dlatego, że moje osobiste doświadczenia były bardzo różnorodne? Nie mam problemu z golizną – ani swoją, ani drugiego człowieka. Nagość jest dla mnie naturalna. Co nie znaczy, że nie musiałam pracować nad pewnymi przekonaniami – w domu dostałam taki komunikat od kobiet, że ciało to raczej choruje, cierpi. To nie było werbalizowane, ale bliskie mi kobiety tym emanowały. Miałam z tym problem od samego początku, bo ja lubię życie, cieszę się nim, więc właściwie od zawsze czułam, że z tym cierpieniem to tak nie do końca jest prawda. To mi chyba zajęło najwięcej czasu – dojście do przekonania, że ciało jest mądre, dobre, a jeśli boli, to mi coś pokazuje. Więc najpierw rozwój osobisty, a potem studia: psychologiczne, psychoterapeutyczne i seksuologia.

Dlaczego zaczęłaś studiować seksuologię?

Bo jako psycholog uważałam, że seks to bardzo ważna sfera w życiu, a jednocześnie nie do końca mogłam o nią pytać w gabinecie – kodeks terapeutyczny. Zależało mi na holistycznym podejściu do człowieka, więc zaczęłam studiować. Ale potem zorientowałam się, że to za mało, że potrzebuję innych metod, że muszę szukać dalej.

Pamiętasz swoje pierwsze klientki?

Tak, miałam wolontariuszy. To zresztą bardzo ciekawe – w pierwszej fazie nauki musiałam sprawdzić się na kilkunastu przypadkach. Pamiętam, że siedziałam i myślałam: "Boże, skąd ja ich wezmę? Jak mogę ich o to zapytać, poprosić, co im powiem? Słuchaj, stary, zrobię ci masaż analny, ale w niezbyt seksualnej sytuacji, co ty na to?!”. Głowiłam się nad tym długo, aż w końcu pomyślałam: raz kozie śmierć. I dałam ogłoszenie na Facebooku. W ciągu pięciu minut miałam komplet, potem musiałam już tylko odmawiać.

Kim byli ci ludzie?

Znajomymi, znajomymi znajomych. Ciekawi tego, co robię, wsparli mnie swoimi ciałami.

Czy to przekroczenie intymności było dla ciebie trudne? Wyobrażam sobie, że to jednak duży przeskok z roli psychologa… Na gołe tyłki, waginy i penisy.

Uczenie się tych ciał było tak ekscytujące, że nie miałam czasu zastanawiać się nad przejściem. Odkrycie tej metody po prostu niesamowicie mnie cieszyło, nie przestawałam się uczyć. Leczenie bólu kobiet, które wędrują od lekarza do lekarza i wciąż cierpią, wydawało mi się bardzo ważne. To ogromny problem, nie zdajemy sobie z niego sprawy, dopóki nas nie dotyczy.

Co powinna zrobić dziewczyna, która zaczyna czuć taki ból?

Znaleźć mądrego seksuologa.

A jeśli mieszka w Bartoszycach albo Kętrzynie?

To może znaleźć seksuologa, który pracuje online. W Polsce jest ich całkiem sporo, pracują na przykład na Skypie. I niech nie myśli, że to jest problem nie do rozwiązania, bo pochwicę i dyspareunię da się wyleczyć. Tylko trzeba dać sobie przyzwolenie na leczenie u specjalisty. Jak mnie boli ząb, to idę do dentysty, jak noga, to do ortopedy. Jak boli mnie wejście do pochwy, idę do ginekologa albo seksuologa.

Myślisz, że wizyta u seksuologa to w Polsce wciąż temat tabu?

Oczywiście. No bo kto chodzi do seksuologa? Zboczeniec. Z kim pracuje seksuolog? Z pedofilami. Najważniejsze to przestać tak myśleć i znaleźć dobrego specjalistę. A potem pracować, dużo trzeba robić samemu. Czasami klientkom się nie chce, wtedy pytam: "Co takiego się dzieje, że chcesz się pozbyć bólu, a jednocześnie nic nie robisz?”. Może się okazać, że ból jest wymówką. Albo w połowie drogi orientujemy się, że chodzi o coś zupełnie innego, czego jeszcze nie odkryłyśmy.

I trzeba wrócić do początku.

Wrócić i od nowa zacząć grzebać w głowie, w doświadczeniach, to jest robota detektywistyczna. Jak byłam mała, chciałam być archeologiem, no to teraz mam.

d28sdhu
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d28sdhu