„Jako dziecko, nie rozumiejąc znaczenia przysięgi, zobowiązałem się do lojalności wobec króla. Zapłaciłem własnym zdrowiem. Właśnie wkraczałem w wiek męski.” Czasy wolności, pogoni na ulicach, skończyły się. Bastard Rycerski został Skrytobójcą. Ukochana Sikorka, zapomniana przez niego, odeszła z innym. Był sam. Sam z myślami o zdradzie księcia Władczego, swego młodszego stryja, który chciał pogmatwać plany Szczerego. Odebrać mu prawa do tronu i piękną Ketriken. Na szczęście Bastard przeżył i prawie wyzdrowiał. Brus i Pomocnik nadal są jego przyjaciółmi. Ale też jako piętnastolatek jest już wrakiem człowieka. nie wiadomo jak go wyleczyć, ani czy to w ogóle będzie możliwe. Nie po takiej truciźnie. Bezużyteczny skrytobójca. Nie ma siły, nie wie kiedy choroba znowu go zaatakuje. Jest już nikim.
„Ktoś mi kiedyś powiedział, że królewskie bękarty żyją tak długo, jak długo są potrzebni!” Czyżby oznaczało to jego koniec? Czyżby jego „termin przydatności” się skończył? Ostatnie zadanie Bastarda dobiegło końca, więc ma odejść? Przecież Władczy wciąż knuje, a świat, w którym żyje Bastard, wciąż potrzebuje pomocy. Przecież jest jeszcze... magia, jest Rozumienie. W tej powieści, nawet mimo wielkiej siły, dominacji głównego bohatera, tak naprawdę każda z postaci jest bardzo istotna. Ma swoje miejsce w fantastycznej mozaice zdarzeń i ludzi. Jest nieodzowna. Podobnie rzecz ma się z samym światem. Czy to Kozia Twierdza, czy obcy dla innych świat księżnej Ketriken, małżonki następcy tronu, Szczerego syna króla Roztropnego, czy też świat najeźdźców z Wysp Zewnętrznych, każdy otrzymuje swój czas. Poznanie staje się tutaj nie tyle koniecznością, by bez trudu wszystko zrozumieć, ale przyjemnością. Krainy geograficzne otwierają się przed nami jak kufry i wysypują swe bogactwo.
Tym razem i w polityce nie jest najlepiej. Ludzie żyjący w ciągłym lęku, stracili zaufanie do monarchii. Możni nie chcą łożyć na obronę, środek krainy odwraca się od cierpiącego wybrzeża. Okrucieństwo i nienawiść, ale też miłość i pożądanie, jak zwykle opisane są przez pisarkę z wielką wrażliwością. Ale tym razem, wszystko zdaje się stawać przeciwko Bastardowi. Z takim wrogiem, jakim jest książę Władczy, nawet on może przegrać... a jeżeli wszystko skończy się źle? Jeżeli nawet Błazen nie pomoże? Jakże okrutnym trzeba być pisarzem, by tak męczyć swych bohaterów! Jak dobrym, by potrafić tak oddać ich psychikę!