I tylko czort wie, co będzie dalej
"Musicie odczuwać mój niepokój, mój strach. Bez tego nie dostąpicie poznania. A ja go dostąpiłem, więc jeżeli wam też na tym zależy, błądząc w labiryncie słów, trzymajcie się moich śladów."
Urok listopadowych dni. Powietrza nasyconego zapachem zeschłych, butwiejących liści. Wilgoci bezczelnie wdzierającej się w zaskakująco ożywcze poranki. Pierwszych chłodów szczypiących coraz śmielej nie przywykłe jeszcze do zimna policzki. Krótkich dni, które zanim się na dobre rozpoczną już czują swój nieubłagany koniec. Listopadowa Praga. Zabytki pamiętające minione wieki. Nie jakąś książkową, opisaną, precyzyjną i pewną siebie historię. Kroki, spojrzenia i słowa tysięcy przypadkowych ludzi. Mądrych i głupich, znanych i przeciętnych, bogatych i biednych jak kościelne myszy. I nagle, w jednostajnym rytmie świętującej swoje dni jesieni... "dang dong, dong dang". Dzwon na wieży kościoła Świętego Apolinarego. Niepokojący i fałszywy ton wdzierający się w jakże miłą dla ucha ciszę poranka. Zwłoki?! Morderstwo?! Nie, jednak nie...
"Biedna ofiara potworów nocy, a zarazem jeden z nich."
Żywe wahadło... nieprzytomny...
"Bo też świat jest niezrozumiały jak powieść gotycka."
Niepokojąca powieść. Ciężki, duszny, oniryczny klimat. Na myśl, tak sama z siebie, przychodzi powieść gotycka. Choć opisy są raczej... barokowe. Nie byłem jeszcze w Pradze. Nie znam jej uliczek, zakamarków. Nie znam jej historii. Szkoda. Łatwiej byłoby poruszać się po literackich tropach powieści. W tej książce najważniejszy, najwyraźniejszy wydaje się... klimat. Dziwny, niejednoznaczny, zasnuty mgłą niedopowiedzeń. Barwne, dynamiczne postacie. Kwiatosław Szwach - niespełniony student historii, policjant, wielbiciel średniowiecza, medium. Mateusz Gmund - "nieudany architekt", "kopnięty po prostu". Rycerz z Lubeki. Raymond Prunslik - asystent Gmunda, a może raczej skrzat, satyr. Każde jego zdanie wydaje się kpiną, i zagadką zarazem. Zahir - inżynierek playboy z Azerbejdżanu:
"Wierzył tylko w trzy rzeczy: piękno kobiet, szybkość samochodów i wygodę domów, które projektuje."
Niespodziewane wizje. Wędrówki w czasie. Rozpaczliwe poszukiwania Pragi... Takiej jaką była w zamierzeniu swoich średniowiecznych architektów. Nie koncentruję się na fabule. Trudno ją streścić, a i sens tego działania jest niejasny. To powieść w którą trzeba się zanurzyć jak w rwący potok. Jeden lubi ten mętny, niepewny, podcinający nogi racjonalnego myślenia nurt. Lubi dać się porwać falom fikcji. Inny nie. Jeden lubi wędrówki w czasie. Niedookreślone, rozwidlone, pełne wielorakich możliwości. Inny nie. Czy to jest horror?! Tak bym tej powieści nie nazwał. To rozpaczliwy spacer ścieżkami Pragi, która... zanika. Która, kamień po kamieniu, odchodzi w przeszłość.
"Żądza zabijania przeszłości jest w nas bardzo silna, a instynkt niszczycielski nie do wykorzenienia."