I nagle w zimnym blasku bladego księżyca zamajaczył
Uwaga: poniższy tekst (i omawiana książka) nie jest przeznaczony dla osób bladych i wrażliwych.
Opowiem Wam dzieńdobryjkę. Mam nadzieję, że wszyscy lubią ciekawe dzieńdobryjki. A jak nie lubią to... trudno. O miłości od pierwszego ugryzienia. O wyciu przy blasku srebrzystego księżyca. O zasypianiu i liczeniu małych wilkołaczków. Tak, tak... pięknie, pięknie... ale o co chodzi?! Jak to o co?! O wampiry! A ściśle mówiąc o wampirki. Każdy niby coś wie na ich temat. Coś tam zasłyszał, coś przeczytał, coś zobaczył. Tylko, że to było raczej o dorosłych wampirach. A co z drobiazgiem o mlecznych kiełkach?! Jak wygląda ich mroczna conocność?! Jakie są naprawdę?! Psotne i wesołe. Makabrycznie psotne i strasznie wesołe! Ale nie zawsze. Na pewno w wakacje, ale poza nimi... Wampirki też muszą się uczyć. Też muszą uczęszczać do szkoły. Zdawać egzaminy. Zakuwać przy blasku księżyca. Jak noc długa i ciemna. Aby coś w życiu osiągnąć. Czegoś się dochłeptać. Znaleźć dobrą pracę i być Kimś. Siedzą w ławeczkach i wkuwają. A to histrę. A to wychowanie obywatelskie, czyli rzeczy, których dobry wampir powinien za wszelką
cenę unikać. Pachnącego czosnku bakteriobójczego i wampiroodstraszającego czy drewnianego krzyża. I... byłbym zapomniał... słoneczka, od którego... (dreszcz emocji)... rozpadają się w proch i mogą skończyć na szufelce lub w odkurzaczu.
Jest jeszcze analizowanie poezji transylwańskiej i opanowywanie jej prześwietnych przykładów na pamięć. I bardziej praktyczne rzeczy takie jak przemienianie się w nietoperza, a dokładniej... w latającego nietoperza. Pobieranie krwi i jej smakowanie czyli pielęgniarstwo i kiperstwo. I taktyka podchodów honorowego dawcy krwi w której niemałą rolę odgrywa sztuka konwersacji popularnie zwana wstawianiem gadki. Życie, nawet to po śmierci, nie jest łatwe, niezależnie od jego przejawów. Na szczęście... czasami... bywa zabawne. Takie jak przy lekturze "Szkoły wampirków". Niech Wasza krew będzie z Wami! Ho, ho, ho!